17 sierpnia 2010

17. Sztuka szpiegowania. Styl wody.


Edit końcowy 17 październik 2010

Wiem, nawalam, ale cóż tak to jest, jak się ma tak mało czasu ech... postaram się poprawić... Ten rozdział ma taką datę (17.08.2010), bo wtedy zaczęłam go pisać, a potem zaczęły się problemy no i w końcu teraz udało mi się go skończyć... Przepraszam...

Rozdział dedykuję mojej ulubionej czytelniczce: Radhice (buźki i wielkie dzięki za wsparcie :*)
___________________________________________________

„Gdy egzamin dobiegnie końca, z przyjemnością się z tobą zmierzę, a wtedy... będziesz martwy.”
To zdanie, wypowiedziane przez Serenity, wciąż huczało w głowie czerwonowłosego Genina z Suny.
Spokoju nie dawało mu także to, w jaki sposób na niego patrzyła.
Nie raz spotkał się z tym, że ludzie chcieli go zabić, bo jest potworem, ale w przypadku czarnowłosej czuł, że jest zupełnie inaczej.
Sprawiała wrażenie, iż nie obchodzi ją, kim on jest i jaką tajemnicę skrywa.
W jej oczach widział wyłącznie czystą żądzę krwi i w pewnym momencie wydawało mu się nawet, że nie tylko jego pragnie zabić.
Mimo wszystko nie wiedział, co tak naprawdę kieruje dziewczyną.
Najbardziej jednak zaintrygowało go to, jak wielki wpływ ma Hokage na Serenity.
Jedno, niezbyt długie spojrzenie wystarczyło, by zapanowała nad sobą.
Był ciekaw, dlaczego.
Jego rozmyślania przerwał trzeci egzaminator.
— Zakończyliśmy eliminacje do trzeciego egzaminu — powiedział.
Czyli przegapiłem dziesiątą walkę... Kto wygrał? Ach tak, ten koleś z wioski Dźwięku... Jego przeciwnik musiał być naprawdę beznadziejny, skoro tak szybko skończył się ten pojedynek pomyślał Gaara.
Chwilę później przed posągiem ponownie stanął Sarutobi, wraz z trojgiem egzaminatorów.
Naprzeciw nich ustawili się wszyscy, z wyjątkiem Sasuke, którzy wygrali pojedynki eliminacyjne.
Hokage pogratulował im zakwalifikowania się do trzeciego egzaminu.
Przejdź do rzeczy ponaglił go w myślach Gaara.
Hiruzen oznajmił im, że mają miesiąc na przygotowania i mniej więcej wyjaśnił, na czym trzeci etap będzie polegał.
Po jego wywodzie mieli wylosować jakieś kartki. Czerwonowłosemu przypominało to losowanie miejsc na egzaminie pisemnym.
Otworzył swoją karteczkę. Widniała na niej liczba „3”.
Po otrzymaniu kartki, każdy musiał powiedzieć, jaką ma cyfrę.
Okazało się, że te numerki oznaczały, kto, z kim będzie walczył podczas finałowych rozgrywek.
Ibiki pokazał im kartkę, na której wypisane były nazwiska przeciwników, ukazywała ona rozrysowany przebieg turnieju.
Któryś z Geninów zwrócił się do Hokage z pytaniem dotyczącym trzeciego etapu, ale Gaara nie zamierzał się wsłuchiwać w to, co miał do powiedzenia starzec.
Dla niego liczyło się teraz tylko to, że będzie walczył z Sasuke Uchiha.

