Słońce grzało dość mocno, jednak niebo
pokryte było niewielkimi obłokami. Wiał też przyjemnie chłodny wiatr.
Gaara wraz ze swym rodzeństwem
zmierzali w stronę wyznaczonego miejsca, w którym miał odbyć się drugi etap
egzaminu na Chunina.
Zbliżała się 13:00.
Drużyna czerwonowłosego w końcu dotarła
na polanę, na którym znajdowało się już sporo drużyn, które zaliczyły etap
pierwszy.
Genin z Wioski Piasku rozejrzał się, po
czym utkwił swoje spojrzenie na lesistym terenie otoczonym wysokim ogrodzeniem,
który rozciągał się przed nim.
Zmrużył oczy i odczytał jedną z
tabliczek przyczepionych obok jakiejś bramy zamkniętej na kłódkę.
Napis głosił: "NIEBEZPIECZEŃSTWO!
NIE ZBLIŻAĆ SIĘ!"
Ciekawe czy jest tam coś bardziej
niebezpiecznego ode mnie...
pomyślał Gaara.
Tuż przy ogrodzeniu, nieco po lewej
stronie, stał długi stół z zadaszeniem, przy którym siedziała trójka
egzaminatorów.
Kiedy już wszyscy dotarli na miejsce,
głos zabrała główna egzaminatorka, która stanęła naprzeciw uczestników, mierząc
ich czujnym spojrzeniem..
— Witam was na drugim etapie egzaminu
na Chunina — powitała ich. — Znajdujemy się przy poligonie 44, zwanym też
"Lasem Śmierci".
Wśród uczestników dało się wyczuć
ogromne napięcie.
— "Las śmierci"? —padło
pytanie, tak jakby ktoś nie zrozumiał słów egzaminatorki.
"Las śmierci"? Cóż za cudowna
nazwa... pomyślał
Gaara i uśmiechnął się w duchu. Obym cię tam spotkał, Uchiha... spojrzał
ukradkiem na czarnowłosego chłopaka, który stał niedaleko wraz ze swoją
drużyną.
— Ale straszne miejsce... — wyszeptała
różowo włosa dziewczyna.
Na twarzy egzaminatorki czai się
złośliwy uśmiech.
— Wkrótce doświadczycie, dlaczego to
miejsce nazywane jest "Lasem Śmierci" — powiedziała.
Już nie mogę się doczekać... myślał czerwonowłosy.
— "Wkrótce doświadczycie, dlaczego
to miejsce nazywane jest "Lasem Śmierci"..." — przedrzeźniał ją
irytujący blondynek. — Myślisz, że mnie to przestraszy? To nic. Nie boję się! —
zawołał.
Jesteś zbyt pewny siebie, cwaniaku...
Dużo mówisz, a jak przyjdzie co do czego pewnie będziesz uciekał... pomyślał Gaara, patrząc z politowaniem
i pogardą na Naruto. Jego rodzeństwo było chyba tego samego zdania, bo
uśmiechali się pod nosem z drwiną.
Egzaminatorka nie przejęła się gadaniem
blondyna.
— Widzę, że mamy tu twardziela —
powiedziała z uśmiechem, a w jej głosie słychać było nutkę kpiny.
Nagle w jej ręce pojawił się kunai.
Rzuciła nim tak, że przeleciał tuż obok twarzy Uzumaki'ego, robiąc
niewielką ranę na jego policzku i wbił się w ziemię gdzieś za nim. Anko
Mitarashi w mgnieniu oka pojawiła się za blondynem.
— Jesteś pewien, że dasz sobie radę? A
może trochę się boisz? Brzdące takie jak ty, giną pierwsze, pokryci krwią którą
kocham... — dodała nadal się uśmiechając. Chwyciła twarz dzieciaka i już miała
zetrzeć kroplę krwi z jego policzka, ale cofnęła lewą rękę, w której znów
pojawił się kunai. Za nią pojawiła się jakaś kobieta w kapeluszu. Trzymała
długim językiem sztylet, który wcześniej rzuciła Anko.
