Gaara patrzył wściekle na intruzów.
Koleś w dresie również patrzył na niego
wrogo.
— Sakura?! — odezwał się po chwili
blondyn.
— Co znowu? — warknęła. Widać, że nie
przepadała za nim.
— Kto to jest, do diabła?! — spytał
wskazując na Genina z Suny.
Nie mów, że mnie nie poznajesz... czerwonowłosy zadrwił w myślach.
— Mimo, że trochę zmieniony, sądzę, że
to ów Gaara — powiedział kundel.
Gadający pies? Ach, no tak, zapewne
technika przywołania, ale wątpię, by któreś z nich umiało przywołać
jakiekolwiek zwierzę.
Mimo tych myśli syn Kazekage wciąż patrzył morderczym wzrokiem na tego, który
uniemożliwił mu zaspokojenia swojej żądzy.
W oczach Uzumakiego dostrzegł
niedowierzanie pomieszane ze strachem, co mile go połechtało i jednocześnie
utwierdziło w przekonaniu, iż taki słabeusz nie może być podobny do niego.
Teraz był wręcz pewien, że blondyn kłamał, mówiąc, że ma w sobie bestię. Gdyby
to była prawda, nie zachowywał by się w ten sposób.
— Ty... — zaczął Gaara. — Tak, to ty
jesteś tym gościem, którego miałem zabić — dodał, a Naruto wzdrygnął się
przerażony.
— Musimy uciekać! — wrzasnął blondyn,
jednak w tym samym momencie Gaara ruszył do ataku, chcąc zakończyć to, co
zaplanował.
— Giń, Uchiha Sasuke! — warknął i już
miał wykonać śmiertelny cios, gdy na drodze stanęła mu różowowłosa, broniąc
bezbronnego kolegę.
Ta postawa przywołała u Jinchuriki
wspomnienie Yashamaru, który w podobny sposób bronił przed nim niewinne
dziecko. Trwało to zaledwie ułamek sekundy.
Czerwonowłosy zmienioną ręką
przygwoździł „przeszkodę” do drzewa, krzycząc przy tym „Z drogi!”.
Kunoichi zemdlała pod wpływem uderzenia.
— Sakura! — zawołał Uzumaki, po czym
przeniósł czarnowłosego w teoretycznie bezpieczne miejsce, czyli z dala od
potwora.
Wspomnienie wujka nieco wytrąciło z
równowagi Gaarę. Trzymał się za głowę i patrzył na nieprzytomną dziewczynę,
nawet nie zauważył, że jego ofiary nie ma w pobliżu i nie słyszał paniki w
głosie blondyna.
— Dlaczego? — zadał pytanie, przypominając
sobie jak Jonin bronił swego ucznia.
W oczach tej zuchwałej dziewuchy
widział determinację. Dlaczego chciała z nim walczyć? Przecież nie miałaby
żadnych szans. A przede wszystkim dlaczego stanęła w obronie Uchihy? Nie mógł
tego zrozumieć, nie potrafił znaleźć racjonalnego wytłumaczenia.
I znów przed oczami zobaczył postać
Yashamaru, a wraz z nim pojawiło się kolejne wspomnienie.
"Ten sam dzień, tuż po incydencie
na dworze.
Mały Gaara stał w salonie, w domu brata
jego matki i patrzył na jej zdjęcie. W prawej dłoni trzymał nóż, którym po
chwili dźgnął się w lewą rękę, ale nawet małe zadrapanie nie powstało.
— To nie ma żadnego sensu — powiedział
sam do siebie. — Piasek nigdy do tego nie dopuści.
— Gaara — usłyszał znajomy głos od
strony drzwi, lecz mimo to drgnął.
— Yashamaru? — w głosie chłopca słychać
było smutek.