*

Serenity szła przed siebie, nie zwracając uwagi na to, dokąd zmierza. Przy okazji kopała każdy napotkany kamyk.
Pierwszy raz, od bardzo dawna, targały nią sprzeczne emocje.
Była zła, że straciła nad sobą kontrolę, że ujawniła przed Geninem z Suny swój Kekkei Genkai, mimo, iż nie pokazała, na czym dokładnie polega jej technika oczu.
Zastanawiała się, co ją podkusiło, by wyzwać zwykłego Genina do walki, skoro i tak nie ma z nią szans i z pewnością by go zabiła.
Z drugiej strony bardzo pragnęła rozlewu jego krwi.
Gdyby nie Hokage, jej „głód” zostałby zaspokojony wcześniej, ale była mu wdzięczna, że powstrzymał ją przed dokonaniem rzezi.
Pogrążona w swoich myślach nie zauważyła, że znalazła się nieopodal szpitala.
Dopiero jakiś błysk w trawie sprowadził ją z powrotem na ziemię.
Podeszła bliżej by przyjrzeć się temu, co przykuło jej uwagę.
Były to odłamki szkła, a dokładniej szyby.
Uniosła głowę ku górze i zmarszczyła brwi.
Stała blisko centrum medycznego, a w jednej z sal było wybite okno.
Wyciągnęła kunai, przykucnęła i z gracją wskoczyła do pomieszczenia, mimo iż znajdowało się ono na wysokości, mniej więcej, piątego piętra.
Rozejrzała się wokół siebie.
W sali nie było nikogo, prócz osoby śpiącej na szpitalnym łóżku, podpiętej do jakiejś aparatury.
Dopiero po chwili czarnowłosa uświadomiła sobie, że jest to podopieczny Kakashiego.
Przygryzła wargę i opuściła szpital.
Chciała jak najszybciej rozmówić się z bratem. Jednak szukanie go po całej wiosce nie miało sensu, więc postanowiła zaczekać na niego w domu.


Serenity nie musiała długo czekać na powrót brata. Nie ruszyła się jednak z miejsca, kiedy ten przekroczył próg domu.
Kakashi zajrzał do kuchni, a jego mina świadczyła, że spodziewał się, iż zastanie siostrę właśnie w tym miejscu.
Usiadł naprzeciw niej.
Dziewczyna miała splecione ręce na piersi i czekała, aż zacznie prawić jej kazanie na temat jej zachowania.
Białowłosy milczał, co ją trochę rozdrażniło.
— Co tak na mnie patrzysz? — spytała w końcu, po dłuższej chwili.
— Zastanawiam się, co cię wytrąciło z równowagi podczas eliminacji, ale o tym pogadamy później — odparł, na co czarnowłosa uniosła teatralnie brew ku górze.
— Wnioskuję, że wydarzyło się coś ważniejszego, skoro przekładasz na potem kazanie — w jej głosie słychać było ironię. Kakashi spojrzał na nią z wyrzutem. — Domyślam się, że ma to związek ze szpitalem i Sasuke — dodała.
— A ty skąd wiesz? — spytał zszokowany.
— Widziałam wybite okno, więc chciałam sprawdzić, co się wydarzyło w sali, jednakże prócz Uchihy nie było tam nikogo. Jestem pewna, że wiesz, co się tam wydarzyło.
— Owszem, powstrzymałem... pewną osobę, która chciała zabić mojego ucznia.
— Kogo masz na myśli, mówiąc „pewna osoba”? — czarnowłosa zmrużyła oczy.
— Kabuto Yakushi — odparł.
Na twarzy dziewczyny pojawiło się niedowierzanie.
— Ten Genin, który zrezygnował z uczestnictwa w egzaminie? — jakoś nie potrafiła przyjąć do wiadomości słów Kakashiego.
— Ten sam, ale jego umiejętności przewyższają zdolności zwykłych Geninów. Podejrzewam, że...
— Nie mów, że ma to związek z Orochimaru. Myślisz, że to jeden z jego szpiegów?
— Wolę nie wyciągać pochopnych wniosków, ale jeśli okaże się, że taka jest prawda, to w starciu z Kabuto mógłbym mieć małe problemy. Jest dobry, a przede wszystkim wychowywał go dowódca drużyny medycznej, więc zapewne zna medyczne techniki.
Serenity zamyśliła się, białowłosy uważnie ją obserwował. W końcu podniosła na niego oczy.
— Uważam, że nie powinniśmy lekceważyć Yakushi, ale nie wychylajmy się z przypuszczeniami. Spróbuję mieć go na oku, choć wiem, że nie będzie to łatwe, zważywszy na sporo obowiązków związanych z trzecim etapem egzaminu — powiedziała. — Wiem, że ty również będziesz bardzo zajęty, ale musimy być czujni. Orochimaru jest gdzieś w pobliżu, nie wiemy, co planuje i ilu ludzi ma po swojej stronie. A poza tym mam złe przeczucia.
Kakashi westchnął. Wiedziała, że się z nią zgadza.
Patrzyła jak wstaje i wychodzi, nie mówiąc dokąd.
Sama zrobiła to samo.
Zamierzała nie tylko Kabuta szpiegować, chciała też poobserwować Gaarę.
Z tym drugim nie będzie większego problemu w śledzeniu, gdyż znała jego zapach i bez problemu wyczuje też jego czakrę.
Z obserwacją okularnika miało być znacznie gorzej.
Teraz będzie miała szansę wykazać się w tej subtelnej sztuce, jaką jest szpiegowanie.


