10 lutego 2015

29. Misja i wiadomość.


Gaara wraz z rodzeństwem przemierzali ulice Konohy, prowadzeni przez Shikamaru Narę, który mimo niedokończonego egzaminu na Chunina, został nim. Zmierzali właśnie do głównej bramy z zamiarem opuszczenia Wioski Liścia i powrotu do Suny, gdyż misja pościgu za Sasuke dobiegła końca, choć nie można zaliczyć jej do udanych.
Genin z Suny myślał o Naruto, który ewidentnie był załamany z powodu porażki, gdyż to właśnie on miał sprowadzić Uchihę do wioski. Nie mieli okazji by porozmawiać, bo blondyn, tak jak i reszta jego towarzyszy, był w szpitalu. Niemal wszyscy odnieśli poważne obrażenia, jednak w najcięższym stanie byli Hyuga i ten grubas, Akimichi.
Czerwonowłosy był tak zamyślony, że niemal wpadł na Narę, który właśnie się zatrzymał. W ostatniej chwili się cofnął, po czym wraz z rodzeństwem stanął w bramie Wioski Liścia.
— Pora się pożegnać — rzekł Chunin i włożył ręce do kieszeni spodni. — Chciałem wam jeszcze raz podziękować za pomoc. Gdyby nie wy, to nie wiem, czy którykolwiek z nas by wyszedł cało z tej misji.
— Nie przesadzaj, beksa-lalo — odparła Temari. — Pamiętaj, jeśli znów się coś złego wydarzy, przyjdziemy z pomocą — dodała i puściła oko do bruneta.
— Buzia nigdy ci się nie zamyka, co? A czasem powinna — powiedział Shikamaru i wyszczerzył zęby.
Gaara przysłuchiwał się tej wymianie zdań i odniósł wrażenie, że coś zaiskrzyło między jego siostrą a Chuninem. Przestał jednak o tym myśleć, gdyż wyczuł znajomą czakrę.
— Zabawny jesteś — zaśmiała się blondynka.
— Uważajcie na siebie w drodze do domu. — Patrzył jak sojusznicy odwracają się, by odejść, lecz w końcu nie mógł znieść tego, iż jest śledzony i po chwili ciszy odezwał się ponownie. Tym razem jednak swoje słowa skierował nie do shinobi z Wioski Piasku, ale do współmieszkańca Konohy. — Czego chcesz, Serenity?! — Jego ton był chodny i ostry. Genini z Suny niemal natychmiast odwrócili się w jego stronę.
— Mam do wykonania misję — odparła czarnowłosa kunoichi, zeskakując z łuku okalającego bramę i zgrabnie lądując na ziemi, twarzą do Shikamaru.
— Wejście smoka — rzekł brunet, krzyżując ręce na piersi. — A cóż to za misję masz do wykonania? — próbował być opanowany, jego mina zdradzała jednak, że w tym momencie chciałby być jak najdalej. Bał się jej, czuła to.
— Tsunade nie wtajemniczyła cię? O, jak mi przykro — zadrwiła Serenity.
Gaara wpatrywał się w plecy dziewczyny, lecz był przekonany, iż na jej twarzy widnieje ironiczny uśmiech. W sumie po raz pierwszy zaczął się jej tak naprawdę przyglądać. Nie przeszkadzało mu, że stoi do niego tyłem. Jak na swój wiek, a z tego co pamiętał, miała tyle samo lat co on, była zaskakująco zgrabna, z resztą nic dziwnego, skoro poruszała się jak drapieżnik szukający ofiary. Sięgające pasa czarne włosy były teraz splecione w ciasny warkocz. Ubrana w czarny top bez rękawów oraz dopasowane, choć ewidentnie wygodne, spodnie tego samego koloru. Uzupełnieniem stroju były krwistoczerwone buty, rękawice sięgające za nadgarstki oraz materiał, którym była owinięta w pasie.