— Otrzymałem od Kazekage rozkaz, żeby
się tobą opiekować i cię chronić — powiedział jego wujek. — Mam uważać na twoje
zdrowie i bezpieczeństwo. Proszę, nie rób takich rzeczy na moich oczach —
ciągnął, a Gaara zawstydzony spuścił wzrok. — Chociaż z drugiej strony piasek
zawsze cię ochroni — dodał z lekkim zakłopotaniem.
— Yashamaru, wybacz — szepnął
czerwonowłosy.
— Hę? A, to? — blondyn dotknął swego
zabandażowanego czoła. — To tylko małe zadrapania.
— Czy zadrapanie... boli? — spytał
Gaara i spojrzał na wujka smutnym wzrokiem.
— Tylko troszeczkę. Niedługo
przestanie, bo się zagoi — odparł z uśmiechem.
— Hej, Yashamaru, jak to jest czuć ból?
— dopytywał się chłopiec. — No bo ja nigdy wcześniej nie byłem ranny, więc się
nad tym zastanawiam.
— Jakby ci to wytłumaczyć... —
zastanawiał się blondyn. — To bardzo nieprzyjemne i drażniące uczucie — zaczął
powoli. — No więc, gdy ktoś zostanie w jakiś sposób ranny, to wtedy staje się
bardzo słaby. Nie jest w stanie normalnie myśleć, ani się na niczym skupić —
zaczął się drapać po głowie. — Heh, nie mogę tego jasno wytłumaczyć, ale mówiąc
wprost, lepiej go nie doświadczyć, bo to nie jest dobre uczucie.
Gaara patrzył na zabandażowaną rękę
wujka z mieszanymi uczuciami.
— Yashamaru? — odezwał się po chwili.
— Tak?
— Czy ty mnie... nienawidzisz?
Mężczyzna westchnął.
— Ludzie ciągle wyrządzają sobie
nawzajem krzywdę, przysparzając w ten sposób wiele bólu i cierpienia, ale tak
naprawdę ciężko jest kogoś znienawidzić.
— Dziękuję, Yashamaru — odparł Gaara.
Słowa wujka dodały mu otuchy. — Myślę, że zrozumiałem wreszcie, co to jest ból.
— Naprawdę?
— Sądzę, że wiem, ponieważ ja też
jestem w jakiś sposób ranny. Odczuwam to zawsze tutaj — dotknął miejsca, gdzie
biło jego serce. — Nie krwawię, ale czuję wielki ból tu w piersiach.
Blondyn podszedł do niego, zabrał mu
nóż i przykucnął, po czym rozciął sobie palec, a krew zaczęła kapać na podłogę.
— Krwawiące rany cielesne czasami
brzydko wyglądają i mogą powodować bardzo wielki ból — powiedział. — Ale z
upływem czasu się goją, a on sam mija, a gdy używasz lekarstwa, dzieje się to
znacznie szybciej. Jednak najgorszymi ranami są te w sercu. Je bardzo trudno
jest wyleczyć.
— Rany w sercu? — zdziwił się Gaara.
— Rana serca bardzo różni się od
zwykłej rany. W przeciwieństwie do normalnej nie istnieją lekarstwa, by ją
wyleczyć i czasami nie goi się ona nigdy — rzekł Yashamaru. Czerwonowłosy ze
smutkiem ponownie położył dłoń na klatce piersiowej, po stronie, gdzie znajdowało
się serce. — Ale istnieje jedna rzecz, która potrafi na nią zaradzić — mówił
dalej. Gaara spojrzał na niego ciekawy, jaka to rzecz. — To ciężkie do zdobycia
lekarstwo — ciągnął mężczyzna. — Które można otrzymać tylko od innej osoby. —
dodał i spojrzał na fotografię swojej siostry.
— Co? Czym ono jest? — spytał chłopiec.
— To coś, co potrafi uleczyć ranę serca
to... miłość — dokończył, patrząc z uśmiechem na siostrzeńca.
— Miłość?
— Tak.
— Jak mogę je dostać? Co powinienem
zrobić, by pozbyć się bólu?
