1 sierpnia 2011

21.Geneza motta życiowego Gaary.


Gaara patrzył wściekle na intruzów.
Koleś w dresie również patrzył na niego wrogo.
— Sakura?! — odezwał się po chwili blondyn.
— Co znowu? — warknęła. Widać, że nie przepadała za nim.
— Kto to jest, do diabła?! — spytał wskazując na Genina z Suny.
Nie mów, że mnie nie poznajesz... czerwonowłosy zadrwił w myślach.
— Mimo, że trochę zmieniony, sądzę, że to ów Gaara — powiedział kundel.
Gadający pies? Ach, no tak, zapewne technika przywołania, ale wątpię, by któreś z nich  umiało przywołać jakiekolwiek zwierzę. Mimo tych myśli syn Kazekage wciąż patrzył morderczym wzrokiem na tego, który uniemożliwił mu zaspokojenia swojej żądzy.
W oczach Uzumakiego dostrzegł niedowierzanie pomieszane ze strachem, co mile go połechtało i jednocześnie utwierdziło w przekonaniu, iż taki słabeusz nie może być podobny do niego. Teraz był wręcz pewien, że blondyn kłamał, mówiąc, że ma w sobie bestię. Gdyby to była prawda, nie zachowywał by się w ten sposób.
— Ty... — zaczął Gaara. — Tak, to ty jesteś tym gościem, którego miałem zabić — dodał, a Naruto wzdrygnął się przerażony.
— Musimy uciekać! — wrzasnął blondyn, jednak w tym samym momencie Gaara ruszył do ataku, chcąc zakończyć to, co zaplanował.
— Giń, Uchiha Sasuke! — warknął i już miał wykonać śmiertelny cios, gdy na drodze stanęła mu różowowłosa, broniąc bezbronnego kolegę.
Ta postawa przywołała u Jinchuriki wspomnienie Yashamaru, który w podobny sposób bronił przed nim niewinne dziecko. Trwało to zaledwie ułamek sekundy.
Czerwonowłosy zmienioną ręką przygwoździł „przeszkodę” do drzewa, krzycząc przy tym „Z drogi!”. Kunoichi zemdlała pod wpływem uderzenia.
— Sakura! — zawołał Uzumaki, po czym przeniósł czarnowłosego w teoretycznie bezpieczne miejsce, czyli z dala od potwora.
Wspomnienie wujka nieco wytrąciło z równowagi Gaarę. Trzymał się za głowę i patrzył na nieprzytomną dziewczynę, nawet nie zauważył, że jego ofiary nie ma w pobliżu i nie słyszał paniki w głosie blondyna.
— Dlaczego? — zadał pytanie, przypominając sobie jak Jonin bronił swego ucznia.
W oczach tej zuchwałej dziewuchy widział determinację. Dlaczego chciała z nim walczyć? Przecież nie miałaby żadnych szans. A przede wszystkim dlaczego stanęła w obronie Uchihy? Nie mógł tego zrozumieć, nie potrafił znaleźć racjonalnego wytłumaczenia.
I znów przed oczami zobaczył postać Yashamaru, a wraz z nim pojawiło się kolejne wspomnienie.