 Słuchajcie, nie mamy czasu, jak chcecie pogadać, to was zostawiamy. Do następnego, Shikamaru — rzekła Temari i jako pierwsza zaczęła oddalać się od Wioski Liścia. W ślad za nią podążyli Kankuro i Gaara, choć ten ostatni szedł z pewnym ociąganiem.
Serenity przez chwilę patrzyła na bruneta, po czym odwróciła się na pięcie i ruszyła za Geninami z Suny. Do jej uszu dotarły jeszcze słowa młodego Chunina, który powiedział pod nosem coś, co brzmiało jak: „Nigdy nie zrozumiem kobiet. One są takie irytujące.”
Idąc za ninja z Piasku rozmyślała, dlaczego Tsunade wyznaczyła do tego zadania akurat ją. Czyż nie trzymała jej w wiosce tylko po to, by nie dorwali jej Akatsuki? Poza tym niemal zdemolowała biuro i prawie zabiła sojusznika. Jak wielkim zaufaniem została obdarzona, skoro kazano jej towarzyszyć Gaarze i jego rodzeństwu? Chyba, że jest to pewnego rodzaju próba, którą ma przejść pozytywnie, by mieszkańcy Konohy zaczęli ją szanować i jej ufać.
Nawet nie zauważyła, kiedy zrównała się z czerwonowłosym. Dopiero głos Kankuro wyrwał ją z zamyślenia.
  A ty czemu za nami idziesz? —   spytał, a jego ton wskazywał, iż w ostatniej chwili powstrzymał się od dodania kąśliwej uwagi.
Serenity z politowaniem wzniosła oczy ku górze, po czym odparła to samo, co rzekła do Shikamaru.
  Mam do wykonania misję. —  Doskonale zdawała sobie sprawę, że taka odpowiedź zirytuje zarówno rozmówcę, jak i blondynkę, ale nie przejmowała się tym.
— Nie potrzebujemy niańki. —  Do rozmowy włączył się Gaara, czym zaskoczył rodzeństwo, które dopiero co zaczęło się przyzwyczajać do zmiany widocznej w charakterze najmłodszego. Dla niego kunoichi zrobiła wyjątek i obdarzyła go spokojnym spojrzeniem. Kąciki jej warg lekko drgnęły, co mogło wskazywać na uśmiech, przed którym jednak się powstrzymała. Nie uszło to uwadze młodego Genina. Idąc przez Las Pierwszego Hokage, ramię w ramię z czarnowłosą, tknęła go nagła, zabawna myśl, której nikomu nie zdradził. Uśmiech ukryty w liściach.
— Oczywiście, a ja nie kształciłam się na zabójcę, by stać się opiekunką — odgryzła się, lecz w jej głosie słychać było cieplejszą nutę. Czerwonowłosy przez chwilę zastanawiał się, czy przypadkiem nie wyobraził sobie tego, zwłaszcza, że jego rodzeństwo nic nie zauważyło. Zerknął ukradkiem na dziewczynę. Ich spojrzenia na moment się spotkały i już wiedział, że to nie był wytwór jego wyobraźni. Aż dziwne, że dawniej nie zwracał na takie rzeczy uwagi, a teraz z łatwością mógł wyczuć takie drobiazgi.
Cała czwórka kolejne mile pokonywała w ciszy. Tylko od czasu do czasu Temari i Kankuro, na zmianę, oglądali się za siebie, jakby się bali, że nagle zostaną zaatakowani przez czarnowłosą. Serenity nie zwracała jednak na nich uwagi, którą skupiała głównie na Gaarze, choć tego nie okazywała. Chyba pierwszy raz w życiu czuła się przy kimś nieswojo. Na dodatek tą osobą był czerwonowłosy, a przecież nie tak dawno okazywali otwarcie wrogość względem siebie. Ponadto siostra Kakashiego wciąż zastanawiała się, jakim cudem nie skoczyli sobie jeszcze do gardeł, skoro oboje pałali nienawiścią do świata i ludzi.