Minęło kilka dni.
Czarnowłosa zapoznała się z rozpisanymi walkami rozgrywek turniejowych. Jej cel miał walczyć z Sasuke.
Treningiem Uchihy miał się zająć Kakashi, ale jego podopieczny w dalszym ciągu przebywał w szpitalu, mimo to, tak jak pozostali Jonini, którzy nie mieli nic do roboty, był zaangażowany w przygotowaniach do przyjęcia gości z innych krajów.
Serenity w wolnych chwilach starała się zlokalizować miejsce pobytu Yakushi, ale każda próba kończyła się fiaskiem.
Natomiast na Gaarę natykała się niemal każdej nocy, gdy wędrowała po wiosce Liścia.


Tego dnia była dziwnie podekscytowana. Przypuszczała, że ma to związek z tym, iż księżyc miał pokazać w pełni swoje oblicze.
Nie mogła się doczekać nocnego spaceru.
Podczas pełni Konoha wyglądała przepięknie, skąpana w srebrzystej poświacie, lecz Serenity wolała wpatrywać się w Boginię łowów.
Co miesiąc obserwowała, jak zahipnotyzowana, wędrówkę srebrnej kuli po niebie.
Zazwyczaj wtedy miała największą ochotę na zabijanie, jednak musiała nauczyć się panować nad swoimi pragnieniami.
Nastał wieczór.
Dziewczyna wyszła z domu i spokojnie przeskakiwała z dachu na dach.
Zatrzymała się, gdy tylko zza horyzontu zaczął wyłaniać się księżyc.
Poczuła jak krew zaczyna szybciej krążyć w jej żyłach.
— Witaj piękna — szepnęła i czekała, aż zobaczy Boginię w całej swej okazałości.
Wiatr, który przyniósł ze sobą kilka drobnych chmur, rozwiewał czarne włosy kunoichi, ale nie przeszkadzało jej to.
Z każdą, mijającą minutą, srebrna kula była coraz wyżej na gwiaździstym niebie.
Serenity, aby ją lepiej widzieć, musiała ruszyć się z miejsca.
Poszukała wzrokiem jakiegoś wysokiego budynku.
Najwyższym punktem obserwacyjnym, poza górą z wizerunkami Hokage, wydawał się być w tej chwili pałac Kikyo, więc, nie zwlekając, udała się w tamtym kierunku.