"Ten sam dzień, tuż po incydencie na dworze.
Mały Gaara stał w salonie, w domu brata jego matki i patrzył na jej zdjęcie. W prawej dłoni trzymał nóż, którym po chwili dźgnął się w lewą rękę, ale nawet małe zadrapanie nie powstało.
— To nie ma żadnego sensu — powiedział sam do siebie. — Piasek nigdy do tego nie dopuści.
— Gaara — usłyszał znajomy głos od strony drzwi, lecz mimo to drgnął.
— Yashamaru? — w głosie chłopca słychać było smutek.
— Otrzymałem od Kazekage rozkaz, żeby się tobą opiekować i cię chronić — powiedział jego wujek. — Mam uważać na twoje zdrowie i bezpieczeństwo. Proszę, nie rób takich rzeczy na moich oczach — ciągnął, a Gaara zawstydzony spuścił wzrok. — Chociaż z drugiej strony piasek zawsze cię ochroni — dodał z lekkim zakłopotaniem.
— Yashamaru, wybacz — szepnął czerwonowłosy.
— Hę? A, to? — blondyn dotknął swego zabandażowanego czoła. — To tylko małe zadrapania.
— Czy zadrapanie... boli? — spytał Gaara i spojrzał na wujka smutnym wzrokiem.
— Tylko troszeczkę. Niedługo przestanie, bo się zagoi — odparł z uśmiechem.
— Hej, Yashamaru, jak to jest czuć ból? — dopytywał się chłopiec. — No bo ja nigdy wcześniej nie byłem ranny, więc się nad tym zastanawiam.
— Jakby ci to wytłumaczyć... — zastanawiał się blondyn. — To bardzo nieprzyjemne i drażniące uczucie — zaczął powoli. — No więc, gdy ktoś zostanie w jakiś sposób ranny, to wtedy staje się bardzo słaby. Nie jest w stanie normalnie myśleć, ani się na niczym skupić — zaczął się drapać po głowie. — Heh, nie mogę tego jasno wytłumaczyć, ale mówiąc wprost, lepiej go nie doświadczyć, bo to nie jest dobre uczucie.
Gaara patrzył na zabandażowaną rękę wujka z mieszanymi uczuciami.
— Yashamaru? — odezwał się po chwili.
— Tak?
— Czy ty mnie... nienawidzisz?
Mężczyzna westchnął.
— Ludzie ciągle wyrządzają sobie nawzajem krzywdę, przysparzając w ten sposób wiele bólu i cierpienia, ale tak naprawdę ciężko jest kogoś znienawidzić.
— Dziękuję, Yashamaru — odparł Gaara. Słowa wujka dodały mu otuchy. — Myślę, że zrozumiałem wreszcie, co to jest ból.
— Naprawdę?
— Sądzę, że wiem, ponieważ ja też jestem w jakiś sposób ranny. Odczuwam to zawsze tutaj — dotknął miejsca, gdzie biło jego serce. — Nie krwawię, ale czuję wielki ból tu w piersiach.
Blondyn podszedł do niego, zabrał mu nóż i przykucnął, po czym rozciął sobie palec, a krew zaczęła kapać na podłogę.
— Krwawiące rany cielesne czasami brzydko wyglądają i mogą powodować bardzo wielki ból — powiedział. — Ale z upływem czasu się goją, a on sam mija, a gdy używasz lekarstwa, dzieje się to znacznie szybciej. Jednak najgorszymi ranami są te w sercu. Je bardzo trudno jest wyleczyć.
— Rany w sercu? — zdziwił się Gaara.
— Rana serca bardzo różni się od zwykłej rany. W przeciwieństwie do normalnej nie istnieją lekarstwa, by ją wyleczyć i czasami nie goi się ona nigdy — rzekł Yashamaru. Czerwonowłosy ze smutkiem ponownie położył dłoń na klatce piersiowej, po stronie, gdzie znajdowało się serce. — Ale istnieje jedna rzecz, która potrafi na nią zaradzić — mówił dalej. Gaara spojrzał na niego ciekawy, jaka to rzecz. — To ciężkie do zdobycia lekarstwo — ciągnął mężczyzna. — Które można otrzymać tylko od innej osoby. — dodał i spojrzał na fotografię swojej siostry.
— Co? Czym ono jest? — spytał chłopiec.
— To coś, co potrafi uleczyć ranę serca to... miłość — dokończył, patrząc z uśmiechem na siostrzeńca.
— Miłość?
— Tak.
— Jak mogę je dostać? Co powinienem zrobić, by pozbyć się bólu?
— Gaara, przecież ty już je otrzymałeś — obaj spojrzeli na zdjęcie. — Miłość wyrażana jest poprzez poświęcenie się dla dobra bardzo bliskiej osoby, dbanie o nią, chronienie jej, tak jak moja siostra. Wierzę, że moja siostra bardzo cię kochała, Gaara. Shukaku Piasku, to żyjący duch używany zwykle w celach związanych z walką. Piasek, który broni cię automatycznie, Gaara, robi tak właśnie z powodu miłości. Wierzę, że tym piaskiem kieruje wola twojej zmarłej matki. Dzieje się tak, ponieważ moja siostra chce cię chronić nawet po swojej śmierci.
— Yashamaru...
— Co takiego?
— Dzięki za wcześniej... Za to, że mnie powstrzymałeś.
— Nie ma za co. Gaara, jesteś dla mnie bardzo ważną i szczególnie bliską osobą — powiedział blondyn, trzymając ranny palec w buzi. Chłopiec podszedł do niego i chwycił jego dłoń. Patrzyli na siebie w milczeniu."


Genin z Suny trzymał się za głowę. Próbował za wszelką cenę odepchnąć wspomnienia, które sprawiały mu fizyczny ból. Niestety, jak na złość pojawiały się coraz to nowsze obrazy z przeszłości.


