26 lipca 2009

10. Las Śmierci.


Słońce grzało dość mocno, jednak niebo pokryte było niewielkimi obłokami. Wiał też przyjemnie chłodny wiatr.
Gaara wraz ze swym rodzeństwem zmierzali w stronę wyznaczonego miejsca, w którym miał odbyć się drugi etap egzaminu na Chunina.
Zbliżała się 13:00.
Drużyna czerwonowłosego w końcu dotarła na polanę, na którym znajdowało się już sporo drużyn, które zaliczyły etap pierwszy.
Genin z Wioski Piasku rozejrzał się, po czym utkwił swoje spojrzenie na lesistym terenie otoczonym wysokim ogrodzeniem, który rozciągał się przed nim.
Zmrużył oczy i odczytał jedną z tabliczek przyczepionych obok jakiejś bramy zamkniętej na kłódkę.
Napis głosił: "NIEBEZPIECZEŃSTWO! NIE ZBLIŻAĆ SIĘ!"
Ciekawe czy jest tam coś bardziej niebezpiecznego ode mnie... pomyślał Gaara.
Tuż przy ogrodzeniu, nieco po lewej stronie, stał długi stół z zadaszeniem, przy którym siedziała trójka egzaminatorów.
Kiedy już wszyscy dotarli na miejsce, głos zabrała główna egzaminatorka, która stanęła naprzeciw uczestników, mierząc ich czujnym spojrzeniem..
— Witam was na drugim etapie egzaminu na Chunina — powitała ich. — Znajdujemy się przy poligonie 44, zwanym też "Lasem Śmierci".
Wśród uczestników dało się wyczuć ogromne napięcie.
— "Las śmierci"? —padło pytanie, tak jakby ktoś nie zrozumiał słów egzaminatorki.
"Las śmierci"? Cóż za cudowna nazwa... pomyślał Gaara i uśmiechnął się w duchu. Obym cię tam spotkał, Uchiha... spojrzał ukradkiem na czarnowłosego chłopaka, który stał niedaleko wraz ze swoją drużyną.
— Ale straszne miejsce... — wyszeptała różowo włosa dziewczyna.
Na twarzy egzaminatorki czai się złośliwy uśmiech.
— Wkrótce doświadczycie, dlaczego to miejsce nazywane jest "Lasem Śmierci" — powiedziała.
Już nie mogę się doczekać... myślał czerwonowłosy.
— "Wkrótce doświadczycie, dlaczego to miejsce nazywane jest "Lasem Śmierci"..." — przedrzeźniał ją irytujący blondynek. — Myślisz, że mnie to przestraszy? To nic. Nie boję się! — zawołał.
Jesteś zbyt pewny siebie, cwaniaku... Dużo mówisz, a jak przyjdzie co do czego pewnie będziesz uciekał... pomyślał Gaara, patrząc z politowaniem i pogardą na Naruto. Jego rodzeństwo było chyba tego samego zdania, bo uśmiechali się pod nosem z drwiną.
Egzaminatorka nie przejęła się gadaniem blondyna.
— Widzę, że mamy tu twardziela — powiedziała z uśmiechem, a w jej głosie słychać było nutkę kpiny.
Nagle w jej ręce pojawił się kunai. Rzuciła nim tak, że przeleciał tuż obok twarzy  Uzumaki'ego, robiąc niewielką ranę na jego policzku i wbił się w ziemię gdzieś za nim. Anko Mitarashi w mgnieniu oka pojawiła się za blondynem.
— Jesteś pewien, że dasz sobie radę? A może trochę się boisz? Brzdące takie jak ty, giną pierwsze, pokryci krwią którą kocham... — dodała nadal się uśmiechając. Chwyciła twarz dzieciaka i już miała zetrzeć kroplę krwi z jego policzka, ale cofnęła lewą rękę, w której znów pojawił się kunai. Za nią pojawiła się jakaś kobieta w kapeluszu. Trzymała długim językiem sztylet, który wcześniej rzuciła Anko.