— Gaara, przecież ty już je otrzymałeś
— obaj spojrzeli na zdjęcie. — Miłość wyrażana jest poprzez poświęcenie się dla
dobra bardzo bliskiej osoby, dbanie o nią, chronienie jej, tak jak moja
siostra. Wierzę, że moja siostra bardzo cię kochała, Gaara. Shukaku Piasku, to
żyjący duch używany zwykle w celach związanych z walką. Piasek, który broni cię
automatycznie, Gaara, robi tak właśnie z powodu miłości. Wierzę, że tym
piaskiem kieruje wola twojej zmarłej matki. Dzieje się tak, ponieważ moja
siostra chce cię chronić nawet po swojej śmierci.
— Yashamaru...
— Co takiego?
— Dzięki za wcześniej... Za to, że mnie
powstrzymałeś.
— Nie ma za co. Gaara, jesteś dla mnie
bardzo ważną i szczególnie bliską osobą — powiedział blondyn, trzymając ranny
palec w buzi. Chłopiec podszedł do niego i chwycił jego dłoń. Patrzyli na
siebie w milczeniu."
Genin z Suny trzymał się za głowę.
Próbował za wszelką cenę odepchnąć wspomnienia, które sprawiały mu fizyczny
ból. Niestety, jak na złość pojawiały się coraz to nowsze obrazy z przeszłości.
"Pełnia księżyca. Gaara biegł z
uśmiechem na ustach pustymi uliczkami wioski Suna, trzymając w rękach torbę z
maścią na rany. Dostał ją od Yashamaru. Dobiegł do drzwi domu, gdzie mieszkała
dziewczynka, którą zaatakował. Zapukał. Otworzyła mu właśnie ona.
— Przepraszam za wcześniej — powiedział
chłopiec. — To musiało bardzo boleć, prawda? Masz, to maść na rany. Możesz jej
użyć...
— Idź stąd potworze! — warknęła,
patrząc na niego wrogo i zamknęła mu drzwi przed nosem.
Zabolało. Nazwała go potworem. Upuścił
torbę z maścią.
Chwilę później, wracał do domu ze
spuszczoną głową.
Omal nie wpadł na niego jakiś pijak.
— Co do diabła? — wybełkotał. — Uważaj,
jak chodzisz! Przeklęty bachor! — warknął. Gaara spojrzał na niego. Mężczyzna,
jakby w jednej chwili wytrzeźwiał. — T-ty jesteś... — wyjąkał, patrząc na
chłopca z przerażeniem.
Znowu... Te oczy... Dlaczego?
Dlaczego?! myślał. Nie mógł znieść spojrzenia pijaka i nie zastanawiając się
długo użył piasku by go zabić.
Gdy tylko to zrobił, poszedł dalej. W
pewnym momencie zauważył swojego ojca. Przystanął przy nim i spojrzał smutno w
jego oczy, z których biła wrogość. Bez słowa odszedł ze spuszczoną głową.
Miał zamiar wrócić do domu, ale
rozmyślił się.
Chwilę później siedział na dachu
jakiegoś budynku i rozmyślał na temat swojej egzystencji. Nie rozumiał dlaczego
ludzie go tak traktowali. Omijali szerokim łukiem lub uciekali przed nim.
Patrzyli na niego z nienawiścią lub przerażeniem.
Dlaczego tylko ja jeden jestem
potworem? Czym ja jestem? myślał. Yashamaru mówił mu, że ranę w sercu może
uleczyć miłość, ale gdziekolwiek by nie spojrzał, nigdzie nie dostrzegał
miłości, czy życzliwości.
Nagle aktywowała się jego piaskowa
tarcza i uchroniła go przed kilkoma kunaiami, które leciały wymierzone prosto w
jego plecy. Odwrócił się przestraszony.
— Co to? — patrzył na shinobi, który
szykował kolejne sztylety. Dlaczego?
Dlaczego tylko ja mam tego doświadczać?! pomyślał i zacisnął zęby. Jego
spojrzenie zmieniło się z przerażonego na wrogie.