Egzaminatorka zamachnęła się, ale nie
uderzyła kunoichi.
— Chciałam tylko oddać twój nóż —
powiedziała.
— Dziękuję, ninja Trawy — odparła
egzaminatorka. — Ale radziłabym ci nie podkradać się do mnie od tyłu, o ile nie
chcesz umrzeć młodo — dodała ze złośliwym uśmiechem i odebrała swój sztylet.
Shinobi z wioski Trawy schowała język,
na jej ustach też czaił się dziwny uśmiech.
— Przepraszam, ale jestem
podekscytowana, zwłaszcza widząc krew. A na dodatek ucięłaś mi kosmyk moich
cennych włosów — powiedziała zjadliwie.
— Przepraszam za to — odparła Anko do
oddalającej się kobiety.
Robi się coraz ciekawiej... Tylu
godnych przeciwników, że aż trudno wybrać, którego z nich mam zabić jako
pierwszego... Na koniec zostawię sobie nic nie warte śmieci... myślał czerwonowłosy Genin z Wioski
Piasku., obserwując kunoichi z Wioski Trawy. Czuł ogromne podekscytowanie, ale
nie okazywał tego po sobie.
— Widzę, że mamy sporo krwiożerców na
tym teście — powiedziała po chwili egzaminatorka. — Zapowiada się niezła zabawa
— zaśmiała się złośliwie i z powrotem stanęła przed uczestnikami. — Zanim
zaczniemy muszę wam coś rozdać — wyciągnęła z kieszeni plik kartek. — To jest
standardowy formularz. Jeśli chcecie wziąć udział w tym egzaminie, najpierw
musicie to podpisać.
— Po co? — spytał irytujący blondynek.
— Niektórzy z was mogą nie wrócić,
innymi słowy będą tam ofiary śmiertelne. Muszę się upewnić, że jesteście
świadomi ryzyka. Jeśli, ktoś nie podpisze, to ja będę odpowiedzialna za jego
śmierć, a tego nie chcę — zaśmiała się.
To mi się podoba. Będę mógł zabijać bez
obaw, że mnie zdyskwalifikują... Mmm, cóż za słodka satysfakcja... pomyślał czerwonowłosy.
— Za chwilę dowiecie się na czym będzie
polegała ta część egzaminu. Ten test sprawdzi waszą umiejętność przetrwania —
powiedziała po chwili i wręczyła nowicjuszowi w pomarańczowym dresie
formularze. Wziął jeden i przekazał je dalej.
Formularze przechodziły z rąk do rąk.
Kiedy już wszyscy mieli formularz, Anko
ponownie zabrała głos.
— Najpierw opowiem o obszarze, na
którym się to odbędzie — powiedziała i rozwinęła mapę, na której znajdował się
las otoczony ogrodzeniem. — Dookoła poligonu 44, są 44 zamknięte bramy. Jak
widzicie są tu las, rzeka i wieża w centrum. Droga od wrót do wieży
wynosi około 10
kilometrów. Podczas testu przetrwania będziecie musieli
wykonać pewne zadanie. Będzie to... — schowała plan lasu do kieszeni. —
...pozbawiona zasad walka o zwoje — powiedziała i wyjęła z niej dwa zwoje:
granatowy i biały.
Pozbawiona zasad walka.... To mi się
coraz bardziej podoba...
myślał czerwonowłosy.
— Zwoje? — spytał, któryś z
uczestników.
— Będziecie walczyć o te dwa zwoje,
zwane "niebo" i "ziemia" — uniosła je do góry, by wszyscy
widzieli. — Dwadzieścia sześć drużyn zaliczyło pierwszy test. Połowa, czyli
trzynaście, będzie miała zwój nieba... — Anko wskazała na biały zwój. —
...druga połowa dostanie zwój ziemi. Jeden zwój będzie dany każdej drużynie.
Mówiąc krótko, waszym zadaniem będzie zdobycie drugiego zwoju.
— A jak mamy zaliczyć test? — spytał
Uchiha.
— Musicie całą trójką dostarczyć do
wieży zwój ziemi oraz zwój nieba — odparła Anko.