*

Gaara siedział na jednej z identycznych rzeźb w kształcie ryby, wieńczących dach jakiegoś Konohańskiego pałacu, a dokładniej na jej ogonie, do którego przyczepione były dzwoneczki.
Nawet lekki podmuch wiatru sprawiał, że wydawały delikatny dźwięk, lecz czerwonowłosy nie zwracał nawet na to uwagi.
Wpatrzony w idealnie okrągłą tarczę księżyca, wspominał rozmowę, jaka miała miejsce w Sunie między jego drużyną, a Bakim, zanim wyruszyli do Konohy.
Ich opiekun podał im prawdziwy powód wizyty w Wiosce Liścia. Udział w egzaminie na Chunina był tylko przykrywką, a Gaara miał odegrać kluczową rolę w tej całej mistyfikacji.
Obrzucił pogardliwym wzrokiem okolicę, w której obecnie się znajdował i ze zdziwieniem stwierdził, że ktoś się do niego zbliża.
— Zaskoczyłeś mnie... — rzekł Dosu. — Czy ty nigdy nie śpisz?
Jakie trafne spostrzeżenie pomyślał Genin z Suny, jednak odpowiedział pytaniem na pytanie.
— Czego chcesz?
— Myślałem o tym, by pokonać cię tu i teraz — odparł Kinuta, na co czerwonowłosy zmrużył oczy i niedosłyszalnie prychnął. — Wtedy miałbym większą szansę na pojedynek z Sasuke w walkach końcowych. Wiem o twoich piaskowych atakach. Jak myślisz, co jest szybsze? Twój piasek, czy mój dźwięk?
Gaara przez dłuższą chwilę się nie odzywał. Patrzył tylko chłodno na swego przeciwnika. Kiedy w końcu się odezwał, lodowaty ton jego głosu mógłby przerazić niejednego odważnego.
— Gdy jest pełnia, jego krew aż się burzy... — ręka Gaary zaczęła się zmieniać. Czuł narastającą adrenalinę. Częściowo uwolnił moc, która w nim została zamknięta. Z satysfakcją patrzył, jak zmienia się wyraz twarzy Genina z wioski Dźwięku, jak jego oczy wyrażają ogromny strach.
— Co to? Czym ty jesteś? — pytał drżącym głosem Dosu. Nie uzyskał jednak odpowiedzi, gdyż zniekształcone ramię Gaary pomknęło w jego kierunku, wznosząc w powietrze kurz i drzazgi z drewnianego dachu.
Kilka sekund później było już po wszystkim. Kinuta leżał martwy wśród połamanych desek.
Czerwonowłosy przez chwilę dyszał ciężko, gdyż uwolniona moc drzemiącego w nim potwora pochłonęła sporą ilość jego czakry. Podniósł się i z triumfem na twarzy patrzył na zwłoki lekkomyślnego shinobi, który go wyzwał na pojedynek.
Nawet przez myśl mu nie przeszło, że może być obserwowany.

*

Czarnowłosa nagle się zatrzymała, ale nie tam, gdzie początkowo zamierzała. Powodem tego był dziwny kształt na tle srebrnej tarczy księżyca, poruszający się w bardzo szybkim tempie.
Natychmiast cofnęła się do cienia i obserwowała to niecodzienne zjawisko.
Wyglądało to, jak zniekształcone ramię, ale zanim zdołała się temu przyjrzeć dokładniej, owe coś przejechało po dachu pałacu, wznosząc w powietrze kurz i połamane deski.
Serenity jednak, nie ruszyła się z miejsca. Była ciekawa, co będzie dalej.
Kiedy chmura pyłu opadła, ujrzała ciemny kształt, który właśnie się wyprostował.
Z ust dziewczyny wydobyło się ciche warknięcie, bo bez żadnego problemu rozpoznała zarys postaci.
— Gaara — syknęła i już miała się przenieść pod postacią płatków róż na dach Kikyo, by stanąć z Geninem twarzą w twarz i dowiedzieć się, co dokładnie wydarzyło się chwilę temu, ale jej uwagę przykuł jakiś ruch po prawej stronie.
Odwróciła głowę, ale nic nie zobaczyła, lecz gdy ponownie skierowała wzrok na pałac, po czerwonowłosym nie było śladu, poza zniszczonym fragmentem dachu.
Zirytowana uderzyła pięścią w ścianę i ruszyła w tamtym kierunku.
To, co zastała na miejscu nie bardzo jej się spodobało.


Nazajutrz odbyło się nadzwyczajne zebranie Joninów i Chuninów z Konohy, którego głównym tematem były przypuszczenia dotyczące Orochimaru, który prawdopodobnie spiskuje przeciw wiosce Liścia z innymi krajami.
Te wnioski zaczęto wysnuwać na wieść o śmierci Hayate, trzeciego egzaminatora, który być może śledził szpiega jednego z legendarnych Saninów.
Hokage postanowił jednak, że mimo wszystko ostatni etap egzaminu na Chunina odbędzie się zgodnie z planem.