Spokój i opanowanie Genina z Suny w końcu udzieliło się dziewczynie. Czuła zmianę w jego zachowaniu i korciło ją, by go o to zapytać, mimo to milczała. Nie chciała by opatrznie pojął jej zainteresowanie jego osobą. Owszem, odkąd się poznali, intrygował ją, ale raczej jako rywal, przeciwnik, a nie jako kompan.
Jednak nigdy wcześniej nie chciała z nim prowadzić przyjacielskiej pogawędki, tak jak teraz. Przyjacielskiej? Też coś. Prychnęła i chyba zrobiła to głośno, bo Gaara spojrzał na nią z zaciekawieniem. Wzruszyła tylko ramionami i twardo wpatrzyła się w plecy Temari. Jeszcze chwilę czuła na sobie spojrzenie Genina, ale zaraz po tym mogła odetchnąć  i przy okazji zbesztać się w duchu za nie panowanie nad sobą.
Szli dalej w milczeniu. W pewnym momencie Serenity zwolniła i szła kilka kroków za pozostałymi, ze zmarszczonym czołem. Przyłożyła dwa palce do skroni, bo zawsze tak robiła, gdy badała teren wokół siebie. Nic nie wykryła, lecz uczucie déjà vu nie minęło. Znów czuła się obserwowana, tak jak wtedy, kiedy została wygnana z Konohy.
Zatrzymała się i warknęła z frustracji, co zwróciło uwagę jej towarzyszy, którzy również przystanęli i obejrzeli się na nią.
— Jeśli zamierzasz nas spowalniać, to spadaj stąd — rzekł oschle Kankuro.
— Zamknij się idioto — odpyskowała mu czarnowłosa, po czym wykonała pieczęć i stworzyła cztery klony.
— Przeczuwałam, że prędzej, czy później nas zaatakuje! — krzyknęła Temari, sięgnęła po swój wachlarz i ustawiła się w pozycji obronnej. Podobnie uczynił lalkarz, tyle że on przygotował swoją kukłę. Jedynie Gaara wpatrywał się w kunoichi z zaciekawieniem.
— Wasze czyny tylko potwierdzają moje przekonanie, iż jesteście idiotami — warknęła Serenity pod adresem jego rodzeństwa. Nie wykonała jednak żadnego ruchu, patrząc na nich uważnie, choć z politowaniem, po czym zwróciła się do klonów. — Macie rozejrzeć się po okolicy. Bądźcie czujne i nie dajcie się złapać. Za kilka godzin zapadnie zmrok, więc rozbijemy obóz, prawdopodobnie niedaleko tamtego wzgórza — wskazała kierunek. — Po zbadaniu okolicy odnajdźcie nas, wtedy powiem, co dalej. — Kiedy skończyła mówić, klony rozbiegły się w różne strony. Serenity ruszyła przed siebie, nie zaszczyciwszy spojrzeniem Geninów z Suny, kiedy ich mijała. Po chwili obejrzała się przez ramię. — Gdybym chciała was zabić, nie potrzebowałabym do tego klonów. Ruszcie dupy i idziemy dalej — warknęła, po czym ponowiła marsz.
Gaara westchnął w duchu i podążył za czarnowłosą kunoichi. Wydajesz się być zbyt pewna siebie i zachowujesz się nieco zarozumiale. Hm, ciekaw jestem, co spowodowało, że wysłałaś na patrol swoje klony. Ja w każdym bądź razie nie wyczułem żadnych szpiegów. Zrównał krok z dziewczyną, a jego rodzeństwo po chwili uczyniło to samo.


Serenity siedziała na jednej z gałęzi drzewa, pod którym, wraz z towarzyszami z Wioski Piasku, rozbiła obóz.
Słońce już dawno zaszło, a na bezchmurnym niebie widniała tylko połowa tarczy księżyca, lecz mimo to kunoichi wpatrywała się w nią z zachwytem. Z dołu dochodziło ciche pochrapywanie Kankuro i miarowy oddech Temari, którzy w końcu zasnęli, po trzykrotnym zapewnieniu przez czarnowłosą, że nie poderżnie im gardeł we śnie oraz że nie wda się w walkę z ich młodszym bratem.