— Wychodzi na to, że trzynaście drużyn
straci swoje zwoje, czyli obleje test. Wszyscy mają jednakowe szanse na
zdobycie zwoju drużyny przeciwnej — powiedziała różowo włosa kunoichi.
— Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Jest
limit czasowy. Zadanie musicie wykonać w ciągu pięciu dni.
Drobiazg... pomyślał Gaara.
— Pięć dni? — spytała blondynka z
włosami spiętymi w kucyk.
— A co my tam będziemy jeść? — spytał
jakiś grubas stojący obok niej.
Czerwonowłosy patrzył na nowicjuszy z
politowaniem.
— Jesteście zdani tylko na siebie. W
lesie jest dużo pożywienia — odparła egzaminatorka.
— Tak, tylko, że szukając jedzenia
uważajcie na ludożercze bestie, jadowite owady i trujące rośliny — powiedział z
kpiną Kabuto Yakushi.
— O nie... — jęknął grubas.
— Zamknij się idioto. To dlatego nazywa
się to przetrwanie. Nie znajdziesz tam chipsów — skarciła go koleżanka z
drużyny.
Pozostali zaczęli wymieniać jakieś
uwagi między sobą.
Genina z Suny nie bardzo to
interesowało. Dla niego ważne było, jak najszybciej wykonać powierzone zadanie.
Dzięki temu dojdzie do ostatniego etapu, a tym samym zacznie wypełniać misję z
jaką przybył wraz z rodzeństwem do Konohy.
Chcę dopaść ciebie Uchiha... spojrzał kątem oka na czarnowłosego.
Z zamyślenia wyrwał go głos
egzaminatorki.
— Test oceni waszą sprawność działania
na terytorium wroga. Nie tylko część z was odpadnie po straceniu zwoju, ale
niektórzy mogą zginąć.
— A czy można zrezygnować w trakcie
testu? — spytał brunet z włosami związanymi w kitkę., który miał chyba wiecznie
znudzony wyraz twarzy.
— Oczywiście, że nie. Nie można podczas
bitwy powiedzieć "Dzięki ale rezygnuję", chyba, że dobrowolnie
zgadzasz się, żeby cię zabito. — powiedziała Mitarashi.
— Beznadzieja... — mruknął brunet.
— Dobra. Powiem wam teraz, przez co
możecie zostać zdyskwalifikowani. Po pierwsze, za nie dotarcie do wieży z dwoma
zwojami w przeciągu pięciu dni. Po drugie, kiedy w drużynie będzie brakować
jednej osoby, bądź też, trzecia osoba nie będzie w stanie przystąpić do
kolejnego etapu — wyliczała na palcach. — I najważniejsza zasada. Nie wolno wam
zaglądać do zwojów przed dotarciem do wieży.
— A co się stanie, jeśli się zajrzy? —
spytał "krzykliwy" Naruto Uzumaki.
— Nie chcesz tego wiedzieć... — odparła
ze złośliwym uśmiechem Anko. — To będzie też sprawdzian waszej uczciwości. Chunin,
który dostaje misję przekazania tajnych dokumentów, musi być ninją godnym
zaufania — dodała. — Wystarczy wyjaśnień! Tam będziecie mogli wymienić wasze
trzy formularze na zwój — wskazała na stół przy którym siedziała trójka
pomocniczych egzaminatorów. — Następnie wylosujecie numer bramy, którą
wejdziecie do środka poligonu.
Mitarashi dała im piętnaście minut na
wypełnienie formularza i na przygotowanie się psychiczne na wkroczenie do
"Lasu Śmierci".
Gaarze nie było to potrzebne. Jego
rodzeństwu z resztą też.
Zdawał sobie sprawę, że to właśnie na
nim polegają, mimo, że panicznie się go boją.
Czerwonowłosy jako pierwszy wypełnił
formularz, po czym zaczął rozglądać się z pogardą po innych uczestnikach.
Niektórzy wyglądali na silnych, ale
przecież on nie miał się czego obawiać. Z każdej misji wychodził cało, a to za
sprawą swoich umiejętności, no i z powodu zamkniętego w nim demona.
