19 grudnia 2010

19. Zdrada Suny.


Dopóki na świecie żyją ludzie, których można zabić, odczuwam radość życia, a moje istnienie ma sens.
Po tym zdaniu w szpitalnej sali zapanowała cisza.
Gaara z satysfakcją patrzył na rosnące przerażenie blondyna. Był przekonany, że wzbudził w nim strach, jednak nie znał jego myśli. Wątpił w to, że Genin mówił prawdę o tym, iż ma w sobie bestię. Gdyby był podobny do niego, zachowywałby się inaczej.
Uzumaki cofnął się o krok do tyłu, co zwróciło uwagę jego kolegi.
— C-co jest, Naruto? — spytał Shikamaru.
W tej samej chwili czerwonowłosy zorientował się, że Jutsu kolesia w kucyku przestaje działać, a raczej nie jest skuteczne w stu procentach. Przygotował się więc do ataku, co zaskoczyło nowicjuszy z wioski Liścia.
Przez chwilę myślał, żeby zabić wpierw blondyna, jednak postanowił zlikwidować obu naraz.
— Naruto! Rusz się do diabła! — wrzasnął ciemnowłosy, widząc co się święci. — Co za cholerny niefart! Naruto!
— Pozwól mi poczuć…! — wyszeptał podekscytowany Gaara. Rzecz jasna chciał posmakować krwi przede wszystkim Uzumakiego i przekonać się, czy rzeczywiście ma w sobie jakiegoś demona.
Nie zwlekając dłużej, posłał piasek w ich kierunku.
— To leci prosto na nas! — zawołał ciemnowłosy.
— Przestańcie! — usłyszeli ostrzeżenie i wszyscy trzej odwrócili się w stronę drzwi. — Pojedynki są dopiero jutro — powiedział nie kto inny, jak Sensei Lee Rocka. — Chyba nie chcecie wylądować w szpitalu — dodał wchodząc do sali.
Gdy Gaara na niego spojrzał, znów powróciły strzępki wspomnień z dzieciństwa. Złapał się za głowę, próbując pozbyć się bólu, jaki mu sprawiały. Musiał jak najszybciej opuścić to miejsce.
Piasek oplatający śpiącego Genina zaczął się cofać.
Kiedy gurda czerwonowłosego z powrotem była pełna, obrzucił nienawistnym spojrzeniem uczestników egzaminu na Chunina i nadal trzymając się za głowę ruszył ku wyjściu. Przechodząc obok Jonina, nawet na niego nie spojrzał.
Zatrzymał się jednak na chwilę przy drzwiach.
— Zabiję was prędzej, czy później. Tak właśnie się stanie — powiedział i opuścił salę.

*

Serenity zamierzała pójść do Hokage, by przekazać mu informacje, jakie zebrała na temat Genina z Suny, ale nie spieszyła się z tym zbytnio.
Była z dwie przecznice dalej od centrum medycznego, kiedy mijał ją Gaara.
Zdziwiła się, że nie zwrócił na nią uwagi.
Wyczuła jednak, że jest wściekły, co mogło oznaczać tylko jedno. Po raz kolejny ktoś pokrzyżował jego plany. Żałowała tylko, że to nie ona.
Jakiś czas później stanęła przed siedzibą Trzeciego i zawahała się, choć wiedziała, że musi mu powiedzieć, co usłyszała.
Westchnęła i weszła do budynku, by po chwili zapukać do drzwi gabinetu Sarutobiego.
Gdy  została wpuszczona do środka, zdała raport z obserwacji drużyny z wioski Piasku, a w szczególności z wydarzeń dzisiejszego przedpołudnia.
— Nie chcę wysnuwać pochopnych wniosków, ale uważam, że istnieje zagrożenie z ich strony, jednakże decyzja należy do ciebie, Hokage — zakończyła swoją wypowiedź.
Hiruzen milczał, patrząc na nią w skupieniu. Złączył dłonie w charakterystyczny dla siebie sposób, co oznaczało, że się zastanawia.
Mijały minuty, a Serenity powoli traciła cierpliwość. Nie mogła znieść spokoju starca.
— Nie denerwuj się moja droga — odezwał się w końcu. — Nie sądzę, by ta trójka stanowiła zagrożenie, choć są silni. Ale my także mam potężnych shinobi, no i Naruto, który, jak wiesz, również ma w sobie demona. Ufam Kazekage i jestem pewien, że nie ma wobec mnie żadnych złych zamiarów. Nie ma się czego obawiać — powiedział z uśmiechem.
— Ale… — zaczęła czarnowłosa, lecz zamilkła pod wpływem jego spojrzenia.
— Możesz odejść — rzekł Hokage. — Jutro odbędą się walki finałowe egzaminu na Chunina. Mamy przed sobą pracowity dzień, więc dziś daję ci wolne. Powinnaś odpocząć — dodał.
Serenity nie pokazała po sobie, że nie spodobało jej się podejście Trzeciego do całej tej sprawy.
Wiedziała, że dalsza rozmowa nie ma sensu, więc zrezygnowana wróciła do domu.
Miała tylko nadzieję, iż do jutrzejszego dnia nic złego się nie wydarzy.