Szelest trawy wyrwał ją z błogiego letargu. Zeskoczyła na ziemię, by wyjść na spotkanie swoim klonom, które wyłoniły się zza drzew.
— Znalazłyście coś? — spytała, na co jej trzy podobizny pokręciły przecząco głowami.
— Ja wyczułam znajomą czakrę niedaleko stąd — rzekła czwarta. — Niestety, poza tym, nikogo nie spotkałam — dodała sfrustrowana.
Nie podoba mi się to ­­– pomyślała właściwa Serenity. Potarła palcami czoło, zastanawiając się, jak może wykurzyć szpiega z jego kryjówki i jednocześnie nie pozbawiać go przy tym życia. Spojrzała na sobowtóry, które wpatrywały się w nią uważnie, oczekując kolejnych instrukcji.
— Dobra, niech każda z was rozstawi pułapki w promieniu kilometra od obozowiska — powiedziała po chwili. — Tylko pamiętajcie o jednym. Chcę. Go. Mieć. Żywego. —  dodała, kładąc nacisk na ostatnie zdanie.
— Tak jest! — zawołały chórem klony i ponownie rozpierzchły się w różne strony.
— Cholera! — zaklęła czarnowłosa pod nosem, wbijając kunai w korę drzewa, obok którego stała. — Jeśli to ty, Arashi, to nogi z dupy ci powyrywam! — warknęła cicho. Zaraz po tym uświadomiła sobie, że odkąd poznała Gaarę, jej niezachwiana równowaga, którą doskonaliła przez kilka lat, ulega pogorszeniu i często staje się bardziej nerwowa. To dodatkowo ją rozzłościło, więc postanowiła także sama przygotować kilka niespodzianek dla osoby, która z zadziwiającą łatwością i skutecznością deptała im po piętach.
Nie zwlekając udała się na zachód i zaczęła realizować swój plan. Gdy wszystko było już gotowe, a ona sama znajdowała się niedaleko granicy z Krajem Rzek, ujrzała siedzącą na skraju wysokiego klifu postać o czerwonych włosach. Podeszła bliżej i usiadła nieopodal.
— Czy ty nigdy nie śpisz? — spytała, choć tak naprawdę domyślała się, jaka padnie odpowiedź.
— Tobie mógłbym zadać to samo pytanie — odparł Gaara i rzucił kamyk w dół przepaści. Po chwili oboje usłyszeli cichy plusk.
Zaległa między nimi cisza, ale nie było w niej nic krępującego. Serenity co jakiś czas zerkała na towarzysza, który wpatrywał się w gwieździste niebo. Podążyła za jego spojrzeniem i utkwiła wzrok w połówce tarczy księżyca.
— Piękny, prawda? — zagadnęła. — Choć wolę, gdy ukazuje swe pełne oblicze — dodała, lekko się krzywiąc.
— Tak, podczas pełni jest znacznie piękniejszy. Wtedy jego moc najintensywniej na mnie oddziałuje — czerwonowłosy mówił z czcią.
Zamilkli ponownie, wpatrując się w księżyc. Lekki wiatr przywiał niewielkie obłoki, które leniwie snuły się po niebie.
Czarnowłosa rozejrzała się po okolicy. Mimo iż było ciemno, doskonale widziała otaczający ją krajobraz. Wraz z Gaarą znajdowali się nad naturalną granicą Kraju Ognia. W dole wąwozu płynęła rzeka, w której odbijał się blask srebrnej kuli. Po lewej stronie od nich znajdował się most, którym o świcie przedostaną się na drugą stronę. Na wprost w dalszym ciągu rozpościerał się las, w tej chwili spowity mrokiem nocy.
— Chciałbym cię o coś spytać — odezwał się Genin po dłuższej chwili. — Co miała na myśli Piąta, mówiąc, że „dopiero co zostałaś oczyszczona z zarzutów”? — patrzył na Serenity z zaciekawieniem, co kompletnie zbiło ją z tropu. Już miała mu się zwierzyć, lecz ugryzła się w język. To nie miejsce i czas na takie pogaduchy! - krzyczał jej umysł, jednak opowiedziała spokojnie, choć ostro:
— Nie twój interes. Po co ci to wiedzieć? — natarła na niego. Czerwonowłosy wzruszył ramionami.