Egzaminatorka zamachnęła się, ale nie uderzyła kunoichi.
— Chciałam tylko oddać twój nóż — powiedziała.
— Dziękuję, ninja Trawy — odparła egzaminatorka. — Ale radziłabym ci nie podkradać się do mnie od tyłu, o ile nie chcesz umrzeć młodo — dodała ze złośliwym uśmiechem i odebrała swój sztylet.
Shinobi z wioski Trawy schowała język, na jej ustach też czaił się dziwny uśmiech.
— Przepraszam, ale jestem podekscytowana, zwłaszcza widząc krew. A na dodatek ucięłaś mi kosmyk moich cennych włosów — powiedziała zjadliwie.
— Przepraszam za to — odparła Anko do oddalającej się kobiety.
Robi się coraz ciekawiej... Tylu godnych przeciwników, że aż trudno wybrać, którego z nich mam zabić jako pierwszego... Na koniec zostawię sobie nic nie warte śmieci... myślał czerwonowłosy Genin z Wioski Piasku., obserwując kunoichi z Wioski Trawy. Czuł ogromne podekscytowanie, ale nie okazywał tego po sobie.
— Widzę, że mamy sporo krwiożerców na tym teście — powiedziała po chwili egzaminatorka. — Zapowiada się niezła zabawa — zaśmiała się złośliwie i z powrotem stanęła przed  uczestnikami. — Zanim zaczniemy muszę wam coś rozdać — wyciągnęła z kieszeni plik kartek. — To jest standardowy formularz. Jeśli chcecie wziąć udział w tym egzaminie, najpierw musicie to podpisać.
— Po co? — spytał irytujący blondynek.
— Niektórzy z was mogą nie wrócić, innymi słowy będą tam ofiary śmiertelne. Muszę się upewnić, że jesteście świadomi ryzyka. Jeśli, ktoś nie podpisze, to ja będę odpowiedzialna za jego śmierć, a tego nie chcę — zaśmiała się.
To mi się podoba. Będę mógł zabijać bez obaw, że mnie zdyskwalifikują... Mmm, cóż za słodka satysfakcja... pomyślał czerwonowłosy.
— Za chwilę dowiecie się na czym będzie polegała ta część egzaminu. Ten test sprawdzi waszą umiejętność przetrwania — powiedziała po chwili i wręczyła nowicjuszowi w pomarańczowym dresie formularze. Wziął jeden i przekazał je dalej.
Formularze przechodziły z rąk do rąk.
Kiedy już wszyscy mieli formularz, Anko ponownie zabrała głos.
— Najpierw opowiem o obszarze, na którym się to odbędzie — powiedziała i rozwinęła mapę, na której znajdował się las otoczony ogrodzeniem. — Dookoła poligonu 44, są 44 zamknięte bramy. Jak widzicie są tu las, rzeka i wieża w centrum.  Droga od wrót  do wieży wynosi około 10 kilometrów. Podczas testu przetrwania będziecie musieli wykonać pewne zadanie. Będzie to... — schowała plan lasu do kieszeni. — ...pozbawiona zasad walka o zwoje — powiedziała i wyjęła z niej dwa zwoje: granatowy i biały.
Pozbawiona zasad walka.... To mi się coraz bardziej podoba... myślał czerwonowłosy.
— Zwoje? — spytał, któryś z uczestników.
— Będziecie walczyć o te dwa zwoje, zwane "niebo" i "ziemia" — uniosła je do góry, by wszyscy widzieli. — Dwadzieścia sześć drużyn zaliczyło pierwszy test. Połowa, czyli trzynaście, będzie miała zwój nieba... — Anko wskazała na biały zwój. — ...druga połowa dostanie zwój ziemi. Jeden zwój będzie dany każdej drużynie. Mówiąc krótko, waszym zadaniem będzie zdobycie drugiego zwoju.
— A jak mamy zaliczyć test? — spytał Uchiha.