Tak, Gaara był żądnym krwi, bezlitosnym
potworem.
Kilka razy spojrzenie czerwonowłosego
padło na Genina, który, od początku jego pobytu w tej wiosce, stał się celem
numer jeden.
Jedyne czego żałował to to, że w
egzaminie nie uczestniczyła Serenity. Pragnął dowiedzieć się dlaczego
czarnowłosa zdała egzamin na Chunina w wieku 7 lat.
Przez to, że był świadkiem jej wizji,
czuł, że młoda kunoichi skrywa jakąś mroczną tajemnicę.
To nie jest normalne, żeby
siedmioletnia dziewczynka została Chuninem.
Chociaż słyszał, że jej brat jest
bardzo utalentowany.
Poznał go, ale stwierdził, że Serenity
wcale nie jest do niego podobna.
Widział, jak Genini patrzyli na
czarnowłosą. Widział i czuł ich lęk. Nasuwały mu się różne pytania.
Skoro nikt, tak naprawdę nic nie
wiedział o Serenity, to dlaczego wszyscy się jej boją? Czy to przez jej wizje?
A może właśnie dlatego, że została Chuninem w wieku siedmiu lat? A może
przerażają ich jej umiejętności?
Nawet nie przypuszczał, że wszystkie
jego wnioski są słuszne.
Spojrzał w stronę stołu, gdzie mieli
wymienić formularze na zwój. Właśnie jeden z egzaminatorów zasłaniał go
parawanem.
Hmm, kolejne utrudnienie. Żadna z
drużyn, nie będzie wiedziała, jaki zwój będzie posiadać drużyna przeciwna pomyślał.
Piętnaście minut później, jeden z
pomocniczych egzaminatorów powiadomił wszystkich, że czas wymienić formularze
na zwój.
Anko spojrzała na zegarek.
— Gdy otrzymacie zwój, podążycie za
instruktorem do odpowiednich wrót. Zaczynamy za trzydzieści minut, czyli
dokładnie o w pół do trzeciej — powiedziała.
Drużyna Gaary, jako pierwsza, poszła po
zwój. Dostali zwój ziemi.
Wylosowali także bramę numer 6, po czym
udali się za instruktorem pod właściwe wrota.
Czerwonowłosy patrzył przed siebie na
ponury las, czuł jednak na sobie baczne i lękliwe spojrzenia swego rodzeństwa.
Nie przejmował się tym.
W końcu wybiła godzina rozpoczęcia
drugiego testu.
Wszystkie bramy stanęły otworem.
Drużyna z Wioski Piasku ruszyła w głąb
"Lasu Śmierci".
Przemieszczali się po gałęziach drzew,
w zaskakująco szybkim tempie. Celem Gaary było, jak najszybsze znalezienie
kogoś, kogo będzie mógł wreszcie zabić. Od tygodnia nie miał ku temu okazji.
Jego rodzeństwo dotrzymywało mu kroku,
co chwilę na niego zerkając.
Jakieś pół godziny później Gaara się
zatrzymał. Kankuro i Temari uczynili to samo.
— O co chodzi Gaara? — spytała
blondynka. Czerwonowłosy wskazał tylko ręką dlaczego się zatrzymał.
— Ach... — wyrwało się jego siostrze,
która podążyła wzrokiem we wskazanym kierunku.
Genin zeskoczył z drzewa i stanął z
założonymi rękami na piersi przed trójką shinobi z Wioski Deszczu. Po chwili
obok niego pojawiło się jego rodzeństwo.
— Chcę z wami walczyć — powiedział
czerwonowłosy, mierząc przeciwników zimnym spojrzeniem.
Byli ubrani w szarawe kombinezony.
Dwóch z nich miało na głowie dziwny kapelusz, a trzeci, przywódca, miał
przewiązane czoło bandażem. Miał bliznę na prawym policzku, która powodowała,
że miał zamknięte jedno oko. Cała trójka miała na plecach parasole.