*

Gdzie byłeś?”, „Zrobiłeś coś, co mogłoby nas wydać?”, „Masz gdzieś naszą misję?”, „Myślisz, że będziemy po tobie sprzątać?
Nie ma to, jak udawane zainteresowanie, a raczej chronienie własnego tyłka… Mam już tego wszystkiego dość… myślał Gaara, gdy został zasypany gradem pytań ze strony swego rodzeństwa oraz tymczasowego Senseia.
Nie zamierzał udzielać na nie odpowiedzi.
Dopiero kiedy Baki chwycił go za koszulkę, mruknął gniewnie, że o nic nie muszą się martwić i dodał, żeby zostawili go w spokoju.

*

Serenity leżała na łóżku, wpatrując się w biały sufit. Nie czuła upływającego czasu.
Była sama w domu, bo Kakashi nadal trenował z Sasuke.
Starała się o niczym nie myśleć, ale spokoju nie dawało jej wiele spraw.
Nie potrafiła zrozumieć Hokage. Był mądrym człowiekiem, ale wszystko bagatelizował.
Zamknęła oczy i znów ujrzała obrazy z wizji, a wraz z nimi wspominała dzisiejszą rozmowę Geninów w szpitalu.
Uniosła powieki i odwróciła głowę w stronę okna.
Słońce zaczęło zachodzić.
Zaburczało jej w brzuchu. Z tego wszystkiego nic dziś nie jadała.
Wstała więc i zeszła do kuchni zrobić sobie jakieś kanapki. Okazało się, że lodówka była pusta. Warknęła i wyszła, by zjeść coś na mieście i przy okazji zrobić małe zakupy.


Było już ciemno, kiedy wróciła do domu, w którym nadal nikogo nie było.
Zrobiła jakieś kanapki dla brata i zapakowała je w folię, by nie zeschły, po czym ponownie wyszła na zewnątrz.
Wskoczyła na dach i usiadła na jego krawędzi.
Księżyc właśnie wyłonił się zza koron drzew. Patrzyła na niego, jak powoli wędruje po nieboskłonie.
— Jutro będzie pełnia — powiedziała sama do siebie.

*

W tym samym czasie, to samo zdanie wypowiedział Gaara, który siedział na dachu wynajmowanego domu.
Jego myśli skupione były na walkach finałowych. Miał walczyć z Sasuke. Tym razem nikt go nie powstrzyma przed zabójstwem.

*

W końcu wzeszło słońce.
Czarnowłosa wzięła prysznic, zjadła śniadanie i niespiesznie opuściła dom.
Po drodze zauważyła ludzi, którzy zmierzali do głównej bramy. Ona jedna szła pod prąd. Nie zamierzała obserwować przybycia Kazekage do wioski Liścia.
Udała się powoli w stronę stadionu, na którym miał odbyć się ostatni etap egzaminu na Chunina.
Jakiś czas później dotarła na arenę i weszła na widownię.
Zgromadziło się już tam sporo osób.
Zajęła miejsce, z którego miała doskonały widok na wszystko i czekała.