— W takim razie zadam inne. Czemu mnie nie zaatakowałaś w gabinecie?
— Bardzo dobre pytanie. Sama chciałabym wiedzieć — przygryzła wargę. Nie miała zamiaru dzielić się z chłopakiem swoimi przypuszczeniami. Ale kiedy spojrzała ponownie w zielone oczy towarzysza, słowa same wypłynęły z jej ust. — Może dlatego, że zauważyłam zmianę w twoim zachowaniu.
— Jaką zmianę? Nie rozumiem — zmarszczył czoło, ale domyślał się, co usłyszy.
— Nie udawaj, że nie wiesz. Nie mam pojęcia, co się wydarzyło, po waszej ucieczce z areny Egzaminacyjne, kiedy Trzeci Hokage został zaatakowany, ale ewidentnie wpłynęło to na twoje zachowanie. Stałeś się bardziej opanowany i nie włada już tobą żądza krwi, a przynajmniej takie odniosłam wrażenie. To powstrzymało mnie od walki z tobą. Poza tym, gdyby nie zmiana, jaka w tobie zaszła, od razu zacząłbyś się bronić, atakując mnie. Nie miało by znaczenia to, czy jesteśmy w gabinecie Tsunade, który zapewne byłby teraz ruiną, jak i cały budynek, i być może któreś z nas straciłoby życie.
— Masz rację, zmienił się mój pogląd na wiele spraw, jednak nie wszystko jeszcze sobie poukładałem — rzekł Gaara, nie wyjawiając przyczyny. — Może z czasem będę umiał wszystko wyjaśnić.
— Czemu patrzyłeś na Kazekage z nienawiścią nim rozpoczęła się twoja walka z Sasuke? — zmieniła temat.
— Obserwowałaś mnie nawet wtedy? — odparł pytaniem. — To był mój ojciec, pewnie już wiesz, że nie żyje — dodał. — I zanim coś powiesz, tak wiem, że zginął wcześniej, nim rozpoczął się egzamin na Chunina. Zabił go Orochimaru, jednak podczas egzaminu byłem przekonany, że to on siedzi obok Trzeciego. — Twarz Genina znów wykrzywił grymas wściekłości.
Serenity patrzyła na Gaarę szeroko otwartymi ze zdziwienia oczami. Nie przypuszczała, że chłopak może być wobec niej, aż tak szczery. Czuła, że mówi prawdę, ale  nie potrafiła zrozumieć, dlaczego. Westchnęła i postanowiła odwzajemnić się tym samym. Szczerość za szczerość.
— Pytałeś o to, z jakich zarzutów mnie oczyszczono — skierowała spojrzenie na gwieździste niebo. — Zostałam posądzona o zdradę.
— Ty? Posądzona o zdradę? A niby jaką? — pokręcił głową, tak jakby nie chciał uwierzyć w jej słowa.
Kunoichi zacisnęła dłonie w pięści, czując narastający w sobie gniew.
— Mówi to ten, który okazał się być zdrajcą — wycedziła, przez zęby.
— Oczyściliśmy się z zarzutów! — Gaara wstał z miejsca, a w jego głosie słychać było wściekłość.
— A ja jestem i byłam niewinna, i nigdy w życiu nie spiskowałam z wami przeciw Trzeciemu! Tak, dobrze słyszysz. Oto byłam między innymi oskarżona i za to wygnano mnie z Konohy! — krzyczała, z każdym słowem, zbliżając się do chłopaka i emanując czakrą.
Gaara nie cofnął się,  ale wyraz jego twarzy złagodniał.
— Winisz mnie za to, że cię wygnano — wywnioskował spokojnie. — Dlatego chciałaś mnie zabić w gabinecie Tsunade — kontynuował, nie spuszczając czujnego spojrzenia z rozgniewanej dziewczyny.