Po wydarzeniach feralnej nocy znów zapanował spokój, ale to nie uśpiło czujności obrońców wioski, wręcz przeciwnie. Rada wysłała drużynę ANBU na rozpoznanie do innych krain, a pozostali dyskretnie patrolowali ulice Konohy.


Mijały dni, a akcje szpiegowskie nie przynosiły żadnych rezultatów, nikt jednak nie mógł sobie pozwolić na zlekceważenie Orochimaru. W każdej chwili mógł zaatakować.
Serenity przeczuwała, że nastąpi to podczas walk selekcyjnych, lecz pomimo tego, że podzieliła się swoimi obawami z Trzecim, nie zmienił on swojej decyzji. Zresztą na odwołanie turnieju było już za późno, gdyż do wioski Liścia zaczęli napływać zaproszeni goście.
Czarnowłosą martwiła nie tylko kwestia ataku na Konohę, a co za tym idzie, spełnienie się wizji, ale również Gaara.
Skoro był zdolny zabić jednego z uczestników egzaminu, równie dobrze może chcieć wyeliminować pozostałych.
Denerwowało ją to, że od pełni księżyca, nie spotkała go ani razu.
Na dodatek pragnęła dowiedzieć się, czym był tamten dziwny kształt i jaki to ma związek z czerwonowłosym Geninem z Suny.

Okazja by poznać prawdę nadarzyła się na niespełna tydzień przed finałowymi pojedynkami.
Serenity trochę się nudziło, więc wybrała się na skały, znajdujące się w okolicy Konohy.
Z tego, co mówił jej brat, to właśnie tam trenował z Sasuke, więc dla rozrywki postanowiła pooglądać ich trening.
Słońce było już dość wysoko na niebie, kiedy czarnowłosa dotarła do pasma gór.
Skrzywiła się, bo nie znała dokładnego miejsca, w którym obecnie znajdowali się Kakashi i Uchiha.
Nie tracąc czasu, stworzyła więc kilka swoich klonów i udzieliła im wskazówki dotyczące poszukiwań dwóch posiadaczy sharingana.
Sama pozostała u stóp gór. Rozsiadła się wygodnie na trawie pod jednym z drzew i czekała.
Klony rozproszyły się, pamiętając o tym, by nie rzucać się w oczy.

*

Po jakiejś godzinie, jedna z podobizn Serenity zauważyła dwa punkty nie pasujące do krajobrazu.
Udała się w tamtym kierunku i schowała za jakąś skałą, dyskretnie obserwując Jonina i jego ucznia.
— Sasuke, jeszcze raz! — powiedział Kakashi do dyszącego Genina, jednak coś innego przykuło jego uwagę.
— Co się stało? — spytał Sasuke, podążając za wzrokiem swego mistrza. Podobnie uczyniła wierna kopia siostry białowłosego.
— Wiem gdzie jesteś. Wyczułem twoje mordercze intencje. Wyłaź. Nie ukryjesz się.
Zza skały, znajdującej się na wprost kryjówki klona czarnowłosej, wyszedł nie kto inny, jak Gaara.
— To ty — stwierdził z niesmakiem Hatake. Genin z Suny patrzył tylko wrogo, to na Jonina, to na swojego przeciwnika. — No cóż, ale nie jesteś jedynym obserwatorem treningu Sasuke — dodał znudzonym głosem, co zdziwiło czerwonowłosego. — Serenity, nie sądziłem, że będziesz ciekawa, czego uczę twojego rówieśnika — tym razem spojrzał w stronę, gdzie znajdował się klon dziewczyny.
— I tak niczego się nie dowiedziałam — odparła. — I znów się spotykamy — spojrzała na Gaarę wyzywająco, ten tylko zmrużył oczy.
— Nie sądziłem, że jesteś aż tak leniwa, iż wysyłasz swego klona na przeszpiegi — wtrącił z dezaprobatą białowłosy i rzucił kunai w stronę siostry. Westchnęła i pozwoliła się trafić. Płatki róż rozsypały się po skalnej półce. — Za to ty jesteś prawdziwy i radzę ci stąd odejść — zwrócił się do Genina.
— Do zobaczenia na turnieju — rzekł czerwonowłosy. Już niedługo będziesz martwy, Uchiha pomyślał i rozpłynął się w powietrzu.