Hokage usiadł na jednym z foteli nad trybunami, które wypełnione były po brzegi.
Na dole, gdzie miały rozegrać się walki finałowe, stał już trzeci egzaminator, a raczej Jonin, który musiał zastąpić Hayate w sędziowaniu.
Po chwili dołączyli do niego uczestnicy trzeciego testu.
Czarnowłosa utkwiła wzrok w Geninie z Suny, który wyglądał, jakby nic go nie obchodziło. Potem przeniosła spojrzenie na pozostałych. Brakowało Naruto i Sasuke.
Nagle przez główne wejście dosłownie wleciał blondyn i zaczął coś wygadywać o stadzie byków, ale nikt zbytnio nie przejął się jego paplaniną.
Na komendę Genmy, ustawili się w szeregu, zwróceni twarzą do widowni.
Serenity znów spojrzała na Gaarę, który zacisnął pięści i patrzył z nienawiścią w stronę Hokage. Podążyła za jego spojrzeniem i zrozumiała, że to widok Kazekage wzbudził w nim te negatywne uczucia.
Saurotbi wstał i zbliżył się do barierki, po czym powitał przybyłych gości i życzył im wspaniałych wrażeń podczas oglądania turnieju.
Trzeci egzaminator zapoznał Geninów z małą zmianą w ustawieniu walk. Oczywiście brakowało Dosu Kinuty.
Chwilę później Jonin zapowiedział pierwszy pojedynek, w której mieli się zmierzyć Naruto i Neji.
Czarnowłosą interesowała tylko jedna walka, a mianowicie Gaary i Sasuke. Zastanawiała się, czy Kakashi zdąży przyprowadzić swego ucznia na czas.
Znając jednak swego brata, wiedziała, że się spóźni.
Zamiast obserwować starcie "geniusza" ze "słabeuszem", zaczęła rozglądać się po widowni.
Wychwyciła wzrokiem kilku ANBU i zmarszczyła czoło. Hokage, nie sądziłam, że jesteś aż tak lekkomyślny. Dlaczego tylko ośmiu rozmieściłeś na stadionie? Nawet dwa plutony, by nie wystarczyły. Zapewne reszta patroluje okolice Konohy, ale jeśli Orochimaru zamierza zaatakować, to wątpię, że cokolwiek zdoła go  powstrzymać, tym bardziej, że na pewno nie będzie sam pomyślała.
Mimowolnie zerknęła na dół, gdzie toczyła się walka. Naruto oczywiście przegrywał, mimo to nie poddawał się. Stworzył kilka klonów i próbował w ten sposób atakować Hyugę, lecz i to nie skutkowało.
Serenity miała wrażenie, jakby ciemnowłosy Genin miał oczy dookoła głowy.
Blondyn nadal atakował klonami. W pewnym momencie uczeń Gai'a był pewny, że trafił w tenketsu prawdziwego przeciwnika, ale ten go przechytrzył i uderzył z góry.
Posiadacz Byakugana jednak użył nowej techniki. Był to obronny wir, znany tylko klanowi Hyuga.
Czarnowłosa przestała zwracać uwagę na to, co dzieje się na dole i znów obserwowała trybuny.
Kilka minut później usłyszała wiwaty, ale ku jej zaskoczeniu owacje otrzymywał Uzumaki.
To nie możliwe patrzyła z niedowierzaniem, ale na jej ustach pojawił się lekki uśmiech. Możesz być z niego naprawdę dumny, Kakashi... A no właśnie, gdzie ty się podziewasz bracie? zaniepokoiła się, szukając w tłumie białowłosego. Nigdzie go jednak nie było. Jak tak dalej pójdzie, Sasuke zostanie zdyskwalifikowany, a z tego, co słyszałam, to większość przybyła tylko po to, by obejrzeć tę walkę myślała.
Ludzie zaczęli się niepokoić.
Serenity patrzyła, jak Hokage wstaje, ale zamiast ogłosić dyskwalifikację, przesunął walkę Gaary i Sasuke na sam koniec.
Domyśliła się, że uczynił to na prośbę Kazekage.
Następni w kolejności mieli walczyć Shino Aburame i Kankuro, ale ten drugi, ku zdziwieniu wszystkich, wycofał się.
Kolejny pojedynek rozegrał się między Temari i Shikamaru.
Genin z wioski Liścia długo trzymał na dystans swoją przeciwniczkę i unikał ataków.
W końcu wykorzystując kąt padania cienia i dziurę, jaką zrobił Naruto podczas swojej walki, Shikamaru złapał blondynkę w pułapkę i również się poddał.
— Żenada — stwierdziła czarnowłosa. Nawet nie zastanawiała się, dlaczego tak zrobił.
W końcu nadszedł czas na oczekiwany przez wszystkich pojedynek, ale Uchihy nadal się nie było.
Gaara jednak w spokoju oczekiwał przybycia swego przeciwnika. Był pewny, że się zjawi.
Tłum był już bardzo zniecierpliwiony, a Hokage nie miał wyboru, mimo to Genma otrzymał rozkaz, by ogłosić dyskwalifikację Genina dopiero po upływie dziesięciu minut.
Serenity doskonale rozumiała ludzi, którzy nie mogli doczekać się tej walki. Większość przybyła właśnie z tego powodu. Ona sama pragnęła zobaczyć, czego nauczył Sasuke jej brat.
Obaj Genini mieli równe szanse na wygraną.
Czas oczekiwania minął, ale w momencie, gdy Jonin miał ogłosić wygraną czerwonowłosego walkowerem, na środku areny pojawili się Kakashi i jego uczeń.
— Ty to masz wyczucie i jakie efektowne wejście, bracie — szepnęła Serenity, wywracając oczami. Cieszyła się jednak, że zdążył.
— Przepraszam za nasze małe spóźnienie — powiedział beztrosko białowłosy.
Widownia oszalała z radości.
Czarnowłosa spojrzała w stronę loży i zacisnęła pięść na widok miny Gaary. Wiedziała już, że ten pojedynek będzie na śmierć i życie i że Genin z Suny nie zamierza być tym, który zginie. Ten wyraz twarzy świadczył o tym, że czerwonowłosy właśnie na to czekał i nie poprzestanie, póki nie zabije Sasuke.