"Pełnia księżyca. Gaara biegł z uśmiechem na ustach pustymi uliczkami wioski Suna, trzymając w rękach torbę z maścią na rany. Dostał ją od Yashamaru. Dobiegł do drzwi domu, gdzie mieszkała dziewczynka, którą zaatakował. Zapukał. Otworzyła mu właśnie ona.
— Przepraszam za wcześniej — powiedział chłopiec. — To musiało bardzo boleć, prawda? Masz, to maść na rany. Możesz jej użyć...
— Idź stąd potworze! — warknęła, patrząc na niego wrogo i zamknęła mu drzwi przed nosem.
Zabolało. Nazwała go potworem. Upuścił torbę z maścią.
Chwilę później, wracał do domu ze spuszczoną głową.
Omal nie wpadł na niego jakiś pijak.
— Co do diabła? — wybełkotał. — Uważaj, jak chodzisz! Przeklęty bachor! — warknął. Gaara spojrzał na niego. Mężczyzna, jakby w jednej chwili wytrzeźwiał. — T-ty jesteś... — wyjąkał, patrząc na chłopca z przerażeniem.
Znowu... Te oczy... Dlaczego? Dlaczego?! myślał. Nie mógł znieść spojrzenia pijaka i nie zastanawiając się długo użył piasku by go zabić.
Gdy tylko to zrobił, poszedł dalej. W pewnym momencie zauważył swojego ojca. Przystanął przy nim i spojrzał smutno w jego oczy, z których biła wrogość. Bez słowa odszedł ze spuszczoną głową.
Miał zamiar wrócić do domu, ale rozmyślił się.
Chwilę później siedział na dachu jakiegoś budynku i rozmyślał na temat swojej egzystencji. Nie rozumiał dlaczego ludzie go tak traktowali. Omijali szerokim łukiem lub uciekali przed nim. Patrzyli na niego z nienawiścią lub przerażeniem.
Dlaczego tylko ja jeden jestem potworem? Czym ja jestem? myślał. Yashamaru mówił mu, że ranę w sercu może uleczyć miłość, ale gdziekolwiek by nie spojrzał, nigdzie nie dostrzegał miłości, czy życzliwości.
Nagle aktywowała się jego piaskowa tarcza i uchroniła go przed kilkoma kunaiami, które leciały wymierzone prosto w jego plecy. Odwrócił się przestraszony.
— Co to? — patrzył na shinobi, który szykował kolejne sztylety. Dlaczego? Dlaczego tylko ja mam tego doświadczać?! pomyślał i zacisnął zęby. Jego spojrzenie zmieniło się z przerażonego na wrogie.
Ninja znów zaatakował, ale ponownie zadziała obrona Gaary, choć ten nawet nie kiwnął palcem.
Sekundę później chłopiec ze złością posłał w stronę napastnika piasek, który owinął się wokół ciała, po czym czerwonowłosy zacisnął dłoń w pięść, a piasek zmiażdżył jego przeciwnika.
— Kim jesteś? — spytał roztrzęsiony, kiedy ninja leżał na ziemi. — Dlaczego? — zauważył na jego palcu bandaż i przełknął głośno ślinę. Podszedł bliżej, "modląc" się, by nie była to osoba, o której pomyślał. Drżącą dłonią zdjął maskę napastnikowi i wtedy jego najgorsze obawy się sprawdziły.
Ból, jaki poczuł w sercu, był tak wielki, że z jego gardła wydobył się przeraźliwy krzyk rozpaczy.
To Yashamaru go zaatakował. Yashamaru chciał go zabić."


Gaara spojrzał na Naruto.
— Co jest? Już nie chcesz uciekać? — spytał, patrząc wrogo na przerażonego blondyna. — Tych dwoje... Kim oni dla ciebie są?!
— Oni... Oni są... moimi najlepszymi przyjaciółmi! — odparł Genin z Konohy, a w jego głosie nie słychać było już strachu, jak wcześniej. — Lepiej zostaw ich w spokoju i spadaj, bo inaczej pożałujesz! — dodał odważnie.
Gaara na te słowa przycisnął bardziej kunoichi do drzewa. Sakura krzyknęła z bólu, a w Uzumakim odwaga jakby nieco zmalała.
— No, co jest?! Przecież miałem "pożałować"! — warczał Gaara. — Pospiesz się i chodź! — zamierzał szybko wykończyć tego irytującego dupka.
Wkurzony blondynek ruszył do ataku. Chciał uderzyć czerwonowłosego pięścią, ale nawet nie zdążył, bo oberwał pierwszy. Odrzuciło go w to samo miejsce, z którego zaatakował.
Genin z Suny zaczął się śmiać z żałosnego postępowania Naruto.
— Walczysz za innych? To dlatego zatrzymujecie się na takim poziomie — powiedział. — Nie macie powodu, by walczyć. Tylko zwycięzca może zaznać wartości istnienia. Po prostu zapomnij o swoich bezwartościowych przyjaciołach i walcz dla samego siebie.
— Bezwartościowych... przyjaciołach... — blondyn zazgrzytał zębami. Zaciśnięte w pięści dłonie mu drżały ze złości.
— Kierowanie się bezwartościowymi uczuciami zgubi cię — ciągnął dalej Gaara.
— Ty... Nie pozwolę ci tak mówić — warknął Uzumaki. — Pokonam ciebie, choćby nie wiem co! — krzyknął. Wyciągnął kunai i ponowił atak.
— Hehe... Nie wiecie, czym jest prawdziwa potęga! — zadrwił syn Kazekage.
— Zamknij się! — wrzasnął słabeusz.
I znów czerwonowłosy chwycił się za głowę.
Obraz determinacji w oczach różowowłosej, obrona dziewczynki przez Yashamaru i znów spojrzenie kunoichi, która chciała stawić mu czoła, broniąc członka swej drużyny.
Wściekły machnął ogonem, by odeprzeć atak blondyna i choć nie chciał, zatracił się w dalszej części wspomnienia, które tak mocno wpłynęło na jego życie.


