Gaara wraz z rodzeństwem przemierzali
ulice Konohy, prowadzeni przez Shikamaru Narę, który mimo niedokończonego
egzaminu na Chunina, został nim. Zmierzali właśnie do głównej bramy z zamiarem
opuszczenia Wioski Liścia i powrotu do Suny, gdyż misja pościgu za Sasuke
dobiegła końca, choć nie można zaliczyć jej do udanych.
Genin z Suny myślał o Naruto, który
ewidentnie był załamany z powodu porażki, gdyż to właśnie on miał sprowadzić
Uchihę do wioski. Nie mieli okazji by porozmawiać, bo blondyn, tak jak i reszta
jego towarzyszy, był w szpitalu. Niemal wszyscy odnieśli poważne obrażenia,
jednak w najcięższym stanie byli Hyuga i ten grubas, Akimichi.
Czerwonowłosy był tak zamyślony, że
niemal wpadł na Narę, który właśnie się zatrzymał. W ostatniej chwili się
cofnął, po czym wraz z rodzeństwem stanął w bramie Wioski Liścia.
— Pora się pożegnać — rzekł Chunin i
włożył ręce do kieszeni spodni. — Chciałem wam jeszcze raz podziękować za pomoc.
Gdyby nie wy, to nie wiem, czy którykolwiek z nas by wyszedł cało z tej misji.
— Nie przesadzaj, beksa-lalo — odparła
Temari. — Pamiętaj, jeśli znów się coś złego wydarzy, przyjdziemy z pomocą —
dodała i puściła oko do bruneta.
— Buzia nigdy ci się nie zamyka, co? A
czasem powinna — powiedział Shikamaru i wyszczerzył zęby.
Gaara przysłuchiwał się tej wymianie
zdań i odniósł wrażenie, że coś zaiskrzyło między jego siostrą a Chuninem.
Przestał jednak o tym myśleć, gdyż wyczuł znajomą czakrę.
— Zabawny jesteś — zaśmiała się
blondynka.
— Uważajcie na siebie w drodze do domu.
— Patrzył jak sojusznicy odwracają się, by odejść, lecz w końcu nie mógł znieść
tego, iż jest śledzony i po chwili ciszy odezwał się ponownie. Tym razem jednak
swoje słowa skierował nie do shinobi z Wioski Piasku, ale do współmieszkańca
Konohy. — Czego chcesz, Serenity?! — Jego ton był chodny i ostry. Genini z Suny
niemal natychmiast odwrócili się w jego stronę.
— Mam do wykonania misję — odparła czarnowłosa kunoichi, zeskakując z łuku okalającego bramę i zgrabnie lądując na ziemi, twarzą do Shikamaru.
— Mam do wykonania misję — odparła czarnowłosa kunoichi, zeskakując z łuku okalającego bramę i zgrabnie lądując na ziemi, twarzą do Shikamaru.
— Wejście smoka — rzekł brunet,
krzyżując ręce na piersi. — A cóż to za misję masz do wykonania? — próbował być
opanowany, jego mina zdradzała jednak, że w tym momencie chciałby być jak
najdalej. Bał się jej, czuła to.
— Tsunade nie wtajemniczyła cię? O, jak
mi przykro — zadrwiła Serenity.
Gaara wpatrywał się w plecy dziewczyny,
lecz był przekonany, iż na jej twarzy widnieje ironiczny uśmiech. W sumie po
raz pierwszy zaczął się jej tak naprawdę przyglądać. Nie przeszkadzało mu, że
stoi do niego tyłem. Jak na swój wiek, a z tego co pamiętał, miała tyle samo
lat co on, była zaskakująco zgrabna, z resztą nic dziwnego, skoro poruszała się
jak drapieżnik szukający ofiary. Sięgające pasa czarne włosy były teraz
splecione w ciasny warkocz. Ubrana w czarny top bez rękawów oraz dopasowane,
choć ewidentnie wygodne, spodnie tego samego koloru. Uzupełnieniem stroju były krwistoczerwone
buty, rękawice sięgające za nadgarstki oraz materiał, którym była owinięta w
pasie.