— Musicie całą trójką dostarczyć do wieży zwój ziemi oraz zwój nieba — odparła Anko.
— Wychodzi na to, że trzynaście drużyn straci swoje zwoje, czyli obleje test. Wszyscy mają jednakowe szanse na zdobycie zwoju drużyny przeciwnej — powiedziała różowo włosa kunoichi.
— Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Jest limit czasowy. Zadanie musicie wykonać w ciągu pięciu dni.
Drobiazg... pomyślał Gaara.
— Pięć dni? — spytała blondynka z włosami spiętymi w kucyk.
— A co my tam będziemy jeść? — spytał jakiś grubas stojący obok niej.
Czerwonowłosy patrzył na nowicjuszy z politowaniem.
— Jesteście zdani tylko na siebie. W lesie jest dużo pożywienia — odparła egzaminatorka.
— Tak, tylko, że szukając jedzenia uważajcie na ludożercze bestie, jadowite owady i trujące rośliny — powiedział z kpiną Kabuto Yakushi.
— O nie... — jęknął grubas.
— Zamknij się idioto. To dlatego nazywa się to przetrwanie. Nie znajdziesz tam chipsów — skarciła go koleżanka z drużyny.
Pozostali zaczęli wymieniać jakieś uwagi między sobą.
Genina z Suny nie bardzo to interesowało. Dla niego ważne było, jak najszybciej wykonać powierzone zadanie. Dzięki temu dojdzie do ostatniego etapu, a tym samym zacznie wypełniać misję z jaką przybył wraz z rodzeństwem do Konohy.
Chcę dopaść ciebie Uchiha... spojrzał kątem oka na czarnowłosego.
Z zamyślenia wyrwał go głos egzaminatorki.
— Test oceni waszą sprawność działania na terytorium wroga. Nie tylko część z was odpadnie po straceniu zwoju, ale niektórzy mogą  zginąć.
— A czy można zrezygnować w trakcie testu? — spytał brunet z włosami związanymi w kitkę., który miał chyba wiecznie znudzony wyraz twarzy.
— Oczywiście, że nie. Nie można podczas bitwy powiedzieć "Dzięki ale rezygnuję", chyba, że dobrowolnie zgadzasz się, żeby cię zabito. — powiedziała Mitarashi.
— Beznadzieja... — mruknął brunet.
— Dobra. Powiem wam teraz, przez co możecie zostać zdyskwalifikowani. Po pierwsze, za nie dotarcie do wieży z dwoma zwojami w przeciągu pięciu dni. Po drugie, kiedy w drużynie będzie brakować jednej osoby, bądź też, trzecia osoba nie będzie w stanie przystąpić do kolejnego etapu — wyliczała na palcach. — I najważniejsza zasada. Nie wolno wam zaglądać do zwojów przed dotarciem do wieży.
— A co się stanie, jeśli się zajrzy? — spytał "krzykliwy" Naruto Uzumaki.
— Nie chcesz tego wiedzieć... — odparła ze złośliwym uśmiechem Anko. — To będzie też sprawdzian waszej uczciwości. Chunin, który dostaje misję przekazania tajnych dokumentów, musi być ninją godnym zaufania — dodała. — Wystarczy wyjaśnień! Tam będziecie mogli wymienić wasze trzy formularze na zwój — wskazała na stół przy którym siedziała trójka pomocniczych egzaminatorów. — Następnie wylosujecie numer bramy, którą wejdziecie do środka poligonu.
Mitarashi dała im piętnaście minut na wypełnienie formularza i na przygotowanie się  psychiczne na wkroczenie do "Lasu Śmierci".
Gaarze nie było to potrzebne. Jego rodzeństwu z resztą też.
Zdawał sobie sprawę, że to właśnie na nim polegają, mimo, że panicznie się go boją.
Czerwonowłosy jako pierwszy wypełnił formularz, po czym zaczął rozglądać się z pogardą po innych uczestnikach.
Niektórzy wyglądali na silnych, ale przecież on nie miał się czego obawiać. Z każdej misji wychodził cało, a to za sprawą swoich umiejętności, no i z powodu zamkniętego w nim demona.
