Czarnowłosa kunoichi upadła na kolana,
kiedy przed jej oczami pojawił się obraz uśmiechniętego Trzeciego na białym
tle. Wiedziała już, co to oznacza.
— Serenity, co się stało?! — spytał
Kakashi, chwytając ją za ramiona.
— Hokage… nie żyje… — wyszeptała.
Zaraz po tym, jak wypowiedziała te
słowa, bariera chroniąca pole walki Orochimaru i Trzeciego została
zneutralizowana.
W następnej chwili z dachu wybiła się
pięcioosobowa grupa ninja z zamiarem ucieczki. Dwoje, spośród czterech Shinobi,
którzy tworzyli pole, trzymało po obu stronach swego Mistrza. W ślad za nim
ruszyło troje członków ANBU, jednak zostali zatrzymani przez coś, co wyglądało,
jak ogromna pajęczyna.
— Wykonali ruch — rzekł Kakashi,
patrząc za oddalającymi się wrogami.
— A więc chodźmy za nimi — powiedział
Gai.
— Nie — odparli jednocześnie Serenity i
jej brat. — To może być pułapka — dodał białowłosy.
— Pułapka, czy nie, nie możemy pozwolić
im uciec w tak frywolny sposób. To właśnie powinni robić Shinobi z Konohy —
stwierdził gniewnie Sensei drużyny Nejiego.
— W tej chwili ważniejszy jest Trzeci
Hokage — powiedziała Serenity.
— Ona ma rację — wtrącił Ganma, który
właśnie się pojawił obok nich. Cała trójka domyśliła się, że pościg za Bakim
się nie udał.
Czarnowłosa bez słowa udała się na
dach, na którym jeszcze przed chwila toczyła się walka. W jej ślad podążyli
inni Chunini i Jonini, którzy znajdowali się w pobliżu.
Wszyscy stanęli nad zwłokami
Sarutobiego, był tam także Jiraya, legendarny Sannin. W milczeniu i ze smutkiem
patrzyli na nieruchome ciało i pieczęć, która widniała na jego brzuchu.
Mimo wszystko wciąż masz na ustach
uśmiech pomyślała
Serenity, po czym jako pierwsza stamtąd odeszła. Nikt jednak nie zwrócił na to
uwagi, z wyjątkiem jej brata.
Był późny wieczór, kiedy Kakashi wrócił
do domu. Czarnowłosa czekała na niego w salonie, popijając sok.
Mężczyzna opadł ciężko na fotel i
westchnął zmęczony.
— Dlaczego nie było cię na zebraniu? —
spytał, na co dziewczyna wzruszyła ramionami. — Serenity, wiem, że jest ci
ciężko, ale to nie zwalnia cię z obowiązków — ciągnął dalej. — Pogrzeb odbędzie
się jutro o dziesiątej, na dachu siedziby Hokage — dodał, widząc, że jego
siostra nie jest skora do rozmowy.
W końcu spojrzała na niego ze smutkiem.
Widziała, jak poruszył go fakt, iż okazała emocje. Nie chciała nic mówić, ale
jednak się odezwała.
— Hokage nie musiał zginąć. Tak, wiem,
była to bohaterska śmierć, ale gdyby mnie posłuchał i był bardziej ostrożny…
— To nie twoja wina — przerwał jej. —
Ostrzegłaś go. Podjął decyzję. Orochimaru jest przebiegły. Nie wiemy, jak
dokładnie potoczyła się walka między nimi, ale widziałem na twarzy Trzeciego
uśmiech, co może oznaczać, że umarł godnie i jakoś zniweczył plany swego
dawnego ucznia.
— Być może masz rację. Nie spóźnij się
jutro — powiedziała i wyszła z salonu. Dziś nie miała ochoty na jakiekolwiek
wędrówki. Całą noc spędziła w swojej sypialni, rozmyślając o wydarzeniach
minionego dnia.