Ninja znów zaatakował, ale ponownie
zadziała obrona Gaary, choć ten nawet nie kiwnął palcem.
Sekundę później chłopiec ze złością
posłał w stronę napastnika piasek, który owinął się wokół ciała, po czym
czerwonowłosy zacisnął dłoń w pięść, a piasek zmiażdżył jego przeciwnika.
— Kim jesteś? — spytał roztrzęsiony,
kiedy ninja leżał na ziemi. — Dlaczego? — zauważył na jego palcu bandaż i
przełknął głośno ślinę. Podszedł bliżej, "modląc" się, by nie była to
osoba, o której pomyślał. Drżącą dłonią zdjął maskę napastnikowi i wtedy jego
najgorsze obawy się sprawdziły.
Ból, jaki poczuł w sercu, był tak
wielki, że z jego gardła wydobył się przeraźliwy krzyk rozpaczy.
To Yashamaru go zaatakował. Yashamaru
chciał go zabić."
Gaara spojrzał na Naruto.
— Co jest? Już nie chcesz uciekać? —
spytał, patrząc wrogo na przerażonego blondyna. — Tych dwoje... Kim oni dla
ciebie są?!
— Oni... Oni są... moimi najlepszymi
przyjaciółmi! — odparł Genin z Konohy, a w jego głosie nie słychać było już
strachu, jak wcześniej. — Lepiej zostaw ich w spokoju i spadaj, bo inaczej
pożałujesz! — dodał odważnie.
Gaara na te słowa przycisnął bardziej
kunoichi do drzewa. Sakura krzyknęła z bólu, a w Uzumakim odwaga jakby nieco
zmalała.
— No, co jest?! Przecież miałem
"pożałować"! — warczał Gaara. — Pospiesz się i chodź! — zamierzał
szybko wykończyć tego irytującego dupka.
Wkurzony blondynek ruszył do ataku.
Chciał uderzyć czerwonowłosego pięścią, ale nawet nie zdążył, bo oberwał
pierwszy. Odrzuciło go w to samo miejsce, z którego zaatakował.
Genin z Suny zaczął się śmiać z żałosnego
postępowania Naruto.
— Walczysz za innych? To dlatego
zatrzymujecie się na takim poziomie — powiedział. — Nie macie powodu, by
walczyć. Tylko zwycięzca może zaznać wartości istnienia. Po prostu zapomnij o
swoich bezwartościowych przyjaciołach i walcz dla samego siebie.
— Bezwartościowych... przyjaciołach...
— blondyn zazgrzytał zębami. Zaciśnięte w pięści dłonie mu drżały ze złości.
— Kierowanie się bezwartościowymi
uczuciami zgubi cię — ciągnął dalej Gaara.
— Ty... Nie pozwolę ci tak mówić —
warknął Uzumaki. — Pokonam ciebie, choćby nie wiem co! — krzyknął. Wyciągnął
kunai i ponowił atak.
— Hehe... Nie wiecie, czym jest
prawdziwa potęga! — zadrwił syn Kazekage.
— Zamknij się! — wrzasnął słabeusz.
I znów czerwonowłosy chwycił się za
głowę.
Obraz determinacji w oczach
różowowłosej, obrona dziewczynki przez Yashamaru i znów spojrzenie kunoichi,
która chciała stawić mu czoła, broniąc członka swej drużyny.
Wściekły machnął ogonem, by odeprzeć
atak blondyna i choć nie chciał, zatracił się w dalszej części wspomnienia,
które tak mocno wpłynęło na jego życie.
"Ogromna rozpacz chłopca znalazła
swe ujście w łzach. Zaczął szlochać, bo skrzywdził jedyną osobę, której ufał, a
która go zaatakowała.
— Dlaczego? — spytał. —
Dlaczego, powiedz mi? Dlaczego ty? Dlaczego? — nic z tego nie rozumiał,
przecież Yashamaru mówił, iż jest dla niego kimś bardzo ważnym, więc czemu go
zaatakował. — Dlaczego? Ty zawsze... zawsze mnie... Dlaczego, Yashamaru?