— Słuchajcie, nie mamy czasu, jak chcecie
pogadać, to was zostawiamy. Do następnego, Shikamaru — rzekła Temari i jako
pierwsza zaczęła oddalać się od Wioski Liścia. W ślad za nią podążyli Kankuro i
Gaara, choć ten ostatni szedł z pewnym ociąganiem.
Serenity przez chwilę patrzyła na
bruneta, po czym odwróciła się na pięcie i ruszyła za Geninami z Suny. Do jej
uszu dotarły jeszcze słowa młodego Chunina, który powiedział pod nosem coś, co
brzmiało jak: „Nigdy nie zrozumiem
kobiet. One są takie irytujące.”
Idąc za ninja z Piasku rozmyślała,
dlaczego Tsunade wyznaczyła do tego zadania akurat ją. Czyż nie trzymała jej w
wiosce tylko po to, by nie dorwali jej Akatsuki? Poza tym niemal zdemolowała
biuro i prawie zabiła sojusznika. Jak wielkim zaufaniem została obdarzona,
skoro kazano jej towarzyszyć Gaarze i jego rodzeństwu? Chyba, że jest to
pewnego rodzaju próba, którą ma przejść pozytywnie, by mieszkańcy Konohy
zaczęli ją szanować i jej ufać.
Nawet nie zauważyła, kiedy zrównała się
z czerwonowłosym. Dopiero głos Kankuro wyrwał ją z zamyślenia.
—
A ty czemu za nami idziesz? —
spytał, a jego ton wskazywał, iż w ostatniej chwili powstrzymał się od
dodania kąśliwej uwagi.
Serenity z politowaniem wzniosła oczy
ku górze, po czym odparła to samo, co rzekła do Shikamaru.
—
Mam do wykonania misję. — Doskonale
zdawała sobie sprawę, że taka odpowiedź zirytuje zarówno rozmówcę, jak i blondynkę,
ale nie przejmowała się tym.
— Nie potrzebujemy niańki. — Do rozmowy włączył się Gaara, czym zaskoczył
rodzeństwo, które dopiero co zaczęło się przyzwyczajać do zmiany widocznej w
charakterze najmłodszego. Dla niego kunoichi zrobiła wyjątek i obdarzyła go
spokojnym spojrzeniem. Kąciki jej warg lekko drgnęły, co mogło wskazywać na
uśmiech, przed którym jednak się powstrzymała. Nie uszło to uwadze młodego Genina.
Idąc przez Las Pierwszego Hokage, ramię w ramię z czarnowłosą, tknęła go nagła,
zabawna myśl, której nikomu nie zdradził. Uśmiech
ukryty w liściach.
— Oczywiście, a ja nie kształciłam się
na zabójcę, by stać się opiekunką — odgryzła się, lecz w jej głosie słychać
było cieplejszą nutę. Czerwonowłosy przez chwilę zastanawiał się, czy
przypadkiem nie wyobraził sobie tego, zwłaszcza, że jego rodzeństwo nic nie
zauważyło. Zerknął ukradkiem na dziewczynę. Ich spojrzenia na moment się
spotkały i już wiedział, że to nie był wytwór jego wyobraźni. Aż dziwne, że
dawniej nie zwracał na takie rzeczy uwagi, a teraz z łatwością mógł wyczuć
takie drobiazgi.
Cała czwórka kolejne mile pokonywała w ciszy.
Tylko od czasu do czasu Temari i Kankuro, na zmianę, oglądali się za siebie,
jakby się bali, że nagle zostaną zaatakowani przez czarnowłosą. Serenity nie
zwracała jednak na nich uwagi, którą skupiała głównie na Gaarze, choć tego nie
okazywała. Chyba pierwszy raz w życiu czuła się przy kimś nieswojo. Na dodatek
tą osobą był czerwonowłosy, a przecież nie tak dawno okazywali otwarcie wrogość
względem siebie. Ponadto siostra Kakashiego wciąż zastanawiała się, jakim cudem
nie skoczyli sobie jeszcze do gardeł, skoro oboje pałali nienawiścią do świata
i ludzi.