Tuż przed świtem usłyszała trzask
zamykanych drzwi. Zerwała się z łóżka i wyjrzała przez okno. Kakashi ubrany na
czarno, trzymając ręce w kieszeniach spodni szedł na północ. Domyśliła się, że
zmierzał w stronę Pomnika Pamięci. Tylko się nie spóźnij
pomyślała, choć czuła, że tak będzie. Sama też nie chciała pojawić się punktualnie,
mimo iż była świadoma, że Sarutobiemu by się to nie spodobało. Odwróciła się
tyłem do okna, westchnęła i zaczęła szykować się na pogrzeb.
Od samego rana zapowiadało się na
deszcz. Serenity przemierzała wolnym tempem opustoszałe ulice Konohy. Jej myśli
skupione były na jednej osobie, a mianowicie na Gaarze. Stopniowo kiełkowała w
niej chęć zemsty, ale z drugiej strony była wręcz pewna, że wykonywał on tylko
rozkazy. Zatrzymała się i spojrzała na wizerunki czterech Hokage wyrzeźbionych
w skale. W tym samym momencie zaczął padać deszcz.
— A to mnie mówiłaś, żebym się nie
spóźnił — usłyszała za sobą głos brata. Nie odpowiedziała jednak, tylko znów
ruszyła przed siebie. — Co jest, Serenity? — próbował zagaić rozmowę Kakashi,
ale na nic się to zdało. Westchnął i przyspieszył kroku. Pogrążony w myślach
nie zauważył, że po chwili szedł sam.
Serenity dotarła na miejsce praktycznie
na sam koniec pogrzebu, kiedy to Shinobi i inni mieszkańcy Wioski Liścia
złożyli już kwiaty przy zdjęciu Trzeciego Hokage oraz innych Ninja, którzy
zginęli w walce.
Przestało padać i słońce wyłoniło się
zza chmur. Czekała, aż wszyscy opuszczą dach, po czym jako ostatnia złożyła
hołd poległym.
Nigdy cię nie zapomnę Hiruzen. Dziękuję
ci, że pozwoliłeś mi mieszkać w tej wiosce. Z resztą zawdzięczam ci o wiele
więcej. Czuję jednak, że będę musiała odejść… Zanim dokończyła myśl odwróciła się na pięcie, by stanąć
twarzą w twarz z członkami Starszyzny. Koharu i Mitokado patrzyli na dziewczynę
z powagą. Natomiast jej wzrok nie wyrażał żadnych emocji.
— Serenity — odezwała się kobieta. —
Dziś po południu, a dokładnie o szesnastej, masz stawić się przed Radą Wioski.
Tylko się nie spóźnij, tak jak na pogrzeb — dodała, po czym bez słowa odeszła
wraz z towarzyszem.
— Jak sobie życzycie — odparła czarnowłosa
i zacisnęła dłonie w pięść.
Po powrocie do domu na niczym nie mogła
skupić myśli. Chodziła tam i z powrotem bez celu. W końcu stwierdziła, że
trening dobrze jej zrobi, więc udała się na pole ćwiczeń.
Dochodziła ustalona godzina, kiedy
zmęczona i nieco rozluźniona szła na spotkanie ze Starszyzną.
Zanim się spostrzegła, była pod
budynkiem administracyjnym. Kilka minut później stała przed drzwiami Sali Obrad
Rady Konohy. Nim zdążyła zapukać, usłyszała, że może wejść.
Pomieszczenie, w którym się znalazła było
nieco mniejsze, niż sala, gdzie zwykle odbywały się zebrania. Wszędzie
dominowała biel. Na wprost drzwi znajdował się długi stół, przy którym
zasiadali członkowie Rady. Po środku było miejsce dla Hokage, które w tej
chwili było puste. Dwa sąsiednie należały do Starszyzny.
Serenity przesunęła szybko spojrzeniem
po zebranych i odnotowała w myślach brak kilku osób, w tym jej brata, co
sprawiło, że nabrała większego dystansu do obecnej sytuacji.