Serenity gwałtownie się zatrzymała, jakby trafiła na niewidzialny mur. To, co usłyszała, wstrząsnęło nią, jednak nie mogła tego okazać po sobie, nie przed nim. Patrzyła zimnym wzorkiem na Genina, tocząc wewnętrzną walkę z samą sobą o przyznanie mu racji. W końcu odwróciła się na pięcie.
— Wracajmy do obozowiska, bo twoje słodkie rodzeństwo będzie się wściekać — powiedziała nadal z nutą gniewu w głosie i ruszyła przodem. — I lepiej trzymaj się blisko mnie, chyba, że chcesz wpaść w jakąś z moich pułapek — dodała.
Szła, nie oglądając się za siebie. Rozmyślała o tym, co przed chwilą usłyszała. Nie dość, że był z nią szczery, to tak łatwo rozgryzł jej gniew. Niemal warczała na głos z frustracji. Nie mogła mu jednak powiedzieć, że winiła go za wygnanie, bo wtedy musiałaby mu wyjawić więcej szczegółów, a to byłoby nie rozważne z jej strony.
Była tak zamyślona, że nie zauważyła, jak Gaara zrównał z nią krok. Zerkał na nią, zastanawiając się kiedy dziewczyna wybuchnie. Nic nie mówił, bo nie chciał jej dodatkowo drażnić. Wiedział, że uderzył w jej czuły punkt.
W pewnym momencie zauważył coś dziwnego, a widząc, że kunoichi brnie nieświadomie w najprawdopodobniej swoją pułapkę, złapał ją za rękę i gwałtownie pociągnął. Siła z jaką to zrobił sprawiła, że dziewczyna odwróciła się przodem do niego i nagle ich twarze były stanowczo zbyt blisko siebie.
Zaskoczona nie zdołała nic wyksztusić z siebie. Patrzyli sobie w oczy przez dłuższą chwilę i nawet oboje nie byli świadomi tego, że właśnie te kilka minut przewróci ich życie do góry nogami.
Po raz pierwszy w życiu serce zabiło jej mocniej, ale nie z gniewu, złości, czy żądzy mordu. Uczucie to było tak dziwne, że spłoszyła się i cofnęła.
— Dzięki — wyksztusiła, zdając sobie sprawę, że omal nie wpadła we własną pułapkę. Odchrząknęła i ponowiła marsz do obozowiska.
— Dlaczego je porozstawiałaś? — spytał czerwonowłosy, próbując jakoś rozluźnić atmosferę. Miał nadzieję, że nie zauważyła, iż miał wielką ochotę ją pocałować. Sam nie wiedział, dlaczego chciał to zrobić, ale uczucie to było tak silne, że z trudem się powstrzymał.
— Bo jesteśmy śledzeni, jednak mam niewielki problem ze zlokalizowaniem osoby, która depcze mi po piętach — odparła, ciesząc się, że nie rozmawiają o tym, co się przed chwilą stało, albo co mogło się stać. — Domyślam się, kto to jest, bo rozpoznaję czakrę, ale jest nieuchwytny, jakby się ze mną bawił w kotka i myszkę — dodała, zgrzytając zębami.
— To dziwne, bo ja nikogo nie wyczułem, a jestem dość dobry w tropieniu — wyznał Genin. Jemu też pasowała zmiana tematu, choć się do tego nie przyznawał. — Czyli chodzi mu, bądź jej o ciebie, tak? — Nie uszło jego uwadze, że powiedziała tylko o sobie.
— Tak — przyznała.
Przez resztę drogi do obozu nie odezwali się do siebie. Serenity odetchnęła z ulgą, gdy okazało się, że Kankuro i Temari nadal są pogrążeni we śnie. Wdrapała się na drzewo, by tam poczekać na wschód słońca. Nie przeszkadzało jej, że Gaara zajął sąsiednią gałąź. Co dziwniejsze, z  niedowierzaniem odkryła, że zaczęła akceptować go jako kompana.