Spokój i opanowanie Genina z Suny w
końcu udzieliło się dziewczynie. Czuła zmianę w jego zachowaniu i korciło ją,
by go o to zapytać, mimo to milczała. Nie chciała by opatrznie pojął jej
zainteresowanie jego osobą. Owszem, odkąd się poznali, intrygował ją, ale
raczej jako rywal, przeciwnik, a nie jako kompan.
Jednak nigdy wcześniej nie chciała z
nim prowadzić przyjacielskiej pogawędki, tak jak teraz. Przyjacielskiej? Też coś. Prychnęła i chyba zrobiła to głośno, bo
Gaara spojrzał na nią z zaciekawieniem. Wzruszyła tylko ramionami i twardo
wpatrzyła się w plecy Temari. Jeszcze chwilę czuła na sobie spojrzenie Genina,
ale zaraz po tym mogła odetchnąć i przy
okazji zbesztać się w duchu za nie panowanie nad sobą.
Szli dalej w milczeniu. W pewnym
momencie Serenity zwolniła i szła kilka kroków za pozostałymi, ze zmarszczonym
czołem. Przyłożyła dwa palce do skroni, bo zawsze tak robiła, gdy badała teren
wokół siebie. Nic nie wykryła, lecz uczucie déjà vu nie minęło. Znów czuła się
obserwowana, tak jak wtedy, kiedy została wygnana z Konohy.
Zatrzymała się i warknęła z frustracji,
co zwróciło uwagę jej towarzyszy, którzy również przystanęli i obejrzeli się na
nią.
— Jeśli zamierzasz nas spowalniać, to
spadaj stąd — rzekł oschle Kankuro.
— Zamknij się idioto — odpyskowała mu
czarnowłosa, po czym wykonała pieczęć i stworzyła cztery klony.
— Przeczuwałam, że prędzej, czy później
nas zaatakuje! — krzyknęła Temari, sięgnęła po swój wachlarz i ustawiła się w
pozycji obronnej. Podobnie uczynił lalkarz, tyle że on przygotował swoją kukłę.
Jedynie Gaara wpatrywał się w kunoichi z zaciekawieniem.
— Wasze czyny tylko potwierdzają moje
przekonanie, iż jesteście idiotami — warknęła Serenity pod adresem jego
rodzeństwa. Nie wykonała jednak żadnego ruchu, patrząc na nich uważnie, choć z
politowaniem, po czym zwróciła się do klonów. — Macie rozejrzeć się po okolicy.
Bądźcie czujne i nie dajcie się złapać. Za kilka godzin zapadnie zmrok, więc
rozbijemy obóz, prawdopodobnie niedaleko tamtego wzgórza — wskazała kierunek. —
Po zbadaniu okolicy odnajdźcie nas, wtedy powiem, co dalej. — Kiedy skończyła
mówić, klony rozbiegły się w różne strony. Serenity ruszyła przed siebie, nie
zaszczyciwszy spojrzeniem Geninów z Suny, kiedy ich mijała. Po chwili obejrzała
się przez ramię. — Gdybym chciała was zabić, nie potrzebowałabym do tego
klonów. Ruszcie dupy i idziemy dalej — warknęła, po czym ponowiła marsz.
Gaara westchnął w duchu i podążył za
czarnowłosą kunoichi. Wydajesz się być
zbyt pewna siebie i zachowujesz się nieco zarozumiale. Hm, ciekaw jestem, co spowodowało,
że wysłałaś na patrol swoje klony. Ja w każdym bądź razie nie wyczułem żadnych
szpiegów. Zrównał krok z dziewczyną, a jego rodzeństwo po chwili uczyniło
to samo.
Serenity siedziała na jednej z gałęzi
drzewa, pod którym, wraz z towarzyszami z Wioski Piasku, rozbiła obóz.
Słońce już dawno zaszło, a na
bezchmurnym niebie widniała tylko połowa tarczy księżyca, lecz mimo to kunoichi
wpatrywała się w nią z zachwytem. Z dołu dochodziło ciche pochrapywanie Kankuro
i miarowy oddech Temari, którzy w końcu zasnęli, po trzykrotnym zapewnieniu
przez czarnowłosą, że nie poderżnie im gardeł we śnie oraz że nie wda się w
walkę z ich młodszym bratem.