— Chcieliście mnie widzieć — rzekła bez
przywitania się.
— Tak Serenity, usiądź — Mitokado
wskazał jej krzesło, znajdujące się na środku Sali.
— Dziękuję, postoję — odparła
dziewczyna. — Więc słucham, o co chodzi?
— W związku z ostatnimi wydarzeniami —
zaczęła Koharu — dość długo debatowaliśmy na twój temat — na te słowa
czarnowłosa zmrużyła oczy. — Obserwowaliśmy cię od jakiegoś czasu — mówiła
dalej członkini Rady. — Wszyscy tu zebrani mogą poświadczyć, że utrudniałaś
realizację egzaminu na Chunina. Ponadto próbowałaś zabić kilka osób.
— Bzdura — warknęła czarnowłosa.
— Doprawdy? A kto rzucił w mojego
bratanka kunaiem, a potem próbował go udusić?! — odezwał się lider klanu Hyuga.
— To nie wszystko — wtrącił Ibiki
Morino, były Sensei dziewczyny. — Nie tylko ja mogę zaświadczyć, że groziłaś
innemu uczestnikowi egzaminu śmiercią, nie wspomnę już, że dwukrotnie groziłaś
mnie.
— Chwila! — zawołał młody mężczyzna,
którego Serenity pierwszy raz widziała na oczy. — Z naszych obserwacji wynika,
że ona nie tylko groziła śmiercią Geninowi z Suny, ale i nawet z nim walczyła.
— Jestem pewien, że była to
mistyfikacja. Neji mówił, że skumała się ze zdrajcami z Wioski Piasku, a to
jest równoznaczne z tym, że i ona jest zdrajcą! — rzekł Hyuga.
— Uważam, że to tylko spekulacje.
Przecież pomagała w egzaminie. Składała raporty Trzeciemu. Ostrzegała o
możliwości ataku Orochimaru. Próbowała nawet ratować Hokage! To się nie liczy?
— tym razem głos zabrał ojciec Shikamaru Nara.
— Przepraszam, że przeszkadzam, ale ja
nadal tu jestem! — Serenity próbowała nie wybuchnąć. — Nikt nawet nie raczy
spytać się, co ja mam do powiedzenia?! O co chodzi z tymi oskarżeniami?!
— Najwidoczniej, to była część planu
ataku na Konohę — zauważyła Koharu, ignorując czarnowłosą. — Zatem głosujmy.
Kto jest za tym, aby Serenity opuściła wioskę, niech podniesie rękę — dodała. W
górę wystrzeliły ręce tych, którzy rzucali oskarżenia. — Dobrze, kto jest
przeciwny? — jedyną osobą, która podniosła rękę był lider Joninów, Shikaku
Nara.
— My, jako Starszyzna i doradcy Hokage,
również jesteśmy za tym, aby Serenity opuściła wioskę, a ponieważ obecnie nie
posiadamy Hokage, nasz głos jest decydujący — wtrącił Mitokado.
— A zatem, w związku z przewagą głosów,
pięć do jednego, Serenity, niniejszym zostajesz skazana na banicję, bez
możliwości powrotu do Konohy. Masz trzy dni na opuszczenie wioski.
— Skoro taka jest wasza wola — Serenity
przyjęła tę wiadomość z udawanym spokojem, gdyż cała w środku aż wrzała z
wściekłości. To było niesprawiedliwe, z uwagi na brak kilku członków Rady,
którzy być może stanęliby po jej stronie. Na dodatek liczyła na wsparcie Anko,
ale ona nawet słowem się nie odezwała, nie wspominając już, że nawet nie
raczyła na nią spojrzeć. Nie pokazując jednak niczego po sobie, zdjęła
ochraniacz z symbolem Wioski Liścia i złożyła go na stole przed Radą.
— Widzę, że nie masz nic na swoją
obronę, a skoro nie protestujesz to znaczy, że przyznajesz się do winy — rzekła
z nieukrywaną satysfakcją Koharu.