*

Gaara schodząc na dół, by stanąć twarzą w twarz ze swoim przeciwnikiem, natknął się na dwóch, ninja z wioski Trawy, którzy chcieli mu w tym przeszkodzić. Jednak każdy, kto staje mu na drodze, zwłaszcza w takim momencie i w taki sposób, jak oni, musi ponieść tego konsekwencje.
Bez chwili zastanowienia, zlikwidował przeszkodę, po czym udał się na arenę.
Po drodze minął zszokowanych Geninów, którym dzień wcześniej groził śmiercią.
Mimo to, że stali sparaliżowani ze strachu, nic im nie zrobił.
Ich przerażenie spotęgowało tylko żądzę krwi, jaką odczuwał na myśl o walce z Sasuke Uchihą.

*

Czarnowłosa w napięciu oczekiwała starcia między czerwonowłosym, a uczniem Kakashiego.
Kiedy przeciwnicy stanęli naprzeciw siebie, wiedziała, że będzie to wspaniały pokaz ich umiejętności.
Z postawy obu wynikało, że żaden nie zamierza się poddać.
— Zaczynajcie! — oznajmił Genma i usunął się z pola walki.
Z gurdy Gaary od razu wystrzelił piasek.
Sasuke odskoczył do tyłu, przygotowując się do obrony.
Nagle czerwonowłosy zaczął dziwnie się zachowywać. Złapał się za głowę i mamrotał coś pod nosem. Trwało to zaledwie kilka sekund. Uspokoił się jednak i czekał na pierwszy ruch przeciwnika.
Uchiha wyjął dwa shurikeny i rzucił nimi w stronę Gaary. Ten, nie kiwnąwszy nawet palcem, stworzył piaskowego klona, który złapał metalowe gwazdki.
Czarnowłosy nie poprzestał na tym. Ruszył w kierunku Genina z Suny.
Piasek zaatakował Sasuke, ale ten wyskoczył do góry, by po chwili unicestwić klona. Zaraz po tym wykonał ruch, jakby chciał uderzyć przeciwnika w twarz, ale gdy tylko piasek zasłonił mu dostęp, Uchiha przemieścił się w szybkim tempie za plecy Gaary i wymierzył celny cios.
Czerwonowłosy poleciał na kilka metrów.
Genin z wioski Liścia, nie czekając na kontrę znów zaatakował.
Był bardzo szybki, podobnie jak Lee podczas eliminacji.
Serenity była pod wrażeniem. Na taką sprawność trzeba pracować kilka lat, a uczeń Kakashiego zdołał opanować to, w niespełna miesiąc.
Jednak nie była zdziwiona, ponieważ znała możliwości Sharingana i wiedziała, że bez niego nie osiągnąłby takich rezultatów.
Po raz kolejny piasek nie nadążał bronić Gaary, ale czerwonowłosy nie zamierzał przegrać, nie na oczach własnego ojca, choć nienawidził go z całego serca.
Czarnowłosa zastanawiała się, czego jeszcze nauczył Uchihę jej brat, bo z całą pewnością wiedział, że sama walka wręcz nie wystarczy, by pokonać Genina z Suny. Najlepszym przykładem był Lee.
Na dodatek, widać było, że przy takim stylu walki, Sasuke zużywa dużą ilość energii.
Nie tylko ona to zauważyła.
Gaara musiał obmyślić szybko jakąś strategię, by nie wyczerpać swojego limitu czakry, a także nie mógł pozwolić na bezpośredni kontakt z przeciwnikiem.
W tej chwili miał gdzieś misję, jaka została powierzona jego drużynie. Teraz liczyło się dla niego tylko to, by wygrać walkę i zabić Uchihę.
Złożył dłonie w pieczęć i zamknął się w pisakowej kuli.