Szelest trawy wyrwał ją z błogiego
letargu. Zeskoczyła na ziemię, by wyjść na spotkanie swoim klonom, które wyłoniły
się zza drzew.
— Znalazłyście coś? — spytała, na co
jej trzy podobizny pokręciły przecząco głowami.
— Ja wyczułam znajomą czakrę niedaleko
stąd — rzekła czwarta. — Niestety, poza tym, nikogo nie spotkałam — dodała
sfrustrowana.
Nie
podoba mi się to –
pomyślała właściwa Serenity. Potarła palcami czoło, zastanawiając się, jak może
wykurzyć szpiega z jego kryjówki i jednocześnie nie pozbawiać go przy tym
życia. Spojrzała na sobowtóry, które wpatrywały się w nią uważnie, oczekując
kolejnych instrukcji.
— Dobra, niech każda z was rozstawi
pułapki w promieniu kilometra od obozowiska — powiedziała po chwili. — Tylko
pamiętajcie o jednym. Chcę. Go. Mieć. Żywego. —
dodała, kładąc nacisk na ostatnie zdanie.
— Tak jest! — zawołały chórem klony i
ponownie rozpierzchły się w różne strony.
— Cholera! — zaklęła czarnowłosa pod
nosem, wbijając kunai w korę drzewa, obok którego stała. — Jeśli to ty, Arashi,
to nogi z dupy ci powyrywam! — warknęła cicho. Zaraz po tym uświadomiła sobie,
że odkąd poznała Gaarę, jej niezachwiana równowaga, którą doskonaliła przez
kilka lat, ulega pogorszeniu i często staje się bardziej nerwowa. To dodatkowo ją
rozzłościło, więc postanowiła także sama przygotować kilka niespodzianek dla
osoby, która z zadziwiającą łatwością i skutecznością deptała im po piętach.
Nie zwlekając udała się na zachód i
zaczęła realizować swój plan. Gdy wszystko było już gotowe, a ona sama
znajdowała się niedaleko granicy z Krajem Rzek, ujrzała siedzącą na skraju
wysokiego klifu postać o czerwonych włosach. Podeszła bliżej i usiadła nieopodal.
— Czy ty nigdy nie śpisz? — spytała,
choć tak naprawdę domyślała się, jaka padnie odpowiedź.
— Tobie mógłbym zadać to samo pytanie —
odparł Gaara i rzucił kamyk w dół przepaści. Po chwili oboje usłyszeli cichy
plusk.
Zaległa między nimi cisza, ale nie było
w niej nic krępującego. Serenity co jakiś czas zerkała na towarzysza, który
wpatrywał się w gwieździste niebo. Podążyła za jego spojrzeniem i utkwiła wzrok
w połówce tarczy księżyca.
— Piękny, prawda? — zagadnęła. — Choć wolę,
gdy ukazuje swe pełne oblicze — dodała, lekko się krzywiąc.
— Tak, podczas pełni jest znacznie
piękniejszy. Wtedy jego moc najintensywniej na mnie oddziałuje — czerwonowłosy
mówił z czcią.
Zamilkli ponownie, wpatrując się w
księżyc. Lekki wiatr przywiał niewielkie obłoki, które leniwie snuły się po
niebie.
Czarnowłosa rozejrzała się po okolicy.
Mimo iż było ciemno, doskonale widziała otaczający ją krajobraz. Wraz z Gaarą
znajdowali się nad naturalną granicą Kraju Ognia. W dole wąwozu płynęła rzeka,
w której odbijał się blask srebrnej kuli. Po lewej stronie od nich znajdował
się most, którym o świcie przedostaną się na drugą stronę. Na wprost w dalszym
ciągu rozpościerał się las, w tej chwili spowity mrokiem nocy.
— Chciałbym cię o coś spytać — odezwał
się Genin po dłuższej chwili. — Co miała na myśli Piąta, mówiąc, że „dopiero co
zostałaś oczyszczona z zarzutów”? — patrzył na Serenity z zaciekawieniem, co
kompletnie zbiło ją z tropu. Już miała mu się zwierzyć, lecz ugryzła się w
język. To nie miejsce i czas na takie
pogaduchy! - krzyczał jej umysł, jednak opowiedziała spokojnie, choć ostro:
— Nie twój interes. Po co ci to
wiedzieć? — natarła na niego. Czerwonowłosy wzruszył ramionami.