Tak, Gaara był żądnym krwi, bezlitosnym potworem.
Kilka razy spojrzenie czerwonowłosego padło na Genina, który, od początku jego pobytu w tej wiosce, stał się celem numer jeden.
Jedyne czego żałował to to, że w egzaminie nie uczestniczyła Serenity. Pragnął dowiedzieć się dlaczego czarnowłosa zdała egzamin na Chunina w wieku 7 lat.
Przez to, że był świadkiem jej wizji, czuł, że młoda kunoichi skrywa jakąś mroczną tajemnicę.
To nie jest normalne, żeby siedmioletnia dziewczynka została Chuninem.
Chociaż słyszał, że jej brat jest bardzo utalentowany.
Poznał go, ale stwierdził, że Serenity wcale nie jest do niego podobna.
Widział, jak Genini patrzyli na czarnowłosą. Widział i czuł ich lęk. Nasuwały mu się różne pytania.
Skoro nikt, tak naprawdę nic nie wiedział o Serenity, to dlaczego wszyscy się jej boją? Czy to przez jej wizje? A może właśnie dlatego, że została Chuninem w wieku siedmiu lat? A może przerażają ich jej umiejętności?
Nawet nie przypuszczał, że wszystkie jego wnioski są słuszne.
Spojrzał w stronę stołu, gdzie mieli wymienić formularze na zwój. Właśnie jeden z egzaminatorów zasłaniał go parawanem.
Hmm, kolejne utrudnienie. Żadna z drużyn, nie będzie wiedziała, jaki zwój będzie posiadać drużyna przeciwna pomyślał.
Piętnaście minut później, jeden z pomocniczych egzaminatorów powiadomił wszystkich, że czas wymienić formularze na zwój.
Anko spojrzała na zegarek.
— Gdy otrzymacie zwój, podążycie za instruktorem do odpowiednich wrót. Zaczynamy za trzydzieści minut, czyli dokładnie o w pół do trzeciej — powiedziała.
Drużyna Gaary, jako pierwsza, poszła po zwój. Dostali zwój ziemi.
Wylosowali także bramę numer 6, po czym udali się za instruktorem pod właściwe wrota.
Czerwonowłosy patrzył przed siebie na ponury las, czuł jednak na sobie baczne i lękliwe spojrzenia swego rodzeństwa. Nie przejmował się tym.
W końcu wybiła godzina rozpoczęcia drugiego testu.
Wszystkie bramy stanęły otworem.
Drużyna z Wioski Piasku ruszyła w głąb "Lasu Śmierci".
Przemieszczali się po gałęziach drzew, w zaskakująco szybkim tempie. Celem Gaary było, jak najszybsze znalezienie kogoś, kogo będzie mógł wreszcie zabić. Od tygodnia nie miał ku temu okazji.
Jego rodzeństwo dotrzymywało mu kroku, co chwilę na niego zerkając.
Jakieś pół godziny później Gaara się zatrzymał. Kankuro i Temari uczynili to samo.
— O co chodzi Gaara? — spytała blondynka. Czerwonowłosy wskazał tylko ręką dlaczego się zatrzymał.
— Ach... — wyrwało się jego siostrze, która podążyła wzrokiem we wskazanym kierunku.
Genin zeskoczył z drzewa i stanął z założonymi rękami na piersi przed trójką shinobi z Wioski Deszczu. Po chwili obok niego pojawiło się jego rodzeństwo.
— Chcę z wami walczyć — powiedział czerwonowłosy, mierząc przeciwników  zimnym spojrzeniem.
Byli ubrani w szarawe kombinezony. Dwóch z nich miało na głowie dziwny kapelusz, a trzeci, przywódca, miał przewiązane czoło bandażem. Miał bliznę na prawym policzku, która powodowała, że miał zamknięte jedno oko. Cała trójka miała na plecach parasole.