O świcie czwórka shinobi wyruszyła w dalszą drogę. Czarnowłosa nadal nie miała żadnych informacji o pochwyceniu intruza, co wprowadziło ją w ponury nastrój.
Chwilę później pokonali most, a gdy tylko dziewczyna, jako ostatnia, postawiła stopę na terenie Kraju Rzek gwałtownie się zatrzymała, bo oto zza jednego z drzew wyłoniła się znajoma postać. Ninja z Piasku również się zatrzymali.
— Proszę, proszę, cóż za doborowe towarzystwo ma moja mała kuzyneczka — zadrwił. — W tym jeden to Jinchuriki — dodał, powoli zbliżając się do nich.
— Nic ci do tego, czego chcesz, Arashi?! I dlaczego nas śledzisz?! — warknęła Serenity, szykując się do ataku.
— Wyluzuj, mała — podniósł ręce w obronnym geście. — Wcale was nie śledziłem, choć muszę przyznać, że miałaś genialny pomysł z tymi pułapkami. Nie ważne, jestem tu, bo mam dla ciebie wiadomość — podniósł do góry mały zwój, po czym rzucił go w jej stronę.
Serenity z gracją go złapała. Nim jednak otworzyła ową wiadomość, jej uwagę przykuł symbol widniejący na pieczęci. Taki sam widziała w archiwach Konohy. Podniosła wzrok na kuzyna, który przypatrywał jej się z ciekawością i nie tylko on, bo Genini z Suny również. Przeniosła spojrzenie na Gaarę, który niemal niewidocznie skinął głową, by otworzyła zwój. Ona jednak nie zrobiła tego od razu.
— Co to za symbol? — spytała rzekomego kuzyna.
— Nie rozpoznajesz go? — odpowiedział pytaniem.
— Widziałam już go wcześniej — odparła wymijająco.
— Otwórz list, to się dowiesz więcej — rzekł tajemniczo.
Kunoichi nie zwlekała dłużej. Odpieczętowała zwój i zaczęła czytać.

Witaj Serenity.
Minęło sporo czasy od naszego ostatniego spotkania. Wiem, że wyrosłaś na piękną wojowniczkę.
Myślę, że już czas, abyś dowiedziała się kim jesteś, gdyż obecne czasy nas do tego zmuszają.
Jeśli chcesz odkryć swą tożsamość i poznać swoją przeszłość, to MUSISZ wyruszyć na poszukiwanie rodzinnej wioski.
Tam dowiesz się, co się wydarzyło, a czego z pewnością nie pamiętasz, bo Twój umysł spowija gęsta mgła.
Wiem, bo sama zablokowałam Ci pamięć.
Kiedy dowiesz się prawdy, może kiedyś mi wybaczysz.
Do zobaczenia wkrótce.
H.

Czarnowłosa wpatrywała się w treść, próbując pojąć, co właśnie przeczytała. Jeszcze kilka razy przejechała po tekście wzrokiem, po czym podniosła go na kuzyna.
— To jakiś żart, prawda?! Kpisz ze mnie cały czas?! — pytała z narastającym gniewem, choć towarzyszyła temu ciekawość.
— Nie dowiesz się, póki sama się nie przekonasz. — To powiedziawszy Arashi rozpłynął się w powietrzu, pozostawiając za sobą mętlik w głowie Serenity.
— Kto to był? — padło pytanie z ust Temari.
— To on nas śledził — odparła zdawkowo, wciąż zastanawiając się, co ma zrobić. Z jednej strony korciło ją, aby porzucić obecną misję, z drugiej zaś zaprzeczyłoby to całemu jej jestestwu.
Gaara bacznie obserwował dziewczynę. Widział, jak nią wstrząsnęła wiadomość. Nie chciał jednak o nic pytać, gdyż oznaczałoby to, że zaczął angażować się w relacje z kunoichi.
Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że podczas jednego dnia zdołał zaobserwować w dziewczynie bardzo dużo zmian, które zignorowałby wcześniej.
Cóż, pozostawało mu tylko jedno: czekać na dalszy rozwój wydarzeń.