— W takim razie zadam inne. Czemu mnie
nie zaatakowałaś w gabinecie?
— Bardzo dobre pytanie. Sama chciałabym
wiedzieć — przygryzła wargę. Nie miała zamiaru dzielić się z chłopakiem swoimi
przypuszczeniami. Ale kiedy spojrzała ponownie w zielone oczy towarzysza, słowa
same wypłynęły z jej ust. — Może dlatego, że zauważyłam zmianę w twoim zachowaniu.
— Jaką zmianę? Nie rozumiem — zmarszczył
czoło, ale domyślał się, co usłyszy.
— Nie udawaj, że nie wiesz. Nie mam
pojęcia, co się wydarzyło, po waszej ucieczce z areny Egzaminacyjne, kiedy
Trzeci Hokage został zaatakowany, ale ewidentnie wpłynęło to na twoje
zachowanie. Stałeś się bardziej opanowany i nie włada już tobą żądza krwi, a
przynajmniej takie odniosłam wrażenie. To powstrzymało mnie od walki z tobą.
Poza tym, gdyby nie zmiana, jaka w tobie zaszła, od razu zacząłbyś się bronić,
atakując mnie. Nie miało by znaczenia to, czy jesteśmy w gabinecie Tsunade,
który zapewne byłby teraz ruiną, jak i cały budynek, i być może któreś z nas
straciłoby życie.
— Masz rację, zmienił się mój pogląd na
wiele spraw, jednak nie wszystko jeszcze sobie poukładałem — rzekł Gaara, nie
wyjawiając przyczyny. — Może z czasem będę umiał wszystko wyjaśnić.
— Czemu patrzyłeś na Kazekage z
nienawiścią nim rozpoczęła się twoja walka z Sasuke? — zmieniła temat.
— Obserwowałaś mnie nawet wtedy? —
odparł pytaniem. — To był mój ojciec, pewnie już wiesz, że nie żyje — dodał. —
I zanim coś powiesz, tak wiem, że zginął wcześniej, nim rozpoczął się egzamin
na Chunina. Zabił go Orochimaru, jednak podczas egzaminu byłem przekonany, że
to on siedzi obok Trzeciego. — Twarz Genina znów wykrzywił grymas wściekłości.
Serenity patrzyła na Gaarę szeroko
otwartymi ze zdziwienia oczami. Nie przypuszczała, że chłopak może być wobec
niej, aż tak szczery. Czuła, że mówi prawdę, ale nie potrafiła zrozumieć, dlaczego. Westchnęła
i postanowiła odwzajemnić się tym samym. Szczerość za szczerość.
— Pytałeś o to, z jakich zarzutów mnie
oczyszczono — skierowała spojrzenie na gwieździste niebo. — Zostałam posądzona
o zdradę.
— Ty? Posądzona o zdradę? A niby jaką? —
pokręcił głową, tak jakby nie chciał uwierzyć w jej słowa.
Kunoichi zacisnęła dłonie w pięści,
czując narastający w sobie gniew.
— Mówi to ten, który okazał się być
zdrajcą — wycedziła, przez zęby.
— Oczyściliśmy się z zarzutów! — Gaara
wstał z miejsca, a w jego głosie słychać było wściekłość.
— A ja jestem i byłam niewinna, i nigdy
w życiu nie spiskowałam z wami przeciw Trzeciemu! Tak, dobrze słyszysz. Oto
byłam między innymi oskarżona i za to wygnano mnie z Konohy! — krzyczała, z
każdym słowem, zbliżając się do chłopaka i emanując czakrą.
Gaara nie cofnął się, ale wyraz jego twarzy złagodniał.
— Winisz mnie za to, że cię wygnano —
wywnioskował spokojnie. — Dlatego chciałaś mnie zabić w gabinecie Tsunade —
kontynuował, nie spuszczając czujnego spojrzenia z rozgniewanej dziewczyny.