Była to forma obrony doskonałej, gdyż piasek był tak zagęszczony, że przypominał betonową ścianę nie do przebicia.
Sasuke znów zaatakował, ale natknął się na dodatkową przeszkodę w postaci grubych, ostrych kolców, które w ułamku sekundy wyrosły z kuli i go zraniły. Wycofał się więc, by móc opracować dalszy plan działania.
Czerwonowłosy stworzył "Trzecie oko", żeby rozeznać się, co dzieje się poza kulą. Uchiha stał w pozycji obronnej, ale jego mina świadczyła o tym, że nie bardzo wie, co ma dalej robić.
Serenity w skupieniu przyglądała się walce i była ciekawa, co będzie dalej.
Uczeń Kakashiego ponownie zaczął atakować na różne sposoby piaskową kulę, tym razem jednak bez problemu unikał kolców.
Czarnowłosa zauważyła, że oczy Genina przybrały czerwoną barwę, co oznaczało, że musiał aktywować Sharingan.
Czy ty nie widzisz, że w ten sposób nic nie wskórasz? pomyślała.
Uchiha chyba też tak myślał. Wyglądało na to, że podjął jakąś decyzję.
Skumulował czakrę w stopach i wspiął się na ścianę stadionu. Zatrzymał się u szczytu i kucnął. Wykonał serię pieczęci, po czym wyprostował lewą rękę. Palce miał wygięte w szpony. Drugą chwycił się za nadgarstek.
Serenity uświadomiła sobie, że skądś zna taki gest.
Po chwili wokół dłoni Genina pojawiły się wyładowania czakry.
Przecież to... czarnowłosa nie wierzyła własnym oczom.
Sasuke ruszył z niesamowitą szybkością w kierunku Gaary. Ominął wyrastające z kuli kolce i przebił się przez piaskową obronę.
Mina Uchihy świadczyła o tym, że dosięgnął on przeciwnika.
Potwierdzeniem tego był wrzask czerwonowłosego.
Coś było jednak nie tak, gdyż uczeń Kakashiego nie mógł wyciągnąć ręki z kuli, tak jakby piasek zaczął ją miażdżyć i wtedy stało się coś niewiarygodnego.
Ręka Genina została wypchnięta przez zniekształcone ramię.
Serenity zesztywniała, bo to samo ramię, a raczej jego zarys już wcześniej widziała. Było to równy miesiąc temu, kiedy zginął Dosu.
To był także dowód na to, że Gaara w szpitalu mówił prawdę, iż ma zamkniętą w sobie bestię.
Kunoichi przygotowała się na najgorsze, ale zniekształcona ręka cofnęła się do wnętrza kuli.
Sasuke nie mógł się ruszyć, sparaliżowany strachem.
Po chwili piaskowa tarcza opadła i oczom widzów ukazał się ranny Genin z Suny.
Czarnowłosa odetchnęła z ulgą, gdyż spodziewała się, że właśnie teraz spełnia się fragment jej wizji dotyczący pełnej postaci Shukaku, ale najwidoczniej Gaara zapanował nad potworem.
Przeciwnicy stali naprzeciw siebie, jednak żaden z nich nie ponowił ataku.
Serenity z niecierpliwością czekała na dalszy ciąg pojedynku.
W pewnym momencie, zupełnie znikąd pojawiły się białe piórka, a ludzie wokół Kunoichi zaczęli po prostu zasypiać. Sama też zrobiła się senna.
— Cholera — syknęła i złożyła dłonie w pieczęć. — Kai — powiedziała, a piórka uległy rozproszeniu. — Wiedziałam. Technika iluzji. To może oznaczać tylko jedno... — zerwała się z miejsca i rozejrzała szybko po trybunach. Niemal wszyscy spali oprócz Joninów i Chuninów z wioski Liścia.