"Ogromna rozpacz chłopca znalazła swe ujście w łzach. Zaczął szlochać, bo skrzywdził jedyną osobę, której ufał, a która go zaatakowała.
— Dlaczego? —  spytał. —  Dlaczego, powiedz mi? Dlaczego ty? Dlaczego? —  nic z tego nie rozumiał, przecież Yashamaru mówił, iż jest dla niego kimś bardzo ważnym, więc czemu go zaatakował. — Dlaczego? Ty zawsze... zawsze mnie... Dlaczego, Yashamaru?
— Rozkaz —  odparł słabym głosem blondyn. —  Mam zadanie cię zabić, a powierzył mi je twój ojciec, Mistrz Kazekage.
Z oczu Gaary popłynęły kolejne łzy, nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał.
— Mój ojciec...? Dlaczego mój tata chce mnie...? — pytał. To nie dzieje się naprawdę próbował przekonać sam siebie w myślach.
— Twoje narodziny wraz z demonem piasku Shukaku były eksperymentem — mówił mężczyzna. — Nie jesteś jednak w stanie opanować ducha Shukaku, który w tobie mieszka, co może stanowić potencjalne zagrożenie dla wioski.
— Więc... nie było wyboru z powodu rozkazu mojego ojca... — powiedział Gaara.
— Nie, to nie prawda — odparł jego wuj. — Wprawdzie Mistrz Kazekage wydał mi rozkaz, ale istniała możliwość odmowy — te słowa zabiły ostatnią iskierkę nadziei w chłopcu. — Paniczu Gaara, w głębi serca nienawidzę cię — każde kolejne zdanie pogłębiało rozpacz czerwonowłosego. — Urodziłeś się, kradnąc życie mojej ukochanej siostry. Nigdy ci tego nie wybaczę. Owszem, próbowałem pokochać ciebie, jako pamiątkę po Karurze, ale nie potrafiłem. Nie chciała żebyś się urodził. Stała się ofiarą, a zarazem przekleństwem dla wioski. Od tego czasu mam w sercu ranę, która nigdy się nie zagoi. Imię, które nosisz, nadała ci twoja matka. Gaara, to imię oznacza demona, który kocha tylko siebie, więc kochaj wyłącznie  siebie i walcz tylko dla siebie. Tylko wtedy będziesz miał szansę, aby przetrwać. Taka była jej wola. Nazwała cię tak nie dlatego, że się o ciebie martwiła, czy też, że cię kochała. Chciała, żebyś żył i nosił to imię, by wspomnienie o niej trwało w tej wiosce i przypominało ją. Aby świat dowiedział się, że nigdy nie byłeś kochany — Yashamaru rozpiął kamizelkę, co uaktywniło, kryjące się pod nią ładunki wybuchowe. — To już koniec. Proszę, zgiń! — to były ostatnie słowa Yashamaru, po których nastąpiła eksplozja. Jednak piasek ponownie ochronił Gaarę.
Syn Kazekage siedział z podkulonymi nogami i płakał. Wszystko, co do tej pory mówił jego wuj było kłamstwem, teraz to już wiedział. Matka nigdy go nie kochała. Piasek, który go chronił, nie był dowodem jej miłości. Nigdy też nie był kimś ważnym dla Yashamaru. Wszyscy pragnęli jego śmierci, zwłaszcza jego ojciec.
Siłą woli i piaskiem wytatuował sobie na czole symbol miłości, której nigdy nie zaznał.
Zrozumiał, że jest sam. Że zawsze był sam. Już nigdy nikomu nie uwierzy i nikogo nie pokocha."


Śmierć wuja zapoczątkowała w Gaarze nienawiść do świata.
"Kochaj siebie i walcz tylko dla siebie." To zdanie stało się jego mottem życiowym, a ponieważ to jedyny sposób, aby przetrwać, postanowił zabić każdego, kto wejdzie mu w drogę. Wtedy potwierdzi sens swojego istnienia.

1 komentarz:

  1. I znów pełno Gaary Awwww *-* Uwielbiam go! wspomnienia opisane świetnie, jak zawsze. Ma się talent, ma się! Opisy jak zawsze na poziomie, niemalże idealne!

    OdpowiedzUsuń