Serenity gwałtownie się zatrzymała,
jakby trafiła na niewidzialny mur. To, co usłyszała, wstrząsnęło nią, jednak
nie mogła tego okazać po sobie, nie przed nim. Patrzyła zimnym wzorkiem na
Genina, tocząc wewnętrzną walkę z samą sobą o przyznanie mu racji. W końcu
odwróciła się na pięcie.
— Wracajmy do obozowiska, bo twoje
słodkie rodzeństwo będzie się wściekać — powiedziała nadal z nutą gniewu w
głosie i ruszyła przodem. — I lepiej trzymaj się blisko mnie, chyba, że chcesz
wpaść w jakąś z moich pułapek — dodała.
Szła, nie oglądając się za siebie.
Rozmyślała o tym, co przed chwilą usłyszała. Nie dość, że był z nią szczery, to
tak łatwo rozgryzł jej gniew. Niemal warczała na głos z frustracji. Nie mogła
mu jednak powiedzieć, że winiła go za wygnanie, bo wtedy musiałaby mu wyjawić
więcej szczegółów, a to byłoby nie rozważne z jej strony.
Była tak zamyślona, że nie zauważyła,
jak Gaara zrównał z nią krok. Zerkał na nią, zastanawiając się kiedy dziewczyna
wybuchnie. Nic nie mówił, bo nie chciał jej dodatkowo drażnić. Wiedział, że
uderzył w jej czuły punkt.
W pewnym momencie zauważył coś
dziwnego, a widząc, że kunoichi brnie nieświadomie w najprawdopodobniej swoją
pułapkę, złapał ją za rękę i gwałtownie pociągnął. Siła z jaką to zrobił
sprawiła, że dziewczyna odwróciła się przodem do niego i nagle ich twarze były
stanowczo zbyt blisko siebie.
Zaskoczona nie zdołała nic wyksztusić z
siebie. Patrzyli sobie w oczy przez dłuższą chwilę i nawet oboje nie byli
świadomi tego, że właśnie te kilka minut przewróci ich życie do góry nogami.
Po raz pierwszy w życiu serce zabiło
jej mocniej, ale nie z gniewu, złości, czy żądzy mordu. Uczucie to było tak
dziwne, że spłoszyła się i cofnęła.
— Dzięki — wyksztusiła, zdając sobie
sprawę, że omal nie wpadła we własną pułapkę. Odchrząknęła i ponowiła marsz do
obozowiska.
— Dlaczego je porozstawiałaś? — spytał
czerwonowłosy, próbując jakoś rozluźnić atmosferę. Miał nadzieję, że nie
zauważyła, iż miał wielką ochotę ją pocałować. Sam nie wiedział, dlaczego
chciał to zrobić, ale uczucie to było tak silne, że z trudem się powstrzymał.
— Bo jesteśmy śledzeni, jednak mam
niewielki problem ze zlokalizowaniem osoby, która depcze mi po piętach —
odparła, ciesząc się, że nie rozmawiają o tym, co się przed chwilą stało, albo
co mogło się stać. — Domyślam się, kto to jest, bo rozpoznaję czakrę, ale jest
nieuchwytny, jakby się ze mną bawił w kotka i myszkę — dodała, zgrzytając
zębami.
— To dziwne, bo ja nikogo nie wyczułem,
a jestem dość dobry w tropieniu — wyznał Genin. Jemu też pasowała zmiana
tematu, choć się do tego nie przyznawał. — Czyli chodzi mu, bądź jej o ciebie,
tak? — Nie uszło jego uwadze, że powiedziała tylko o sobie.
— Tak — przyznała.
Przez resztę drogi do obozu nie
odezwali się do siebie. Serenity odetchnęła z ulgą, gdy okazało się, że Kankuro
i Temari nadal są pogrążeni we śnie. Wdrapała się na drzewo, by tam poczekać na
wschód słońca. Nie przeszkadzało jej, że Gaara zajął sąsiednią gałąź. Co
dziwniejsze, z niedowierzaniem odkryła,
że zaczęła akceptować go jako kompana.