Skierowała swój wzrok w stronę Hokage niemalże w tym samym momencie, w którym wybuchła tam raca dymna.
Już miała się przemieścić, ale ubiegli ją członkowie ANBU, którzy mknęli  na ratunek Trzeciemu.
Od tego momentu wydarzyło się kilka rzeczy naraz.
Przywódca ANBU zabił dwóch ochroniarzy Kazekage, Temari i Kankuro zeskoczyli na arenę, aby zabrać Gaarę, ich ojciec wraz z Hokage wskoczyli na dach jednej z trybun, z tym, że Trzeci miał przyłożony do szyi kunai. Na ten sam dach wskoczyła także czwórka, dziwnie wyglądających, shinobi, którzy stworzyli wokół dwóch Kage jakąś barierę. Jeden z ANBU, próbując przedostać się przez nią, spalił się żywcem.
Serenity popatrzyła na Gaarę z nienawiścią, a potem spojrzała z miną "A nie mówiłam" w stronę Hokage. Miała rację, że mogą się spodziewać jakiegoś zagrożenia ze strony Suny, ale nie sądziła, że będą w stanie zaatakować samego Hiruzena.
Poczuła się bezradna i próbowała przeanalizować całą tą sytuację.
Na dodatek okazało się, że wioska Piasku jest w zmowie z wioską Dźwięku i kilkoro ninja z Oto Gakure przebranych było za członków ANBU.
Uwagę czarnowłosej przykuło dziwne zachowanie posiadacza Shukaku. Była pewna, że to on miał do wykonania jakieś bardzo ważne zadanie, ale widocznie musiało pójść coś nie tak, bo członkowie jego drużyny byli zdenerwowani.
Ich opiekun wydał im jakiś rozkaz i rodzeństwo po prostu uciekło.
Serenity bez wahania ruszyła ich śladem, ale gdy minęła Kakashiego, ten złapał ją za rękę.
Nagłe szarpnięcie sprawiło, że upadła.
— Co ty do cholery wyprawiasz! — warknęła, aktywując swój Kekkei Genkai.
— Uspokój się! — powiedział, nie patrząc na nią.
Serenity mrugnęła, a jej oczy znów były zielone. Podążyła za wzrokiem brata i zrozumiała, o co mu chodzi.
Sasuke udał się w pościg za Gaarą.
— Kakashi — odezwał się Gai, który stał tuż obok. — Spójrz do wewnątrz bariery.
Białowłosy jak i jego siostra spojrzeli i oboje wstrzymali oddech.
— Orochimaru! — wydyszała kunoichi. W ślad za nią powtórzył to słowo Hatake oraz Sakura.
Serenity zdziwiła się, że jej rówieśniczka zdołała przełamać działanie Genjutsu.
W tym samym momencie zostali zaatakowani przez shinobi z wioski Dźwięku.
Czarnowłosa bez problemu zabiła kilku. Nie musiała specjalnie się wysilać. Nie mogła jednak przestać martwić się o Hokage.
Wciąż była w szoku, że Orochimaru przebrał się za Kazekage i że jest w zmowie z Suną.
Po chwili zorientowała się, co zrobił białowłosy.
— Kakashi, ty chyba postradałeś rozum. Dlaczego wysłałeś swoich uczniów i Shikamaru w pogoń za Gaarą?! — spytała, odpierając atak wroga.
— Nie chcę żeby walczyli, tylko żeby sprowadzili z powrotem Sasuke. Zdaję sobie sprawę, że mogliby zginąć z rąk Genina z Suny.
— Dlaczego nie pozwoliłeś mi za nim podążyć. Myślisz, że nie dałabym mu rady?!
— Nie wątpię w twoje umiejętności, siostra, ale tu jesteś bardziej potrzebna. Musimy pomóc Hokage!