— Wyobrażasz to sobie? Ninja z Wioski
Piasku wyzwali nas na pojedynek — zakpił jeden z shinobi. — Co za głupota.
Gaara nie przejął się docinkami wrogów.
Podjął już decyzję i nie miał zamiaru jej zmieniać. Nie podobało mu się też
spojrzenie ninja stojącego naprzeciw niego.
Poczuł też, że jeszcze ktoś jest w
pobliżu. Na razie nie zamierzał się tym zajmować. Miał przed sobą swoje
pierwsze ofiary i był z tego zadowolony.
— Ej, dzieciaku. Powinieneś wybierać
sobie przeciwników bardziej ostrożnie. Nie macie z nami najmniejszych szans —
powiedział przywódca.
— Po co tyle gadania. Szkoda mi czasu.
Załatwmy ich szybko — stwierdził czerwonowłosy. Shinobi z blizną na policzku
zacisną zęby.
— Gaara. Najpierw zdobądźmy jakieś
informacje — powiedział Kankuro. — Jeśli oni mają ten sam zwój co my, to nie
warto z nimi walczyć — dodał.
— Mam to gdzieś — odparł czerwonowłosy,
co wywołało zaskoczenie na twarzach ninja z Ame Gakure. — Ci, którzy poznali
moje oczy muszą zginąć.
Wszyscy zlękli się z powodu tonu jakim
wypowiedział to zdanie.
— Proszę bardzo. Spróbujcie nas pokonać
— odparł gniewnie przywódca przeciwnej drużyny i zdjął z pleców pięć parasoli.
Podrzucił je do góry. Zawisły w powietrzu.
Gaara nie zareagował. Nadal wpatrywał
się w swego przeciwnika bez cienia strachu. Ninja z Ame wykonał pieczęcie.
— Umieraj bachorze! — zawołał. — Ninpo!
Deszcz senbon.
Parasole zaczęły wirować, i w stronę
Gaary poleciały setki igieł. Gdy niemal się z nim zderzyły, powstał tuman
kurzu. po chwili shinobi cofnął się przerażony, bo okazało się, że młodego
Genina otaczała tarcza z piasku, w którą wbiły się wszystkie igły. Sam
Genin z Suny nie doznał żadnych obrażeń.
— Tylko na tyle cię stać? — spytał znudzonym
głosem Gaara.
— To nie możliwe... — wydyszał Genin z
Ame Gakure i zaczął się cofać przerażony. — Ani jednego zadrapania, a przecież
mój atak jest niezawodny — ponowił atak, ale piasek Gaary znów powstrzymał
igły.
— Deszcz igieł, co? — zadrwił czerwonowłosy.
— Więc ja stworzę deszcz krwi — dodał, a na jego ustach pojawił się szyderczy
uśmiech.
— Mur piasku? — spytał, niedowierzająco
przeciwnik Gaary.
— Tak — odparł Kankuro. — Niedostępna
obrona z piasku. Gurda, którą nosi na plecach Gaara, wypełniona jest piaskiem.
Kiedy zostaje zaatakowany, używa swojej czakry, aby go utwardzić. Piasek staje
się jego niezniszczalną obroną — tłumaczył. — To jutsu, które zna tylko Gaara.
W dodatku, wszystko to dzieje się automatycznie, bez udziału jego woli. Jak
widzisz, atakowanie go nie ma sensu. Żaden atak na niego nie działa.
— To nie możliwe! — zawołał shinobi z
Woski Deszczu.
— Nie macie szans z Gaarą — powiedział
jego brat.
— Jeszcze się przekonamy! — krzyknął
wściekły Genin i ruszył biegiem w stronę czerwonowłosego.
Gaara ściągnął gniewnie brwi i złączył
dłonie na kształt trójkąta, po czym prawą rękę wyciągnął przed siebie z palcami
wygiętymi w szpony.
— Piaskowa trumna — wysyczał, a piasek
otoczył jego przeciwnika, unieruchamiając go. Genin wypuścił z rąk swoje parasole.