O świcie czwórka shinobi wyruszyła w dalszą
drogę. Czarnowłosa nadal nie miała żadnych informacji o pochwyceniu intruza, co
wprowadziło ją w ponury nastrój.
Chwilę później pokonali most, a gdy
tylko dziewczyna, jako ostatnia, postawiła stopę na terenie Kraju Rzek
gwałtownie się zatrzymała, bo oto zza jednego z drzew wyłoniła się znajoma
postać. Ninja z Piasku również się zatrzymali.
— Proszę, proszę, cóż za doborowe
towarzystwo ma moja mała kuzyneczka — zadrwił. — W tym jeden to Jinchuriki —
dodał, powoli zbliżając się do nich.
— Nic ci do tego, czego chcesz, Arashi?!
I dlaczego nas śledzisz?! — warknęła Serenity, szykując się do ataku.
— Wyluzuj, mała — podniósł ręce w obronnym
geście. — Wcale was nie śledziłem, choć muszę przyznać, że miałaś genialny
pomysł z tymi pułapkami. Nie ważne, jestem tu, bo mam dla ciebie wiadomość —
podniósł do góry mały zwój, po czym rzucił go w jej stronę.
Serenity z gracją go złapała. Nim
jednak otworzyła ową wiadomość, jej uwagę przykuł symbol widniejący na
pieczęci. Taki sam widziała w archiwach Konohy. Podniosła wzrok na kuzyna, który
przypatrywał jej się z ciekawością i nie tylko on, bo Genini z Suny również.
Przeniosła spojrzenie na Gaarę, który niemal niewidocznie skinął głową, by
otworzyła zwój. Ona jednak nie zrobiła tego od razu.
— Co to za symbol? — spytała rzekomego
kuzyna.
— Nie rozpoznajesz go? — odpowiedział
pytaniem.
— Widziałam już go wcześniej — odparła
wymijająco.
— Otwórz list, to się dowiesz więcej — rzekł
tajemniczo.
Kunoichi nie zwlekała dłużej. Odpieczętowała
zwój i zaczęła czytać.
Witaj Serenity.
Minęło sporo czasy od naszego ostatniego
spotkania. Wiem, że wyrosłaś na piękną wojowniczkę.
Myślę, że już czas, abyś dowiedziała
się kim jesteś, gdyż obecne czasy nas do tego zmuszają.
Jeśli chcesz odkryć swą tożsamość i
poznać swoją przeszłość, to MUSISZ wyruszyć na poszukiwanie rodzinnej wioski.
Tam dowiesz się, co się wydarzyło, a
czego z pewnością nie pamiętasz, bo Twój umysł spowija gęsta mgła.
Wiem, bo sama zablokowałam Ci pamięć.
Kiedy dowiesz się prawdy, może kiedyś
mi wybaczysz.
Do zobaczenia wkrótce.
H.
Czarnowłosa
wpatrywała się w treść, próbując pojąć, co właśnie przeczytała. Jeszcze kilka
razy przejechała po tekście wzrokiem, po czym podniosła go na kuzyna.
— To jakiś
żart, prawda?! Kpisz ze mnie cały czas?! — pytała z narastającym gniewem, choć
towarzyszyła temu ciekawość.
— Nie dowiesz
się, póki sama się nie przekonasz. — To powiedziawszy Arashi rozpłynął się w
powietrzu, pozostawiając za sobą mętlik w głowie Serenity.
— Kto to był?
— padło pytanie z ust Temari.
— To on nas
śledził — odparła zdawkowo, wciąż zastanawiając się, co ma zrobić. Z jednej
strony korciło ją, aby porzucić obecną misję, z drugiej zaś zaprzeczyłoby to
całemu jej jestestwu.
Gaara bacznie
obserwował dziewczynę. Widział, jak nią wstrząsnęła wiadomość. Nie chciał
jednak o nic pytać, gdyż oznaczałoby to, że zaczął angażować się w relacje z kunoichi.
Najdziwniejsze
w tym wszystkim było to, że podczas jednego dnia zdołał zaobserwować w
dziewczynie bardzo dużo zmian, które zignorowałby wcześniej.
Cóż,
pozostawało mu tylko jedno: czekać na dalszy rozwój wydarzeń.