To wystarczyło, by czarnowłosa przestała się wściekać na brata.
Między atakami próbowała zerkać w stronę Trzeciego.
ANBU byli bezradni. Mogli tylko stać i bezczynnie przyglądać się temu, co dzieje się wewnątrz bariery.
Sarutobi zaczął walczyć z Orochimaru.
Serenity stała obok Kakashiego i Gai'a. Przez chwilę przestali być atakowani. Patrzeli na rzekomego członka ANBU, który skrywał twarz za maską, ale jedna rzecz go zdradziła.
Czarnowłosa chwyciła brata za rękaw i wskazała talię kart, którą trzymał zamaskowany ninja.
— Te karty zawierają informacje o shinobich z różnych krajów. Widziałam już je podczas pierwszego egzaminu — szepnęła. — Ten koleś, to... — urwała, bo coś niedobrego zaczęło się dziać wewnątrz bariery. — Hokage! Czy on walczy z... To niemożliwe! — właśnie była świadkiem jedynej w swoim rodzaju walki pomiędzy Pierwszym, Drugim i Trzecim Hokage oraz Orochimaru. Nie dane jej było jednak, oglądać tę walkę, gdyż w pewnym momencie w środku bariery zrobiło się ciemno i nic nie było widać.
Kakashi patrzył na swoją siostrę kątem oka i czekał, aż powie kim jest ninja z talią kart.
Dziewczyna jednak była nieobecna. Czuła narastający niepokój i starała się wymyślić jakiś sposób, by uratować Hokage.
Zamaskowany ninja nieznacznie odwrócił głowę w stronę areny, na której szykowali się do walki Genma i opiekun drużyny Gaary, po czym zeskoczył wraz z dwójką swoich towarzyszy na dół, by wesprzeć sojusznika z wioski Piasku.
Serenity wraz z bratem i Gai'em poszli w ślady przebierańca i stanęli naprzeciw wrogów.
— Zdejmij maskę Kabuto — warknęła czarnowłosa, czując na sobie niedowierzające spojrzenie Kakashiego.
— Bystra dziewczynka, ale skąd wiedziałaś, że to ja — spytał Yakushi, odkrywając twarz.
— Nie mam zamiaru się tłumaczyć. Przynajmniej teraz mam pewność, że jesteś szpiegiem Orochimaru.
Przez twarz okularnika przemknął cień zaskoczenia, ale niemal natychmiast uśmiechnął się z ironią.
— Jak taka mała dziewczynka zamierza ze mną wygrać? — zakpił.
— Nie jest sama, jakbyś nie zauważył Yakushi — rzekł Kakashi.
— Znów się spotykamy — zwrócił się do niego szarowłosy. — Cóż, chciałbym się z wami pobawić, ale może innym razem. Pan Orochimaru, chyba już dokonał tego co zamierzał — dodał i zniknął, gdy w jego stronę pomknęły kunaie.
Reszta wrogów również się rozpłynęła, pozostawiając czwórkę shinobi na środku areny.
— Przynajmniej nie zbierze o mnie informacji — stwierdziła czarnowłosa. Genma jednak udał się w pościg za swoim niedoszłym przeciwnikiem. Nikt go nie zatrzymywał.
Kakashi, Gai i Serenity spojrzeli w stronę sześciennej bariery.
Kunoichi miała nadzieję, że Kabuto się mylił i że ma ona szansę zapobiec spełnieniu się wizji pogrzebu.
— I co teraz? — spytał Sensei drużyny Nejiego.
— Spróbuję zniwelować barierę — odparła Serenity. — Muszę znaleźć tylko słaby jej punkt.
— Oszalałaś?! — zawołał Hatake. — Widziałaś przecież, że nawet ANBU nie zdołało się przedrzeć.