— Ghkh, Nie mogę... się ruszyć... —
wydyszała ofiara czerwonowłosego. Towarzysze patrzyli na to przerażeni. Żaden
jednak nie ruszył się, by pomóc koledze.
— Zamknął bym ci chętnie jadaczkę i
zabił — powiedział spokojnie Gaara wypranym z emocji głosem. Wziął do ręki
parasol i go rozłożył. — Ale to byłoby zbyt proste i nudne — Wyprostował prawą
rękę ze zgiętymi palcami i używając czakry uniósł ninja Deszczu, otoczonego
ściśle piaskiem do góry. Spojrzał na swą ofiarę nienawistnym spojrzeniem i ścisnął
dłoń. — Pustynny cmentarz — wyszeptał, a piasek dosłownie zmiażdżył uwięzionego
Genina. Krew rozprysła się na wszystkie strony, tworząc deszcz. Czerwonowłosy
zasłonił się parasolem.
Jeśli reszta drużyny z Ame była
przerażona, to teraz ich strach sięgnął zenitu.
— Zero cierpienia. Zabiłem go tak
szybko, że nie miał czasu tego doświadczyć — powiedział Genin z Suny swoim
pozbawionym emocji głosem. — Słodka krew martwych płynie, mieszając się z
piaskiem. Karmią chaos, który jest we mnie, co czyni mnie silnym.
— Damy wam zwój — powiedział jeden z
pozostałej dwójki. Jego głos drżał. Położył zwój na ziemi i chciał się oddalić.
— Proszę! Puśćcie nas! — błagał o litość, przeczuwając, co go czeka.
Gaara jednak nie miał zamiaru pozwolić
uciec swoim ofiarom. Odrzucił parasol i wyciągnął przed siebie obie ręce ze
zgiętymi w szpony palcami. W mgnieniu oka pozostałą dwójkę otoczył piasek.
Słychać było tylko ich błagalne
"Nie!"
Czerwonowłosy zacisnął obie dłonie
miażdżąc piaskiem pozostałych przeciwników.
Czuł wspaniały słodki, niczym miód
zapach krwi i chciał jej więcej.
Kankuro podszedł po zwój.
— Mamy szczęście — powiedział. — To
zwój nieba — podniósł go z ziemi i schował do kieszeni. — Możemy iść do wieży.
— Nie teraz. Jeszcze nie mam dość —
powiedział podekscytowany czerwonowłosy i odwrócił głowę w prawą stronę.
Patrzył teraz pożądliwym wzrokiem na krzaki, które skrywały trójkę dzieciaków,
o ile się nie mylił, była to jedna z drużyn nowicjuszy.
Wyczuł ich już dużo wcześniej, ale był
zajęty ofiarami z Wioski Deszczu.
— Gaara, przestań — powiedział
spokojnie Kankuro.
Czerwonowłosy spojrzał na niego
gniewnie.
— Czyżbyś się bał? Tchórz... —
wyszeptał.
— Słuchaj, wiem, że ten test, to dla
ciebie łatwizna, ale my z Temari mamy już dość — próbował go przekonać. — Jeden
komplet zwojów nam wystarczy. Tyle trzeba, żeby zdać.
— Nie mów mi, co mam robić, śmieciu —
odparł i wyciągnął prawą rękę w stronę krzaków, gdzie znajdowała się trójka
Geninów sparaliżowana strachem.
Kankuro mierzył Gaarę gniewnym
spojrzeniem. Po chwili chwycił go za koszulkę.
— Dlaczego chociaż raz nie posłuchasz
starszego brata?! — warknął.
— Już dawno przestałem myśleć o tym, że
jesteś moim bratem. Nie wchodź mi w drogę, bo cię zabiję — wycedził gniewnie
czerwonowłosy i odtrącił rękę brata. Po czym ponownie uniósł prawą rękę i
wymierzył nią w krzaki.
— Gaara, proszę przestań. Posłuchaj
swoją starszą siostrę, nie jesteśmy twoimi wrogami — Temari próbowała łagodnie
przemówić mu do rozumu.