— Rozkaz — odparł słabym głosem
blondyn. — Mam zadanie cię zabić, a powierzył mi je twój ojciec, Mistrz
Kazekage.
Z oczu Gaary popłynęły kolejne łzy, nie
mógł uwierzyć w to, co usłyszał.
— Mój ojciec...? Dlaczego mój tata chce
mnie...? — pytał. To
nie dzieje się naprawdę próbował przekonać sam siebie w myślach.
— Twoje narodziny wraz z demonem piasku
Shukaku były eksperymentem — mówił mężczyzna. — Nie jesteś jednak w stanie
opanować ducha Shukaku, który w tobie mieszka, co może stanowić potencjalne
zagrożenie dla wioski.
— Więc... nie było wyboru z powodu
rozkazu mojego ojca... — powiedział Gaara.
— Nie, to nie prawda — odparł jego wuj.
— Wprawdzie Mistrz Kazekage wydał mi rozkaz, ale istniała możliwość odmowy — te
słowa zabiły ostatnią iskierkę nadziei w chłopcu. — Paniczu Gaara, w głębi
serca nienawidzę cię — każde kolejne zdanie pogłębiało rozpacz czerwonowłosego.
— Urodziłeś się, kradnąc życie mojej ukochanej siostry. Nigdy ci tego nie
wybaczę. Owszem, próbowałem pokochać ciebie, jako pamiątkę po Karurze, ale nie
potrafiłem. Nie chciała żebyś się urodził. Stała się ofiarą, a zarazem
przekleństwem dla wioski. Od tego czasu mam w sercu ranę, która nigdy się nie
zagoi. Imię, które nosisz, nadała ci twoja matka. Gaara, to imię oznacza
demona, który kocha tylko siebie, więc kochaj wyłącznie siebie i walcz
tylko dla siebie. Tylko wtedy będziesz miał szansę, aby przetrwać. Taka była
jej wola. Nazwała cię tak nie dlatego, że się o ciebie martwiła, czy też, że
cię kochała. Chciała, żebyś żył i nosił to imię, by wspomnienie o niej trwało w
tej wiosce i przypominało ją. Aby świat dowiedział się, że nigdy nie byłeś
kochany — Yashamaru rozpiął kamizelkę, co uaktywniło, kryjące się pod nią
ładunki wybuchowe. — To już koniec. Proszę, zgiń! — to były ostatnie słowa
Yashamaru, po których nastąpiła eksplozja. Jednak piasek ponownie ochronił
Gaarę.
Syn Kazekage siedział z podkulonymi
nogami i płakał. Wszystko, co do tej pory mówił jego wuj było kłamstwem, teraz
to już wiedział. Matka nigdy go nie kochała. Piasek, który go chronił, nie był
dowodem jej miłości. Nigdy też nie był kimś ważnym dla Yashamaru. Wszyscy
pragnęli jego śmierci, zwłaszcza jego ojciec.
Siłą woli i piaskiem wytatuował sobie
na czole symbol miłości, której nigdy nie zaznał.
Zrozumiał, że jest sam. Że zawsze był
sam. Już nigdy nikomu nie uwierzy i nikogo nie pokocha."
Śmierć wuja zapoczątkowała w Gaarze
nienawiść do świata.
"Kochaj siebie i walcz tylko dla
siebie." To
zdanie stało się jego mottem życiowym, a ponieważ to jedyny sposób, aby
przetrwać, postanowił zabić każdego, kto wejdzie mu w drogę. Wtedy potwierdzi
sens swojego istnienia.
I znów pełno Gaary Awwww *-* Uwielbiam go! wspomnienia opisane świetnie, jak zawsze. Ma się talent, ma się! Opisy jak zawsze na poziomie, niemalże idealne!
OdpowiedzUsuń