— Muszę spróbować — powiedziała, po czym stworzyła kilka klonów, które od razu pomknęły w kierunku bariery.
Gdy tylko się z nią zetknęły, natychmiast zostały zniszczone przez ogień.
Czarnowłosa wyjęła cztery róże i stworzyła tyle samo klonów. Każdemu wręczyła jedną i posłała czwórkę tam, gdzie poprzednie klony.
Podobizny Serenity mając w ręce różę ustawiły się przy każdej ścianie bariery. Zamknęły kwiaty w dłoniach i wypuściły płatki, które zmieniły kolor, prócz jednej.
Każda z róż odpowiadała jednemu z czterech żywiołów.
Klony wykonały pieczęcie i po kolei atakowały barierę ogniem, wodą, powietrzem i ziemią.
Nie dało to jednak żadnych rezultatów.
Czarnowłosa warknęła ze złości i sama udała się w kierunku przeszkody. Aktywowała swój Kekkei Genkai i zaczęła okrążać barierę ze wszystkich stron.
Chwilę później stanęła obok brata i patrzyła z rezygnacją w stronę Hokage.
— To coś nie ma żadnych słabych punktów — jęknęła.
— A właściwie, co ty tam robiłaś? — spytał Gai.
— Serenity ma niespotykany Limit Krwi. Tak jak Sasuke, czy Neji posiadają specyficzną technikę oczu, tak i ona ją ma — powiedział Kakashi.
— A na czym polega?
— Kiedy Serenity aktywuje swój Shigan, nie widzi nic prócz linii... — białowłosy urwał, ale czarnowłosa kiwnęła głową, by mówił dalej. — Prócz linii życia swojego przeciwnika. W ten sposób może szybko i niespodziewanie zadać śmiertelny cios. Oprócz tego może zobaczyć wszystko, czego ludzkie oko nie może zobaczyć, na przykład szczelinę w barierze ochronnej. Nie znam jednak wszystkich możliwości jej Kekkei Genkai, ale wiem jedno. Gdy Shigan jest aktywny, Serenity nie rozpoznaje kto jest wrogiem, a kto przyjacielem. Jedynie po głosie może się zorientować kogo ma zabić.
Gai słuchał tego z szeroko otwartymi ustami, ale nie czarnowłosa. Ona w ogóle nie słuchała, tylko wpatrywała się w miejsce walki Sarutobiego.
Nagle upadła na kolana, kiedy przed jej oczami pojawił się obraz uśmiechniętego Trzeciego na białym tle. Wiedziała już, co to oznacza.
— Serenity, co się stało?! — spytał Kakashi, chwytając ją za ramiona.
— Hokage... nie żyje... — wyszeptała.

1 komentarz:

  1. Ajjjj... miałam nadzieję, że bardziej rozwiniesz walkę Naruto i Nejiego, mojego kochanego. Niestety, a szkoda. Chociaż, bardzo żałuję, ze przegrał wtedy, choć i tak to geniusz *_* Shikamaru bardzo szanuję, Temari uwielbiam, więc znów się lekko zawiodłam, że skróciłaś tę walkę do minimum ;c No, ale w kończu opowiadanie dotyczy głównie Gaary. Jego walka z Sasuke była imponująca, ładnie opisana, ciekawa. Napaść Orochimaru... nie za szybko sie wszystko potoczyło? Walka Trzeciego i Orochimaru trwała kilka odcinków... no ale wreszcie poznaliśmy sekret Serenity - jej Kekkei Genkai! Hmm... Bardzo ciekawy pomysł. Tylko czemu Kakashi nie wie o tym wszystkieo? W końcu to jego siostra, no, chyba że jej moce Shigana jeszcze do końca się nie ukazały. Lecimy do dwudziestki :D

    OdpowiedzUsuń