— Wyobrażasz to sobie? Ninja z Wioski Piasku wyzwali nas na pojedynek — zakpił jeden z shinobi. — Co za głupota.
Gaara nie przejął się docinkami wrogów. Podjął już decyzję i nie miał zamiaru jej zmieniać. Nie podobało mu się też spojrzenie ninja stojącego naprzeciw niego.
Poczuł też, że jeszcze ktoś jest w pobliżu. Na razie nie zamierzał się tym zajmować. Miał przed sobą swoje pierwsze ofiary i był z tego zadowolony.
— Ej, dzieciaku. Powinieneś wybierać sobie przeciwników bardziej ostrożnie. Nie macie z nami najmniejszych szans — powiedział przywódca.
— Po co tyle gadania. Szkoda mi czasu. Załatwmy ich szybko — stwierdził czerwonowłosy. Shinobi z blizną na policzku zacisną zęby.
— Gaara. Najpierw zdobądźmy jakieś informacje — powiedział Kankuro. — Jeśli oni mają ten sam zwój co my, to nie warto z nimi walczyć — dodał.
— Mam to gdzieś — odparł czerwonowłosy, co wywołało zaskoczenie na twarzach ninja z Ame Gakure. — Ci, którzy poznali moje oczy muszą zginąć.
Wszyscy zlękli się z powodu tonu jakim wypowiedział to zdanie.
— Proszę bardzo. Spróbujcie nas pokonać — odparł gniewnie przywódca przeciwnej drużyny i zdjął z pleców pięć parasoli. Podrzucił je do góry. Zawisły w powietrzu.
Gaara nie zareagował. Nadal wpatrywał się w swego przeciwnika bez cienia strachu. Ninja z Ame wykonał pieczęcie.
— Umieraj bachorze! — zawołał. — Ninpo! Deszcz senbon.
Parasole zaczęły wirować, i w stronę Gaary poleciały setki igieł. Gdy niemal się z nim zderzyły, powstał tuman kurzu. po chwili shinobi cofnął się przerażony, bo okazało się, że młodego Genina otaczała tarcza z piasku, w którą wbiły się wszystkie igły. Sam Genin  z Suny nie doznał żadnych obrażeń.
— Tylko na tyle cię stać? — spytał znudzonym głosem Gaara.
— To nie możliwe... — wydyszał Genin z Ame Gakure i zaczął się cofać przerażony. — Ani jednego zadrapania, a przecież mój atak jest niezawodny — ponowił atak, ale piasek Gaary znów powstrzymał igły.
— Deszcz igieł, co? — zadrwił czerwonowłosy. — Więc ja stworzę deszcz krwi — dodał, a na jego ustach pojawił się szyderczy uśmiech.
— Mur piasku? — spytał, niedowierzająco przeciwnik Gaary.
— Tak — odparł Kankuro. — Niedostępna obrona z piasku. Gurda, którą nosi na plecach Gaara, wypełniona jest piaskiem. Kiedy zostaje zaatakowany, używa swojej czakry, aby go utwardzić. Piasek staje się jego niezniszczalną obroną — tłumaczył. — To jutsu, które zna tylko Gaara. W dodatku, wszystko to dzieje się automatycznie, bez udziału jego woli. Jak widzisz, atakowanie go nie ma sensu. Żaden atak na niego nie działa.
— To nie możliwe! — zawołał shinobi z Woski Deszczu.
— Nie macie szans z Gaarą — powiedział jego brat.
— Jeszcze się przekonamy! — krzyknął wściekły Genin i ruszył biegiem w stronę czerwonowłosego.
Gaara ściągnął gniewnie brwi i złączył dłonie na kształt trójkąta, po czym prawą rękę wyciągnął przed siebie z palcami wygiętymi w szpony.
— Piaskowa trumna — wysyczał, a piasek otoczył jego przeciwnika, unieruchamiając go. Genin wypuścił z rąk swoje parasole.