*

Serenity zazgrzytała zębami, kiedy dotarły do niej zdobyte przez klona informacje.
— A więc Gaara miał ochotę zabić Sasuke — wyszeptała. Ale to się nawet dobrze składa, że ten piaskowy chłopczyk tam był. Oznacza to, że zaraz będzie wracał, a wtedy natknie się na prawdziwą mnie na ustach dziewczyny pojawił się wredny uśmiech.
Pobiegła w stronę łagodnego stoku. Przyczaiła się na gałęzi tuż przy drodze prowadzącej do wioski i wypatrywała czerwonowłosego.
Nie musiała długo czekać.
— Kakashi pokrzyżował ci plany? — zaśmiała się szyderczo.
Gaara zatrzymał się i odwrócił. Kilka metrów przed nim stała czarnowłosa.
— Tobie też — odparł, na co teatralnie wywróciła oczami.
— Wiesz, zastanawiam się, co wydarzyło się na dachu Kikyo, troszkę go zdewastowałeś — Genin drgnął na te słowa, ale nie zmienił swojej postawy. — Czym zawinił ci Kinuta? — pytała, jakby nigdy nic.
— Nie twój interes — warknął.
— Na walkę to nie wyglądało, ale było to niezgodne z przepisami, w końcu jesteś uczestnikiem egzaminu na Chunina — ciągnęła dalej, lekceważąc wrogi ton Genina.
— I co z tego, sama chciałaś złamać regulamin podczas eliminacji.
— Jednak teraz nikt mnie nie powstrzyma przed zabiciem ciebie — prowokowała go i udało się.
W stronę dziewczyny pomknął piasek. Bez problemu uniknęła trafienia, jak i kilku kolejnych ataków.
— Czy to wszystko, na co cię stać? — zacytowała słowa chłopaka, które wypowiedział podczas walki z Lee Rockiem.
— Pokaż lepiej, na co stać ciebie — odparł.
— Uwierz mi, nie chciałbyś tego zobaczyć.
— Póki, co widzę tylko tchórza — teraz to on prowokował, w dalszym ciągu atakując Serenity.
Na jej ustach pojawił się drwiący uśmiech. Doskonale wiedziała, co robi. Zwabiała go nad górski strumień. Kiedy wreszcie usłyszała szum wody, zatrzymała się.
— Koniec zabawy w kotka i myszkę, myszko — syknęła podekscytowana. Pragnęła krwi, jego krwi i widziała w jego oczach to samo pragnienie, co jeszcze bardziej ją nakręcało.
Gaara był czujny. Nie spuszczał z Serenity wzroku.
Czarnowłosa pstryknęła palcami, a w jej dłoni pojawiła się czerwona róża.
— Kpisz ze mnie?! — warknął Genin.
— Może tak, może nie — zaszydziła i wykonała ruch jakby chciała rozłożyć wachlarz. Z jednej róży powstało pięć. Z satysfakcją patrzyła na nic nie rozumiejącego przeciwnika. — Ciekawe, która róża będzie tą odpowiednią — zaczęła nucić wyliczankę.
Gaara ponownie zaatakował, ale znów bez skutku. Serenity udała, że ziewa.
— Postaraj się bardziej, chociaż nie, teraz moja kolej — stwierdziła i wybrała ostatnią różę. Reszta zniknęła. Spojrzała na czerwonowłosego. — Mam nadzieję, że moja technika ci się spodoba — zamknęła kwiat w dłoniach. Płatki, które wypuściła zmieniły kolor na błękitny. Dziewczyna wykonała pieczęć. — Wodne pnącze! — krzyknęła. Ze strumienia znajdującego się za nią wyłoniło się kilka macek z wody i w niewiarygodnie szybkim tempie pomknęło w stronę Gaary.
Z trudem zdołał uniknąć zetknięcia z nimi.
— Styl wody, co? — powiedział. — A co powiesz na to? — teraz to on wykonał pieczęć i wyciągnął dłoń przed siebie. Serenity chciała odskoczyć, ale piasek chwycił jej kostkę. Upadła na ziemię. W porę jednak odsunęła się przed piaskowym ostrzem, które o mało nie przebiło jej na wylot.