— Nie mam zamiaru się tłumaczyć —
powiedziała wypranym z emocji głosem, po czym z dumnie podniesioną głową wyszła
z Sali Obrad. Gdy drzwi się za nią zamknęły, biegiem udała się do domu, by
spakować swoje rzeczy. Nie miała zamiaru pozostać w wiosce ani minuty dłużej. W
ogóle nie myślała o tym, czy spotka się z Kakashim, a już tym bardziej o
pozostawieniu mu jakiejkolwiek wiadomości.
Chwilę później, nie obracając się za
siebie, z godnością opuściła mury Konohy, by już nigdy więcej tu nie wrócić.
To jedna z najbardziej szokujących notek jakie kiedykolwiek przeczytałam i mogę śmiało stwierdzić, iż... rządzisz!! Nieoczekiwany zwrot akcji, niespodziewana wredność osób, których nawet byśmy o to nie posądzali... Jedynym mankamentem jest to, że na kolejny odcinek pewnie będzie trzeba trochę poczekać ;-;
OdpowiedzUsuńNo graty nareszcie troszeczkę mnie posłuchałaś i zaczyna się coś dziać, nie związanego za dużo z anime. :D Trzymaj tak dalej a będziesz mieć wielu czytelników.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
O Boże! to zdecydowanie najlepsza notka ze wszystkich! kiedy następna? ;)
OdpowiedzUsuńKiedy kolejna notka? Juz nie mogę się doczekać!!!!!!!!! To już ponad miesiąc i zaczynam łapać doła. Bo już nastawiałam się, że autorka odzyskała wenę i zacznie tak regularnie pisać ;-; ale twoje opowiadania są tak świetne, że czytam je raz po raz i nigdy mi się nie znudzą^^. Pisz częściej i więcej! Kocham cię :* :* :*
OdpowiedzUsuńKiedy kolejna notka? Wzburzony jestek, odkąd tydzień temu pprzeczytałem tę norkę. Jak mogłaś wygnać Serenity? Co z Kakashim?? Proszę napisz więcej!
OdpowiedzUsuńA słowo stało się ciałem!
OdpowiedzUsuńLepiej mi na duchu, że dzieje się coś, co naprawdę porządnie wstrząśnie nami, czytelnikami. Nie lubię happy end'ów a tutaj nie ma nawet takiej opcji. Błędów nie zauważam, raduje mnie to. Wybacz tak spóźniony komentarz, sama wiesz, jak to ze mną jest. A poza tym widzę że się rozkręca to wszystko, ambitnie, gratuluję! :) Przyznam szczerze, że bardzo chcę już przeczytać dalsze rozdziały które nawiązywać będą (taką mam nadzieję) do meritum całego opowiadania. I pragnę zaznaczyć fakt, że bardzo mi się podoba szablon, wręcz niezwykły, no ale ja zawsze jestem pod wrażeniem twoich dzieł. Słuchaj, Arfendes, tylko żebyś nie zrobiła zastoju na tym blogu bo widzę że już powoli się do tego szykujesz. Nota była dodana w kwietniu, mamy czerwiec, nie tłumacz się i nawet mnie nie denerwuj. Liczę że masz w zanadrzu coś nowego. Nie będę gadać co chciałabym przeczytać i o czym, bo sama wiesz najlepiej :) Nie obijaj się, czytelnicy to wymagająca rasa, chcemy dostać świeże mięso żeby móc się nad nim poznęcać choć kiepsko nam to wychodzi. Wierząca w twój geniusz :
:*
No, nareszcie pojawiła się Serenity! Ale czemu wygnali ją z wioski? Nie mieli żadnych dowodów ani powodów! Nie powinni tego robić. Grrrrr, głupia rada. Przecież nie mają Hokage, to nie fair -,- Nie było całego składu itp... I co z Kakashim? On musi to jakoś odkręcić ;D Dobrze, że wplatasz już własne wątki. Robi się coraz ciekawiej ;3
OdpowiedzUsuń