— Ghkh, Nie mogę... się ruszyć... — wydyszała ofiara czerwonowłosego. Towarzysze patrzyli na to przerażeni. Żaden jednak nie ruszył się, by pomóc koledze.
— Zamknął bym ci chętnie jadaczkę i zabił — powiedział spokojnie Gaara wypranym z emocji głosem. Wziął do ręki parasol i go rozłożył. — Ale to byłoby zbyt proste i nudne — Wyprostował prawą rękę ze zgiętymi palcami i używając czakry uniósł ninja Deszczu, otoczonego ściśle piaskiem do góry. Spojrzał na swą ofiarę nienawistnym spojrzeniem i ścisnął dłoń. — Pustynny cmentarz — wyszeptał, a piasek dosłownie zmiażdżył uwięzionego Genina. Krew rozprysła się na wszystkie strony, tworząc deszcz. Czerwonowłosy zasłonił się parasolem.
Jeśli reszta drużyny z Ame była przerażona, to teraz ich strach sięgnął zenitu.
— Zero cierpienia. Zabiłem go tak szybko, że nie miał czasu tego doświadczyć — powiedział Genin z Suny swoim pozbawionym emocji głosem. — Słodka krew martwych płynie, mieszając się z piaskiem. Karmią chaos, który jest we mnie, co czyni mnie silnym.
— Damy wam zwój — powiedział jeden z pozostałej dwójki. Jego głos drżał. Położył zwój na ziemi i chciał się oddalić. — Proszę! Puśćcie nas! — błagał o litość, przeczuwając, co go czeka.
Gaara jednak nie miał zamiaru pozwolić uciec swoim ofiarom. Odrzucił parasol i wyciągnął przed siebie obie ręce ze zgiętymi w szpony palcami. W mgnieniu oka pozostałą dwójkę otoczył piasek.
Słychać było tylko ich błagalne "Nie!"
Czerwonowłosy zacisnął obie dłonie miażdżąc piaskiem pozostałych przeciwników.
Czuł wspaniały słodki, niczym miód zapach krwi i chciał jej więcej.
Kankuro podszedł po zwój.
— Mamy szczęście — powiedział. — To zwój nieba — podniósł go z ziemi i schował do kieszeni. — Możemy iść do wieży.
— Nie teraz. Jeszcze nie mam dość — powiedział podekscytowany czerwonowłosy i odwrócił głowę w prawą stronę. Patrzył teraz pożądliwym wzrokiem na krzaki, które skrywały trójkę dzieciaków, o ile się nie mylił, była to jedna z drużyn nowicjuszy.
Wyczuł ich już dużo wcześniej, ale był zajęty ofiarami z Wioski Deszczu.
— Gaara, przestań — powiedział spokojnie Kankuro.
Czerwonowłosy spojrzał na niego gniewnie.
— Czyżbyś się bał? Tchórz... — wyszeptał.
— Słuchaj, wiem, że ten test, to dla ciebie łatwizna, ale my z Temari mamy już dość — próbował go przekonać. — Jeden komplet zwojów nam wystarczy. Tyle trzeba, żeby zdać.
— Nie mów mi, co mam robić, śmieciu — odparł i wyciągnął prawą rękę w stronę krzaków, gdzie znajdowała się trójka Geninów sparaliżowana strachem.
Kankuro mierzył Gaarę gniewnym spojrzeniem. Po chwili chwycił go za koszulkę.
— Dlaczego chociaż raz nie posłuchasz starszego brata?! — warknął.
— Już dawno przestałem myśleć o tym, że jesteś moim bratem. Nie wchodź mi w drogę, bo cię zabiję — wycedził gniewnie czerwonowłosy i odtrącił rękę brata. Po czym ponownie uniósł prawą rękę i wymierzył nią w krzaki.
— Gaara, proszę przestań. Posłuchaj swoją starszą siostrę, nie jesteśmy twoimi wrogami — Temari próbowała łagodnie przemówić mu do rozumu.