Czerwonowłosy wymierzył dłonią w brata,
ale po chwili zdecydował, że tym razem odpuścić. Znów skierował dłoń w stronę
krzaków, a wokół jego palców zaczął krążyć piasek. Chłopak powoli zaciskał
palce.
— Gaara NIE!!! — krzyknęła przerażona
Temari.
Gaara zacisnął palce, ale nie zabił
nowicjuszy. W dłoni trzymał korek, którym zamierzał zatkać swą gurdę. Spojrzał
w stronę krzaków.
— Dobrze. Tym razem odpuszczę —
powiedział i skierował swe kroki w stronę centrum lasu, gdzie znajdowała się
wieża.
Jego rodzeństwo odetchnęło z ulgą i
podążyli za nim.
Kilkakrotnie udało im się ominąć pułapki
Genjutsu, przez które miało się wrażenie, że zmierza się we właściwym kierunku,
a tak naprawdę krążyło się w kółko.
Minęło pół godziny, kiedy w końcu
dotarli do rzeki. Można ją było pokonać, przechodząc przez most.
Po drugiej stronie znajdowała się
wieża, która był celem ich wędrówki.
Genini z Suna Gakure pokonali rzekę i
weszli do wieży. Odnaleźli pokój z numerem bramy, którą wcześniej wylosowali.
Gaara spojrzał na kamerę, która rejestrowała wszystko co działo się w
pomieszczeniu.
— Jesteśmy na miejscu, więc możemy
otworzyć zwoje — powiedział Kankuro, wyciągając je z kieszeni. Odpieczętował
jeden, a Temari drugi.
Jakież było ich zdziwienie, nie licząc
Gaary, gdy okazało się, że są to zwoje przywołania. A osobą, którą przywołali,
był ich Sensei.
— Gratuluję zaliczenia drugiego etapu —
zaśmiał się Baki. — A teraz poważnie. Wiecie, że dotarliście tutaj jako pierwsi
i chyba uzyskaliście rekordowy czas przejścia przez ten ich durny las? Mogą
zrobić się podejrzliwi, ale porozmawiamy o tym później. Na razie zostawiam was
samych. Do zobaczenia — powiedział i zniknął.
— Jeśli mamy tutaj czekać na resztę,
która przejdzie przez las to chyba umrę z nudów — marudziła Temari.
— W takim razie ja sobie pospaceruję —
powiedział Gaara.
Jego rodzeństwo nie chciało spuszczać
go z oczu, więc, chcąc, nie chcąc, udali się za nim na przechadzkę po wieży.
___________________________________________________
Notka napisana na
podstawie anime. Mnie osobiście wydaje się, że nie wyszła, tak jakbym tego
chciała =) Czekam na wasze opinie.
Dziękuje z całego
serduszka tym którzy czytają i udowadniają komentarzami, że podoba im się
moje opowiadanie =) =*
Mam nadzieję, że nowe
osoby dołączą do grona stałych czytelników =) i ci, którzy pozostawili jeden
komentarz też zaczną pisać =P
Zdziwiłam się bardzo, wiesz? Dopiero weszli do lasu, a Ty już opisałaś całą walkę Gaary. Swoją drogą, bardzo dobrze Ci to wyszło. Fajnie, że dbasz o takie drobne szczegóły. Powiedz, podczas pisania rozdziału oglądałaś Naruto? Bo aż niemożliwe, abyś zapamiętała tyle drobnostek! Z drugiej strony to bardzo dobrze, że lecisz z kanonem. I to od samego początku. Szkoda, że Serenity tu nie ma, nie bierze w tym udziału. Cóż, trzeba będzie poczekać do eliminacji, aby znów wystąpiła.
OdpowiedzUsuńPrzyznam się bez bicia, że niektóre rozdziały bez oglądania jednocześnie odcinków Naruto nie mogłyby powstać, a wręcz odcinki były konieczne, by treść była w całości logiczna i miała sens zwłaszcza jeśli chodzi o dalszy ciąg opowiadania. Mam nadzieję, że rozumiesz o co mi chodzi.
UsuńNo jasne ;p Przynajmniej wszystko jest kanonicznie ;)
Usuń