— Nieźle — ta walka coraz bardziej jej się podobała. Wykonała szybko pieczęć i kolejne wodne macki pomknęły w stronę Genina, w tym samym czasie piasek atakował dziewczynę, co ją trochę dekoncentrowało.
— To wszystko? — zadrwił Gaara.
Czarnowłosa uśmiechnęła się tylko pobłażliwie. Wykonała kolejną pieczęć. Genin spodziewał się kolejnych pnączy, ale kunoichi znała nie tylko tę wodną technikę.
Kucnęła, a w momencie, gdy jej dłonie dotknęły podłoża spod ziemi za jej plecami wystrzeliła do góry ściana wody.
Serenity podniosła się wolno, nie zginając rąk w łokciach. Palce miała wygięte w szpony.
Wykonała gest dłonią jakby chciała coś zakręcić, a ściana wody zmieniła się w wir. Uniosła rękę w kierunku Gaary, a wodne tornado pomknęło w jego kierunku.
Genin starał się odeprzeć atak, ale wiedział, że nie ma szans.
Czarnowłosa uniosła drugą rękę, powodując, że tornado zaczęło ścigać chłopaka po całej polance.
W końcu udało jej się trafić w przeciwnika.
Siła wody odrzuciła Gaarę na kilka metrów.
Podniósł się z ziemi, i ciężko dysząc patrzył z nienawiścią na kunoichi, która spoglądała na niego z triumfem.
Chciał zaatakować, ale na jego nieszczęście piasek po kontakcie z wodą nie nadawał się już do niczego.
Po raz pierwszy w swoim życiu czerwonowłosy przegrał, jednocześnie zdając sobie sprawę z tego, że Serenity pokazała mu tylko niewielką część swoich umiejętności. Na dodatek w ogóle nie używała techniki oczu. Nadal były zielone.
Warknął z rezygnacją, ale czarnowłosej widocznie nie wystarczyło to, że wygrała.
Patrzył, jak powoli zbliża się do niego.
— Na co czekasz, zabij mnie — syknął.
— Z przyjemnością, ale najpierw odpowiesz mi na kilka pytań — odparła.
— Nie wchodzę w żadne układy.
— Szkoda, bo zamierzałam zostawić cię przy życiu. Znam twój sekret.
— Gdybyś znała, nie rozmawialibyśmy teraz.
— A nie przyszło ci do głowy, że właśnie dlatego jeszcze żyjesz?
— Gdybym chciał, już dawno byłabyś martwa.
Rozmowę przerwał im, krążący w okolicy sokół. Serenity zmarszczyła czoło, zastanawiając się, po co wzywa Hokage. Czyżby udało się komuś cokolwiek dowiedzieć na temat ataku na Konohę?
— To jeszcze nie koniec — rzekła do Genina i rozpłynęła się w powietrzu.

*

Gaara został sam. Wracając do wioski, myślał o tym, czy czarnowłosa rzeczywiście poznała jego tajemnicę i skąd wiedziała, że to on zabił Genina z wioski Dźwięku.
Choć Serenity odkryła przed nim kilka umiejętności, jej osoba wciąż pozostawała dla niego zagadką.

1 komentarz:

  1. Jeju! Świetnie wplotłaś Serenity w całą tę akcję. Wszystkie wątki, które wystąpiły w anime, są dokładnie przedstawione, a siostra Kakashiego jest idealnie wpasowana. Nie zmienia biegu fabuły, a także występuje dość często i na każdym kroku spotyka się z Gaarą, co nie niszczy toku akcji. Brawo! A ich walka? Nie sądziłam, że dojdzie do starcia tak szybko, ale i tak jest świetna. Serenity posiada żywioł wody? Hmm... czy nie za dużo zdradziła przyszłemu Kazekage? ;)

    OdpowiedzUsuń