Czerwonowłosy wymierzył dłonią w brata, ale po chwili zdecydował, że tym razem odpuścić. Znów skierował dłoń w stronę krzaków, a wokół jego palców zaczął krążyć piasek. Chłopak powoli zaciskał palce.
— Gaara NIE!!! — krzyknęła przerażona Temari.
Gaara zacisnął palce, ale nie zabił nowicjuszy. W dłoni trzymał korek, którym zamierzał zatkać swą gurdę. Spojrzał w stronę krzaków.
— Dobrze. Tym razem odpuszczę — powiedział i skierował swe kroki w stronę centrum lasu, gdzie znajdowała się wieża.
Jego rodzeństwo odetchnęło z ulgą i podążyli za nim.
Kilkakrotnie udało im się ominąć pułapki Genjutsu, przez które miało się wrażenie, że zmierza się we właściwym kierunku, a tak naprawdę krążyło się w kółko.
Minęło pół godziny, kiedy w końcu dotarli do rzeki. Można ją było pokonać, przechodząc przez most.
Po drugiej stronie znajdowała się wieża, która był celem ich wędrówki.
Genini z Suna Gakure pokonali rzekę i weszli do wieży. Odnaleźli pokój z numerem bramy, którą wcześniej wylosowali. Gaara spojrzał na kamerę, która rejestrowała wszystko co działo się w pomieszczeniu.
— Jesteśmy na miejscu, więc możemy otworzyć zwoje — powiedział Kankuro, wyciągając je z kieszeni. Odpieczętował jeden, a Temari drugi.
Jakież było ich zdziwienie, nie licząc Gaary, gdy okazało się, że są to zwoje przywołania. A osobą, którą przywołali, był ich Sensei.
— Gratuluję zaliczenia drugiego etapu — zaśmiał się Baki. — A teraz poważnie. Wiecie, że dotarliście tutaj jako pierwsi i chyba uzyskaliście rekordowy czas przejścia przez ten ich durny las? Mogą zrobić się podejrzliwi, ale porozmawiamy o tym później. Na razie zostawiam was samych. Do zobaczenia — powiedział i zniknął.
— Jeśli mamy tutaj czekać na resztę, która przejdzie przez las to chyba umrę z nudów — marudziła Temari.
— W takim razie ja sobie pospaceruję — powiedział Gaara.
Jego rodzeństwo nie chciało spuszczać go z oczu, więc, chcąc, nie chcąc, udali się za nim na przechadzkę po wieży.
___________________________________________________

Notka napisana na podstawie anime. Mnie osobiście wydaje się, że nie wyszła, tak jakbym tego chciała =) Czekam na wasze opinie.
Dziękuje z całego serduszka tym którzy czytają i  udowadniają komentarzami, że podoba im się moje opowiadanie =) =*

Mam nadzieję, że nowe osoby dołączą do grona stałych czytelników =) i ci, którzy pozostawili jeden komentarz też zaczną pisać =P

3 komentarze:

  1. Zdziwiłam się bardzo, wiesz? Dopiero weszli do lasu, a Ty już opisałaś całą walkę Gaary. Swoją drogą, bardzo dobrze Ci to wyszło. Fajnie, że dbasz o takie drobne szczegóły. Powiedz, podczas pisania rozdziału oglądałaś Naruto? Bo aż niemożliwe, abyś zapamiętała tyle drobnostek! Z drugiej strony to bardzo dobrze, że lecisz z kanonem. I to od samego początku. Szkoda, że Serenity tu nie ma, nie bierze w tym udziału. Cóż, trzeba będzie poczekać do eliminacji, aby znów wystąpiła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam się bez bicia, że niektóre rozdziały bez oglądania jednocześnie odcinków Naruto nie mogłyby powstać, a wręcz odcinki były konieczne, by treść była w całości logiczna i miała sens zwłaszcza jeśli chodzi o dalszy ciąg opowiadania. Mam nadzieję, że rozumiesz o co mi chodzi.

      Usuń
    2. No jasne ;p Przynajmniej wszystko jest kanonicznie ;)

      Usuń